Przy okazji trwającej kampanii do europarlamentu politycy zaczęli wygłaszać pierwsze obietnice wyborcze z myślą o jesiennych wyborach do Sejmu i Senatu. Zaczyna się zatem walka o tron. I podobnie jak w dosyć popularnym serialu telewizyjnym, spodziewać się możemy zwrotów akcji oraz tego, że polityczny trup będzie się ścielił gęsto.
Jeśłi chodzi o sformułowanie celów, do których powinniśmy dążyć, to obietnice pana przewodniczącego Schetyny są trafne. Czas czekania na wizytę u specjalisty oraz na przyjęcie na SOR powinien się skrócić. Przyda się też więcej pieniędzy na ochronę zdrowia, bo nigdy ich za mało. No i zwiększenie liczby kadr medycznych oczywiście też jest potrzebne. Nikt nie wzgardzi też obiecanymi systemowymi gadżetami, takimi jak „darmowy komplet badań dla pięćdziesięciolatków, centra profilaktyki oraz ośrodki leczenia nowotworów w każdym województwie, pakiet dla niepełnosprawnych, walka ze smogiem, darmowe leki i badania dla kobiet w ciąży oraz darmowe szczepienia”.
Kilka haseł brzmi znajomo – bo czy darmowych leków dla kobiet w ciąży nie zapowiedziała przed rokiem pani premier Szydło? Czy wojewódzkie centra onkologii nie są przewidziane w rządowym programie narodowej onkosieci? A już skracanie kolejek – to refren znany od lat każdemu ministrowi i każdej ekipie. Ale to chyba dobrze, że pojawia się jednomyślność, tak rzadkie to zjawisko w naszej pięknej krainie.
Cel leczenia zatem ustalony, konsylium właściwie się zgadza – to była łatwizna. Tylko jaka terapia? Jakie leki i procedury mają uzdrowić chory system? – tego już nie usłyszeliśmy.
Nie łudziłbym się, że poznamy czyjś przemyślany program zmian. Dynamika kampanii wyborczej nie pomaga w formułowaniu rzeczowych propozycji ani konstruktywnych rozwiązań. Bo one zwykle mają skutki uboczne, o których żaden polityk nie chce ani mówić, ani słyszeć. Nastawiałbym się raczej na kolejną wyborczą rąbaninę młotkami po głowach. Żeby wygrać prymitywną walkę o tron, potrzebne są też środki nadzwyczajne, jak na przykład ze trzy smoki ziejące ogniem.
Podpowiem zatem, że jednym z nadzwyczaj skutecznych smoków wyborczych w ostatnich kampaniach była likwidacja NFZ. Tak, kolejne wybory wygrywały partie obiecujące zlikwidowanie Funduszu – dwukrotnie PO (2007, 2011) oraz dwukrotnie PiS (2005, 2015). Może właśnie dlatego Fundusz nadal żyje i ma się dobrze, niczym lodowy mur oddzielający świat człowieka od nicości i dzikiej pustki.
Drugim kandydatem na skutecznego wyborczego smoka są darmowe czy też refundowane leki. Zwiększenie wydatków na refundację – to naprawdę prosty zabieg. Przecież lista potrzeb jest nieskończenie długa. Każda kolejna pozycja na liście, każdy nowy refundowany lek – to kolejne setki czy tysiące zadowolonych pacjentów i ich rodzin. Doprawdy nie rozumiem, czemu jeszcze nikt na to nie wpadł, żeby na refundację obiecać nie 17 procent wydatków NFZ ale np. 27 procent. Albo jeszcze więcej…
Co może być trzecim smokiem, który pomoże zdobyć tron? Oby tylko nie okazało się, że tego smoka zdobył Nocny Król umarłych. Liczba zgonów w Polsce od dwóch lat rośnie, więc armia Nocnego Króla niebezpiecznie się powiększa. Co gorsza, nie za bardzo wiemy, na co jego żołnierze umierają – wciąż brakuje bowiem instytucji koronera, a nasze statystyki zgonów należą do najgorszych na świecie. A to jest przecież podstawowa informacja, potrzebna aby nasz system działał skutecznie.
Dlatego trzeciego smoka szukałbym w poprawieniu, o przepraszam, w stworzeniu skutecznego systemu gromadzenia danych, ich przetwarzania i wykorzystywania. Rejestry, informatyzacja, big data, block chains, P1, IKP i tak dalej – długa lista spraw do załatwienia. A wszystkie po to właśnie, żeby było wiadomo, co się dzieje i żeby z tych danych można było coś sensownego wywnioskować. Żeby wreszcie leczenie i zarządzanie w naszym systemie przestalo być robione na wyczucie, a oparło się na analizie i wyciąganiu wniosków.
Telewizyjna walka o tron zmierza ku końcowi. Jednocześnie nasza wyborcza walka o tron dopiero się zaczyna. Dlatego wszystkim koneserom, krytykom i ekspertom pozostaje życzyć wielu emocji i zaskoczeń. Pilot w ręce i przyglądajmy się bacznie, kto da więcej. Podziwiajmy smoki i rycerzy ginących za lepszą sprawę.
Warto jednak pamiętać, że to jest rozrywka raczej dla bogatych. Zdecydowana większość ludzi skupia się na codziennej walce o byt, a nie o tron. Jedna z walczących na francuskich ulicach „żółtych kamizelek” powiedziała dzisiaj: „oni” martwią się o to, jak uratować klimat naszego globu, tymczasem „my” martwimy się o to, jak przeżyć do końca miesiąca. Ten dysonans poznawczy, jakże charakterystyczny dla dzisiejszego świata, warto mieć w pamięci. Tak aby na kampanię wyborczą i na padające w jej czasie obietnice spojrzeć z realnej, ludzkiej perspektywy.
/ mzdrowie