Analizowana przez rząd centralizacja szpitali powiatowych w rękach województw (marszałków lub wojewodów) jest ryzykowna – ostrzegają eksperci. „To niepotrzebna, niczemu nie służąca kara dla tych starostów, którzy doskonale prowadzą szpitale” – dodają.
Odpowiedzialność za prowadzenie szpitali w Polsce rozmywa się na bez mała 400 podmiotów: 16 województw, 314 powiatów, 66 miast na prawach powiatu, uczelnie medyczne, MON, MSWiA oraz Ministerstwo Zdrowia. Resort zdrowia rozważa zmianę tej skomplikowanej struktury właścicielskiej, aby ułatwić zarządzanie i koordynację działań systemu ochrony zdrowia.
Nad rozwiązaniem pracuje powołany 23 grudnia 2020 r. ministerialny „Zespół do spraw przygotowania rozwiązań legislacyjnych dotyczących restrukturyzacji podmiotów leczniczych wykonujących działalność leczniczą w rodzaju świadczenia szpitalne”. Jednym z pomysłów jest ujednolicenie struktury właścicielskiej polskich szpitali. Po zmianach miałyby pozostać tylko trzy rodzaje podmiotów właścicielskich: Ministerstwo Zdrowia, uczelnie medyczne oraz marszałkowie województw (lub wojewodowie). „Jeżeli mówimy o szpitalach powiatowych, to rzeczywiście szpitale powiatowe rozważane są jako te, które w pierwszej kolejności powinny być poddane właśnie takim zmianom, jeśli chodzi o zasady czy zakres właścicielstwa” – potwierdza minister Adam Niedzielski, zastrzegając przy tym, że jest to jedna rozpatrywanych opcji, a ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła.
Marcin Szulwiński, prezes Grupy Nowy Szpital pomysł ocenia jako ryzykowny i nie służący poprawie sytuacji finansowej polskich szpitali – „W grupie szpitali powiatowych są rzeczywiście szpitale słabe i źle zarządzane, to prawda. Ale są też i takie, które prosperują znakomicie, zyskują odpowiednie wsparcie powiatów. Owszem, można rozważać jakąś formę pomocy, nacisku, czy wręcz decyzji administracyjnych wobec tych szpitali i powiatów, które radzą sobie źle. Byłaby to interwencja dużym stopniu uzasadniona troską o dobro pacjenta, o jakość jego leczenia. Ale samo automatyczne i przymusowe przeniesienie własności z samorządu powiatowego o szczebel wyżej było krzywdzące dla pacjentów, społeczności, menedżerów i pracowników, którzy funkcjonują w szpitalach, które dziś są zarządzane dobrze, które się rozwijają i mogą pochwalić sukcesami”.
W opinii Marcina Szulwińskiego, także na poziomie wojewódzkim szpitale często nie funkcjonują poprawnie. „I mogłoby dochodzić do paradoksalnych sytuacji, w których szpitale dziś funkcjonujące pod dobrym nadzorem powiatowym trafiałyby pod gorszy – wojewódzki. To moim zdaniem niedopuszczalne, to nie pomoc, a niedźwiedzia przysługa. Trzeba zachować większą elastyczność. Jeżeli celem głównym ma być restrukturyzacja szpitali, poprawa jakości świadczeń, może nawet zmniejszenie liczby oddziałów, większa koncentracja – to sama centralizacja niczego tu zmieni. Zmienić mogłaby natomiast postawa płatnika, np. kontraktowanie świadczeń w mniejszej ilości ośrodków, tych zapewniających lepszą jakość” – uważa prezes Grupy Nowy Szpital.
O tym, że sama centralizacja szpitali nie jest najlepszym pomysłem na restrukturyzację polskich szpitali, przekonuje także Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. „Proces restrukturyzacji, koncentracji obserwujemy na całym świecie. Jednak jego siłą napędową nie jest żadna odgórnie narzucona rejonizacja, a potrzeby pacjentów i kompetencje świadczeniodawców. Nie sięgając do przykładów zagranicznych: spójrzmy na sposób, w jaki sama zorganizowała się opieka w ramach polskiej kardiologii interwencyjnej, uznawanej za jedną z najlepszych na świecie. Gdy pojawiły się odpowiednie wyceny – podmioty same odpowiednio się zorganizowały. Tam gdzie nie było takiej potrzeby – działały samodzielnie, gdy zachodziła taka potrzeba – łączyły się w sieci, gdy brakowało pieniędzy, potrafiły przyciągnąć kapitał. I tą metodą można dokonać koniecznej restrukturyzacji polskich szpitale” – mówi Krzysztof Bukiel.
Jego zdaniem takim sposobem nie jest wymuszona centralizacja – „Jeśli to jest sposób na cokolwiek, to co najwyżej na szkodliwe zabicie wszelkiej konkurencji między polskimi świadczeniodawcami, a więc na równanie w dół. I dziwię się, że po latach PRL, gdzie wymuszona centralizacja zepchnęła polską ochronę zdrowia do niskiego poziomu, trzeba o tym argumencie przypominać”.
„W pracach powołanego przez Adama Niedzielskiego zespołu uczestniczą przedstawiciele resortu, NFZ oraz Banku Gospodarstwa Krajowego i Agencji Rozwoju Przemysłu S.A. Zaapelowaliśmy, by w trybie pilnym dokooptować do tego grona przedstawicieli samorządu. Choćby po to, by było komu zwrócić uwagę na to, że mechaniczne przeniesienie nadzoru właścicielskiego z powiatów na województwa nie ma sensu” – mówi Roman Kolek, wicemarszałek województwa opolskiego i przewodniczący Komisji ds. Ochrony Zdrowia i Polityki Społecznej Związku Województw RP.
Jego zdaniem optymalnym byłoby wypracowanie rozwiązań bardziej elastycznych. „Zwracam uwagę na to, że mamy w Polsce powiaty liczące ponad 300 tys. mieszkańców i takie, w których mieszka populacja dziesięciokrotnie mniej liczna. Jednakowe traktowanie potencjału do prawidłowego prowadzenia szpitali przez wszystkich starostów nie ma sensu. Podobnie różna jest sytuacja ekonomiczna i potencjał ludnościowy województw. Co dobre w moim, stosunkowo niewielkim opolskim, niekoniecznie okazać się może dobre w mazowieckim. Doceniamy potrzebę restrukturyzacji polskich szpitali, ale chcielibyśmy, by temu celowi służyły narzędzia uwzględniające specyfikę konkretnych regionów i to, jak konkretne powiaty dotychczas radziły sobie z prowadzeniem szpitali” – mówi Roman Kolek.
© mZdrowie.pl