Według badań CBOS, czterech na dziesięciu ankietowanych Polaków doświadczyło różnego rodzaju trudności związanych z uzyskaniem potrzebnych świadczeń medycznych w trakcie epidemii. Największe kłopoty wiążą się z dostępem do specjalistów w opiece ambulatoryjnej. Najmniej skarg dotyczy działania szpitalnych oddziałów ratunkowych.
Co trzeci badany (30 proc.) zadeklarował, że z powodu epidemii koronawirusa przełożono mu lub odwołano wizytę u lekarza specjalisty. Z takich wizyt mogło udało się skorzystać w umówionym terminie z takich wizyt skorzystać jedynie 13 procentom ankietowanych. Pozostałe 57 proc. osób nie planowało i nie umawiało się na wizyty u lekarza specjalisty. Z rachunków CBOS wynika zatem, że do skutku doszła co trzecia planowana wizyty.
Skuteczność działania POZ kształtowała się korzystniej dla pacjentów. Podobna liczba – 58 proc. pacjentów – w ogóle nie planowało wizyt u lekarza rodzinnego. 18 proc. ankietowanych odbyło wizytę, a 24 proc. spotkało się z odmową lub jej przełożeniem.
Z badań CBOS wynika, że w czasie pandemii dobrze działały szpitalne oddziały ratunkowe. W czasie epidemii z pomocy SOR skorzystało aż 12 proc. badanych. I tylko 1 proc. respondentów stwierdził, że odmówiono im pomocy na SOR lub odesłano do innego szpitala.
Odwołanie lub zmiana terminu nie były jedynym kłopotem z dostępem do lekarza w trakcie pandemii. Placówki medyczne odmawiały pacjentom umawiania kolejnych wizyt. Problem ten dotknął co drugiego pacjenta, starającego się o pomoc. O umówienie się na wizytę lekarską zabiegało 28 proc. Polaków. „Co siódmy badany (15 proc.) miał problemy z umówieniem się na wizytę lub uzyskaniem potrzebnej porady medycznej. Ale porównywalna liczba osób takich trudności nie miała (13 proc.). Uzyskanie w okresie epidemii recepty bądź zwolnienia lekarskiego w dobie e-recept i e-zwolnień na ogół nie przysparzało większych trudności (3 proc. badanych miało trudności w uzyskaniu recepty i 1 proc. – zwolnienia lekarskiego)” – zauważa CBOS.
Samorezygnacji było o wiele mniej niż wizyt odwołanych przez placówki medyczne
CBOS zainteresował się również, jak często respondenci sami rezygnowali z leczenia w związku z epidemią. „Okazuje się, że skala rezygnacji była dużo mniejsza niż odwoływania i przekładania leczenia. Co ósmy badany (12 proc.) sam zrezygnował z wizyty u lekarza specjalisty i również co ósmy zrezygnował z wizyty u lekarza podstawowej opieki zdrowotnej. Niewielu ankietowanych zrezygnowało z badań diagnostycznych lub zabiegów ambulatoryjnych (4 proc.) lub planowego leczenia szpitalnego (1 proc.) Nikt w badanej próbie nie zrezygnował z uzyskania pomocy, porady na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym” – pisze CBOS.
„To dla mnie kolejny dowód na to, że działająca w Polsce sieć szpitalnych oddziałów ratunkowych, które w teorii miały być uzupełnieniem, kolejną z dostępnych opcji linią obrony, do ratowania najtrudniejszych i najpilniejszych przypadków – tak w zasadzie jest pierwszą i niemal jedyną linią obrony. Sądzę, że wobec takich wniosków zmienić się powinien model finansowania SOR. Trzeba je finansowo wzmocnić, rozbudować – skoro inne elementy systemu niedomagają i nie są w stanie sprostać wyzwaniom” – ocenia Anna Warczyńska z Polskiej Federacji Szpitali.
Niska satysfakcja z teleporad
Według CBOS, w trakcie pandemii 33 proc. Polaków skorzystało z teleporady, 23 proc. z tradycyjnej wizyty lekarskiej, a 3 proc. z porady internetowej. „Z deklaracji badanych wynika, że najbardziej satysfakcjonującą formą kontaktu są bezpośrednie wizyty lekarskie – zadowolenie z nich wyrażali praktycznie wszyscy korzystający z tego typu porad medycznych (93 proc.), a jedynie bardzo nieliczni byli z nich niezadowoleni (5 proc.). Trochę mniej satysfakcjonujące były telefoniczne porady medyczne (86 proc. badanych wyraziło zadowolenie), a najmniej – porady medyczne uzyskane przez internet (60 proc. zadowolonych)” – podaje CBOS.
© mZdrowie.pl