Lekarzy nie należy karać za popełnione błędy, często niezamierzone i wynikające z niedociągnięć w systemie opieki medycznej – uważa prof. Rafał Niżankowski. Dlatego należy wprowadzać kulturę “no-blame” – nie obwiniać konkretnej osoby, nie stosować odpowiedzialności, lecz najpierw przeanalizować zdarzenie niepożądane. Takie podejście zachęca do wykrywania przyczyn i ich eliminowania, a także zmniejsza ryzyko ich powtórzenia się.
Profesor Rafał Niżankowski, wieloletni przwodniczący Rady Przejrzystości ASOTMiT a obecnie m.in. członek zarządu Towarzystwa Promocji Jakości w Opiece Zdrowotnej w Polsce, uważa, że nie należy stosować określenia „błędy medyczne”, ponieważ jest niewłaściwe – „Ponieważ doznanie szkody nie zawsze jest wynikiem błędu lub działania niepożądanego, dzisiaj najczęściej używa się terminu +zdarzenia niepożądane+”. Prof. Niżankowski mówił o tym podczas XXIII Ogólnopolskiej Konferencji „Polka w Europie”. Jego zdaniem bezpieczeństwo pacjenta można zmienić dzięki „kulturze otwartości”, którą promuje w Wielkiej Brytanii dyrektor medyczny szpitala uniwersyteckiego w Leicester dr Andrew Furlong. Powiedział on, że najlepiej udaje się wykryć przyczyny błędów i uczyć się na nich, jeśli panuje kultura otwartości, w której ludzie mogą składać zeznania bez obaw o sankcje i obwinianie.
„Niekorzystny przebieg choroby, złe efekty leczenia mogą wynikać z różnych przyczyn, ale dwie najczęstsze to natura schorzenia, powodująca, że żadne leczenie nie pomaga, oraz błędy w diagnozie lub leczeniu” – tłumaczy prof. Rafał Niżankowski i przypomina, że błędy są rzeczą ludzką i nie robią błędów jedynie ci, którzy nic nie robią. Od wielu lat przekonują do tego specjaliści w Wielkiej Brytanii, USA oraz krajach skandynawskich, gdzie wprowadzono już odpowiednie zmiany w systemie prawnym. W 2017 r. prof. Don Berwick z Harvard University, specjalista zajmujący się jakością w opiece medycznej powiedział, że niezamierzone błędy muszą być zupełnie inaczej traktowane niż poważne wykroczenia. „Nie możemy do błędu podchodzić tak, że w razie jego popełnienia do lekarza wysyła się prokuratora, jak w przypadka ścigania przestępców” – przekonywał.
Zmarły w 1993 r. twórca zarządzania jakością prof. W. Edwards Deming twierdził, że 94 proc. wszystkich błędów jest powodowana przez system, a nie ludzi. Tłumaczył, że koncentrowanie się na poszczególnych osobach sprawia, że ignoruje się problemy systemowe, dominujące w błędach występujących w opiece medycznej. Na czym takie błędy systemowe polegają, wyjaśnił brytyjski psycholog prof. James Reason, badający błędy ludzkie w różnych dziedzinach oraz niepowodzenia organizacyjne. Porównywał on popełniane przez ludzi błędy do modelu sera szwajcarskiego, który ma w środku wiele dziur. Podobnie w systemie jest wiele „dziur”, czyli w poszczególnych warstwach organizacyjnych występują pewne niedociągnięcia, które mają przed nimi chronić. Jeśli tylko w jednej z nich ujawniają się te niedociągnięcia, to nie dochodzi do powstania jakieś szkody u pacjenta. Jeśli jednak wszystkie te warstwy zostaną przecięte przez jakieś zdarzenie, to może wtedy dojść do błędu medycznego, ze wszystkimi jego konsekwencjami, w tym głównie w uszczerbku na zdrowiu pacjenta. Przykładem są propagowane w pandemii zasady ochrony przed Covid-19. Zalecano szczepienie się, zachowanie dystansu, dbanie o higienę rak, używanie maseczek, unikanie zatłoczonych miejsc, wietrzenie pomieszczeń oraz izolację i kwarantannę w razie infekcji. Nieprzestrzeganie tych zasad zwiększało ryzyko zakażenia, które mogło doprowadzić do ciężkiej choroby płuc i śmierci.
„To obrazowy model pokazujący, że najczęściej błędy wynikają z niedociągnięć w systemie i głównie nim powinniśmy się zająć. Natomiast wskazywanie winnych i karanie ich jest zupełnie złą drogą. Niestety, nam jest jeszcze daleko do takiej kultury otwartości. I tu duża rola dziennikarzy, żeby taką kulturę propagować” – mówił Rafał Niżankowski. Jak tumaczył, obwinianie za błędy opiera się na dwóch mitach. Jednym z nich jest mit doskonałości, polegający na tym, że gdy będziemy się bardzo starać, to nie popełnimy żadnych błędów. Drugi – to tzw. mit kary, mówiący o tym, że gdy będziemy karać za błędy, to ludzie nie popełnią ich ponownie. Oba sa nieprawdziwe. Do tego dochodzi jeszcze mit perfekcji, czyli iluzji sprzyjającej nierealistycznym oczekiwaniom. Presja bycia doskonałym może znacząco wpływać na zdrowie psychiczne i poczucie własnej wartości.
Profesor Niżankowski powołał się też na badania brytyjskich specjalistów, z których wynika, że pacjenci na ogół nie oczekują karania, lecz wyjaśnień lub przeprosin w razie wyrządzenia im szkody. Chcą też mieć pewność, że to, co im się przytrafiło, nie przytrafi się innym pacjentom. „Zatem nie karanie, lecz uczenie się na błędach i zapobieganie ich powtórzeniom. Karanie medyka niczego dobrego pacjentowi nie przynosi”. Dlatego – jego zdaniem – zamiast upowszechnionego ostatnio terminu „no-fault” lepszym określeniem jest „no-blame” – „Fault oznacza winę, wadę lub usterkę. Stosowany jest w systemie kompensacji szkód i oznacza możliwość uzyskania rekompensaty bez dochodzenie winy lekarza i szpitala. Nie wymaga on udowadniania winy w przeciwieństwie do procedury sądowej. W Polsce zostało to wprowadzone przez rzecznika praw pacjenta”.
Jak uważa prof. Niżankowski, termin „no-blame” kładzie nacisk na analizę zdarzeń niepożądanych, wykrywanie przyczyn i wprowadzanie zmian pozwalających ich uniknąć w przyszłości – „No-blame oznacza, by nigdy nie obwiniać ani nie zarzucać odpowiedzialności indywidualnej jednej osobie, najpierw trzeba zdarzenie niepożądane przeanalizować. Takie podejście ma tę zaletę, że zachęca do wykrywania przyczyn i ich eliminowania i zmniejsza ryzyko ich powtórzenia się”. Zwraca też uwagę na to, by stosować określenie „zdarzenia niepożądane” – „Ponieważ doznanie szkody nie zawsze jest wynikiem błędu lub działania niepożądanego, dzisiaj najczęściej używa się terminu ‘zdarzenia niepożądane’. Czasami używa się określenia ‘incydent bezpieczeństwa’. Powinny być też analizowane te zdarzenia niepożądane, które nie spowodowały uszczerbku na zdrowiu pacjenta, ale do nich doszło i kiedyś mogą spowodować szkodę”.
Profesor Niżankowski szacuje, że w Polsce ponad 95 proc. zdarzeń niepożądanych jest ukrywanych lub bagatelizowanych z powodu obawy przed karaniem oraz solidarności zawodowej – „To powoduje, że nie ma poprawy i korzyści dla pacjenta. Trzeba w naszym kraju zmodyfikować przepisy prawa, ale wcześnie konieczna jest społeczna akceptacja dla zasady ‘no-blame’”. (PAP)