Uprawianie kolarstwa nie przyczynia się do raka jądra. Wielcy kolarze pokazują, że choroba jest uleczalna i nie wyklucza z dalszego uprawiania tego sportu.
Czy treningi kolarskie zwiększają prawdopodobieństwo wystąpienia raka jąder?
Czy intensywne treningi kolarskie oznaczają zwiększone ryzyko raka jąder? – to pytanie powróciło po śmierci Australijczyka Jonathana Cantwella, byłego zawodowego kolarza, uczestnika Tour de France. W Polsce znany był z tego, że jeździł razem z Rafałem Majką i Pawłem Poljańskim w zespole Tinkoff Saxo. W 2017 r. Cantwell poinformował na Facebooku, że przeszedł operację usunięcia guza jądra o długości 4,5 cm oraz chemioterapię, dzięki czemu wrócił do zdrowia.
Kiedy Cantwell w listopadzie 2018 roku zmarł w wieku 36 lat, początkowo szukano przyczyn w chorobie nowotworowej. Prawdziwym powodem śmierci było jednak samobójstwo, niezwiązane z nowotworem. Cantwell nie był pierwszym kolarzem dotkniętym rakiem jąder. W wieku 25 lat na tę chorobę zapadł Lance Armstrong. Pokonał raka, po czym siedem razy z rzędu wygrał Tour de France, chociaż później został pozbawiony tytułów i dożywotnio zdyskwalifikowany za doping.
Z kolei w 2015 roku w czasie trwania Tour de France guz zdiagnozowano u 37-letniego włoskiego kolarza Ivana Basso, dwukrotnego zwycięzcy Giro d’Italia. Basso po kraksie na jednym z etapów skarżył się na ból jąder. Po usłyszeniu diagnozy zawodnik od razu wycofał się z zawodów i poddał leczeniu. Zakończył karierę zawodnika, ale wciąż rekreacyjnie jeździ na rowerze. „Nie ma żadnych powodów do obaw przed jazdą na rowerze, ponieważ nie ma dowodów na to, że długotrwała jazda na rowerze zwiększa ryzyko zachorowania” – zapewnia prof. Piotr Chłosta, prezes Polskiego Towarzystwa Urologicznego, kierownik Katedry i Kliniki Urologii UJ CM.
Ucisk siodełka może mieć konsekwencje zdrowotne, ale nie onkologiczne
Czy jednak nacisk siodełka na okolicę krocza nie ma konsekwencji zdrowotnych? „Znaną chorobą kolarzy górskich jest zespół przewlekłego bólu miednicy, czyli zapalenie gruczołu krokowego. Schorzenie powoduje dolegliwości ze strony dolnych dróg moczowych i oddawania moczu. Nie udowodniono jednak, aby przyczyniało się do częstszego występowania nowotworu prostaty lub jąder” – tłumaczy prof. Piotr Chłosta.
Sport uprawiany rekreacyjnie oznacza szybsze zdrowienie, sprzyja wydłużeniu życia, poprawia jego jakość. „Ruchu nie można przedawkować. Nie trzeba rezygnować z jazdy na rowerze” – dodaje prof. Piotr Chłosta. Mężczyźni nie powinni narażać się na urazy i mikrourazy. Kolarstwo jednak nie należy do sportów, które takie urazy powodują. Nie należy także doprowadzać do przegrzania gonad np. trenując w zbyt ciepłym stroju, ale nie z uwagi na ryzyko nowotworu, ale zagrożenie niepłodnością.
Czy można uniknąć ryzyka?
Rak jądra występuje zwłaszcza między 15. a 39. rokiem życia i jest najczęstszym rakiem mężczyzn w tej grupie wiekowej. W przypadku tej choroby nie mamy wpływu na zmniejszenie ryzyka jej wystąpienia. Taką możliwość mamy w przypadku raka innych narządów np. pęcherza moczowego czy nerki. Samo tylko rzucenie palenia papierosów zmniejsza ryzyko zachorowania. Jednak w przypadku nowotworu jądra takiej zależności nie ma. Istnieje wprawdzie genetyczna skłonność do dziedziczenia raka, ale nie ma ścisłej zależności między występowaniem raka u rodziców i wyższej zachorowalności u synów.
Do czynników ryzyka należy wnętrostwo, czyli niezstąpienie jąder z jamy brzusznej do moszny. Gonada poddana jest wtedy wyższej temperaturze ciała, a przez to narażona na większe ryzyko raka jądra, a także nie może produkować plemników. Dojrzewanie plemników wymaga temperatury niższej o 2oC, a taką zapewniają im jądra, które otoczone są skórą pozbawioną tkanki tłuszczowej. Ryzyko zachorowania podnoszą także wszelkie wady rozwojowe układu płciowego, m.in. związane z zaburzeniami różnicowania płci. Raka jąder obserwuje się też częściej u mężczyzn z zaburzeniami płodności, jednakże dokładna zależność jest trudna do ustalenia ze względu na to, że choroba nowotworowa także zmniejsza płodność.
Potrzebne jest regularne samobadanie i konsultacje z lekarzem
Umiejscowienie zmiany nowotworowej sprawia, że chorobę bardzo łatwo jest wykryć na wczesnym etapie. Samobadanie należy prowadzić regularnie, najlepiej pod prysznicem – w ten sposób rozpoznaje się przeważającą większość przypadków choroby. Bezbolesne powiększenie gonady lub wyczuwalny guzek powinny skłonić do szybkiego zgłoszenia się do urologa. Zdarza się także, że nieprawidłowość zauważa partnerka seksualna podczas dotyku i zachęca mężczyznę do wizyty u lekarza.
Mężczyźni jednak częściej zgłaszają się do lekarza wtedy, kiedy przyczyną zmiany jest jakiś uraz. Ból spowodowany urazem i zmieniony wygląd narządu zmusza mężczyzn do szukania pilnej pomocy. „Jednak w przypadku raka ból przeważnie nie występuje, co może skłaniać do odkładania wizyty” – dodaje prof. Chłosta. Profesor podkreśla, że wszelkie wątpliwości powinien rozstrzygać urolog, którego określa mianem “najlepszego przyjaciela mężczyzny”. – Tak właśnie zrobili wspomniani kolarze, którzy pokonali chorobę.
Rozpoznanie raka jądra
Chorobę rozpoznaje urolog podczas badania fizykalnego. Rodzaj i zaawansowanie nowotworu określa się na podstawie ultrasonografii np. Dopplera oraz oznaczenia markerów nowotworowych: AFP (alfa-fetoproteina), bHCG (beta-holiogonadotropina) i LDH ( dehydrogenaza mleczanowa). Wykonuje się także tomografię jamy brzusznej i miednicy małej oraz RTG klatki piersiowej. Z danych Krajowego Rejestru Nowotworów wynika, w Polsce co roku notuje się około 1100 zachorowań na nowotwór jądra, średnio zapada 5,5 osób na 100 tysięcy.
(PAP) / mzdrowie