– Wiedza lekarzy nieonkologów na temat onkologii jest często nieaktualna, co wiąże się z ryzykiem złego leczenia – alarmuje Europejskie Stowarzyszenie Onkologii Medycznej.
„Szybkie tempo rozwoju w dziedzinie onkologii, spowodowane głównie immunoterapią nowotworów, sprawia, że pacjentom, laikom, a także lekarzom niespecjalizującym się w onkologii może być trudno nadążać za ewolucją rokowań, dostępnymi lekami i ich potencjałem skutków ubocznych, na co wskazują wyniki naszych badań. Wskazuje to na potrzebę szerszej edukacji na temat aktualnych standardów opieki onkologicznej” – podkreśla komunikat ESMO.
W ramach badania „Nihilizm terapeutyczny czy realizm terapeutyczny: postrzeganie pacjentów onkologicznych przez lekarzy nieonkologów” przeprowadzono sondaż. Grupę 301 lekarzy nieonkologów poproszono o oszacowanie pięcioletniego wskaźnika przeżycia pacjentów dla 12 najczęstszych typów nowotworów we wszystkich stadiach choroby, a także dla sześciu scenariuszy klinicznych z określonym typem nowotworu, stadium zaawansowania oraz cechami pacjenta, m.in. jego wiekiem. Ich odpowiedzi zostały następnie porównane z najnowszymi danymi dotyczącymi przeżycia z Narodowego Rejestru Raka Irlandii (NCRI).
„Nieonkolodzy, zróżnicowana grupa składająca się z lekarzy ogólnych i konsultantów z różnych specjalności szpitalnych, dostarczyła dokładnych szacunków przeżycia we wszystkich stadiach tylko dla dwóch z 12 typów raka. W zadaniu prognozowania konkretnych scenariuszy klinicznych niespecjaliści znacznie nie docenili pięcioletniego przeżycia w różnych typach guza, a także byli bardziej pesymistyczni niż ogólnie onkolodzy” – opisuje wyniki badań ich współautor Conleth Murphy z Bon Secours Hospital w Cork.
Wynik badania komentował Cyril Bonin, lekarz ogólny z Usson-du-Poitou we Francji – „W mojej praktyce każdego roku diagnozuje się około 10 nowych przypadków raka. Do tego około 50 z moich 900 stałych pacjentów – to osoby, które przeżyły nowotwór, są aktywnie leczone lub zostały wyleczone. Biorąc pod uwagę, że liczba ta dzieli się na różne typy guzów, na nasze postrzeganie danego nowotworu jako lekarzy rodzinnych prawdopodobnie mają również wpływ wyniki konkretnych przypadków, z którymi się zetknęliśmy. Wiedza ta jest słabsza natomiast, gdy chodzi o typy raków, z którymi w swojej praktyce się nie zetknęliśmy”.
Aby uniknąć przedstawiania nietrafnych diagnoz i scenariuszy rozwoju choroby, Conleth Murphy zaleca, aby wszyscy lekarze, którzy rutynowo kontaktują się z pacjentami onkologicznymi w swojej praktyce, zapoznali się z najnowszymi wynikami badań, statystykami i trendami w rokowaniu konkretnych typów raka.
„Ja bym oczekiwałbym czego innego. W Europie rocznie rejestruje się 8-10 innowacyjnych cząsteczek, część oznacza przełomy kliniczne. Śledzenie tych doniesień zostawiłbym onkologom, oni – także w Polsce – doskonale sobie z tym radzą” – mówi Szymon Chrostowski, prezes Fundacji Wygrajmy Zdrowie.
Jego zdaniem przed lekarzami stoją o wiele poważniejsze zadania – „Tu w pierwszej kolejności chodzi o tzw. czujność onkologiczną, czyli wychwycenie pierwszych niepokojących objawów i szybkie skierowanie na dalszą diagnostykę do specjalistów. W Polsce jest z tym coraz lepiej od momentu wprowadzenia kart DiLO. Lepiej – chociaż cały czas pozostaje duże pole do poprawy, bo w gruncie rzeczy zachowania tej czujności zależy od postawy lekarza”. Szymon Chrostowski dodaje, że znacznie więcej pozostaje do poprawy, gdy chodzi o leczenie pacjentów onkologicznych z chorobami współistniejącymi – „Jest potrzeba, by zajmowały się nimi wyspecjalizowane zespoły interdyscyplinarne, a tych ciągle jest za mało”.
Z kolei Rafał Janiszewski zauważa, że współpraca onkologów z lekarzami rodzinnymi stale się poprawia – „Trzeba powiedzieć, że tym razem zastosowano po temu najwłaściwsze instrumenty finansowe i organizacyjne. Rolą lekarza rodzinnego w naszym systemie jest wczesne wykrycie i odesłanie do dalszej diagnostyki oraz leczenia do specjalisty. Nie ma mowy o tym, by lekarze rodzinni z tej roli w Polsce się nie wywiązywali”.
Rafał Janiszewski podkreśla, że współpraca gorzej się układa na dalszych etapach leczenia – „Wysoko oceniam wysiłek i dobre skutki, jakie przyniosło budowanie interdyscyplinarnych zespołów medycznych w polskich centrach onkologicznych. Jednak jest ich zbyt mało, by zaspokoić potrzeby wszystkich pacjentów onkologicznych. Natomiast leczenie poza centrami w praktyce skazuje chorych na czekanie w kolejkach do różnych specjalistów, przy słabej koordynacji całego procesu terapeutycznego. I przy różnej wiedzy tych specjalistów na tematy onkologiczne. To źle”.