W leczeniu ostrych zawałów serca oraz innych schorzeń kardiologicznych trzeba jak najszybciej zwiększyć wycenę zabiegów kardiologii interwencyjnej – alarmowali specjaliści na posiedzeniu parlamentarnego zespołu do spraw kardiologii. Część takich zabiegów jest dla szpitali nieopłacalnych.
Podczas posiedzenia parlamentarnego zespołu do spraw kardiologii, poświęconego kondycji kardiologii interwencyjnej w Polsce, eksperci zwracali uwagę, że w przeciwieństwie do najbardziej rozwiniętych państw europejskich, w Polsce choroby sercowo-naczyniowe są główną przyczyną zgonów. W Europie Zachodniej pod tym względem przeważają już choroby nowotworowe. Istnieje konieczność wykonywania większej liczby zabiegów kardiologicznych. Tym bardziej, że naprawa tętnic wieńcowych zmniejsza liczbę zgonów z powodu choroby wieńcowej, a nie tylko poprawia pacjentom dolegliwości.
„Z powodu wysokiego u nas obciążenia chorobami sercowo-naczyniowymi i większego ryzyka kardiologicznego, polska populacja wymaga bardziej intensywnego leczenia” – zaznaczył prof. Wojciech Wojakowski z Kliniki Kardiologii i Chorób Strukturalnych Serca III Katedry Kardiologii SUM. Dodał, że wzrasta liczba pacjentów wymagających leczenia przy użyciu złożonych tzw. procedur endowaskularnych (kardiologii interwencyjnej). Jeszcze bardziej przyczyniła się do tego pandemia COVID-19, na dodatek wielu pacjentów zaniedbało kontrolowanie i leczenie chorób sercowo-naczyniowych. Należy zatem się liczyć z tym, że chorzy coraz częściej będą się zgłaszać z bardziej zaawansowanym schorzeniem, związanych z chorobą wieńcową, nadciśnieniem tętniczym oraz cukrzycą. Tymczasem spadła wycena niektórych procedur kardiologii interwencyjnej, co sprawia, że dla szpitali przestały lub przestają być opłacalne.
„Koszty podstawowych zabiegów wieńcowych przekraczają refundację Narodowego Fundusz Zdrowia” – powiedział prof. Maciej Lesiak, kierownik Katedry i Kliniki Kardiologii UM w Poznaniu. Jego zdaniem najbardziej jest to widoczne na przykładzie koronarografii. Koszty tego zabiegu od 2015 r. w coraz większym stopniu przekraczają wycenę tej procedury. W przypadku leczenia inwazyjnego (jednoetapowego) w razie ostrego zawału serca (polegającego na udrożnieniu tętnic wieńcowych) w 2021 r. wycena tylko w nieznacznym stopniu (o 715 zł) przewyższała jej koszty. W przypadku leczenia dwuetapowego, gdy zabieg jest bardziej rozległy, w ubiegłym roku koszty były już o 2219 zł większe od wyceny. Zdaniem prof. Lesiaka wzrost kosztów nie jest związany z wyższymi cenami sprzętu medycznego, lecz z rosnącymi koszty hospitalizacji – „Koszty pobytu pacjentów szpitalach będą jeszcze wyższe w 2022 r. z powodu wzrostu cen energii”.
Dyrektor Departamentu Lecznictwa Ministerstwa Zdrowia Michał Dzięgielewski przyznał, że ceny procedur w kardiologii interwencyjnej nie były zmieniane od kilku lat i „konieczne jest ponowne dokonanie wyceny procedur w kardiologii, ponieważ zmieniły się koszty poszczególnych świadczeń”. Natomiast Daniel Rutkowski, zastępca dyrektora Departamentu Świadczeń Opieki Zdrowotnej NFZ powiedział, że zmiana wyceny sprzed kilku lat nie wypłynęła na dostępność do tych świadczeń – „Doszła pandemia i w 2020 r. liczba świadczeń znacząco spadła, w angioplastykach planowych o 20 proc. w porównaniu do 2019 r., a zabiegów w zawale serca – o 5-10 proc.” Według NFZ, w 2021 r. była lepsza sytuacja niż w 2020 r. pod względem liczby tych zabiegów, „ale nie możemy mówić o nadrobieniu tzw. długu zdrowotnego”. „Liczba zabiegów zbliżyła się jedynie do tej, która była przed pandemią, czyli w 2019 r., nadal jednak spadek sięga 5-10 proc. w porównaniu do 2019 r.” – tłumaczył Daniel Rutkowski.
Dyrektor Narodowego Instytutu Kardiologii prof. Tomasz Hryniewiecki także przyznał, że w kardiologii są procedury niedoszacowane, do których należą zabiegi kardiologii interwencyjnej, ale są też takie, które są lepiej finansowane. „Chodzi teraz o to, żeby to urealnić” – zaznaczył. Jego zdaniem najbardziej odczuwają to ośrodki wykonujące głównie tego typu zabiegi. Dodał jednak, że był taki okres, kiedy procedury te były przeszacowane – „Potrzebna jest szybka aktualizacji wyceny tych procedur. Potrafimy leczyć nowocześnie i chcemy mieć taką możliwość”.
Według prof. Hryniewieckiego, problemy finansowe są związane również ze zbyt dużą liczbą pracowni hemodynamicznych, w których wykonywane są całodobowo zabiegi kardiologii interwencyjnej. „Na Mazowszu jest ich tyle, że Narodowy Instytut Kardiologii może wykonać jeden zabieg leczenia zawału interwencyjnego w ciągu doby, gdyż pacjenci trafiają do innych ośrodków finansowanych ze środków publicznych. Zarządzanie tymi ośrodkami jest niewłaściwe, nie potrzeba aż tylu pracowni hemodynamicznych, by zapewnić bezpieczeństwo pacjentom na Mazowszu” – dodał prof. Hryniewiecki. (PAP)