Lepszy stan zdrowia i większe bezpieczeństwo pacjentów, mniej planowych wizyt specjalistycznych, oszczędności – to zalety telemonitoringu urządzeń wszczepialnych. Zdaniem kardiologów, pandemia COVID-19 pokazała wyraźnie, że najwyższy czas zrefundować tę formę opieki telemedycznej.
Telemonitoring wszczepialnych urządzeń, które wspomagają pracę serca, pozwala na właściwy nadzór nad pacjentami i zwiększa ich bezpieczeństwo. Kardiolodzy mogą zdalnie monitorować kardiowertery-defibrylatory, układy do stymulacji resynchronizującej, a nawet stymulatory. “Urządzenia wszczepialne zbierają informacje nie tylko o samym urządzeniu. Monitorują także parametry, które mogą wiele powiedzieć o stanie zdrowia pacjenta. Dzięki cyklicznie wysyłanym automatycznym raportom telemedycznym mamy możliwość stałego wglądu w te dane. Dzięki temu jesteśmy w stanie na bieżąco ocenić stan chorego. Nasz pacjent nie musi w niepewności czekać na ponadplanową wizytę w ośrodku, której realizacja w czasie epidemii COVID-19 może być utrudniona. Jeśli chory może skontaktować się z nami zdalnie, a my możemy na podstawie rzetelnych danych uspokoić go, że nie dzieje się nic złego, to są to wręcz bezcenne możliwości. Tym bardziej, że wielu pacjentów z urządzeniami typu kardiowertery-defibrylatory – to osoby najciężej chore, którym niestety nierzadko towarzyszą niepokój, lęk a także różne formy zaburzeń depresyjnych. W tej grupie pacjentów poczucie bezpieczeństwa nabiera zupełnie innego wymiaru” – mówi prof. Oskar Kowalski, kierownik Pracowni Elektrofizjologii i Symulacji Serca Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.
Raport z telemonitoringu może być źródłem pierwszej informacji o dysfunkcjach wszczepionego układu, ale także o wystąpieniu u pacjenta różnego rodzaju arytmii, na przykład migotania przedsionków. Zdaniem kardiologów wczesna informacja o groźnej arytmii pozwala na włączenie leczenia farmakologicznego albo wykonanie zabiegu ablacji. Pozwala to na minimalizację ryzyka wystąpienia poważnych następstw zaburzeń rytmu serca. Wczesne rozpoznanie i odpowiednie leczenie migotania przedsionków może uchronić od udaru mózgu – jednego z najpoważniejszych i najbardziej kosztownych z punktu widzenia systemu ochrony zdrowia powikłań tej arytmii.
“Dowody naukowe na to, że telemonitoring ratuje życie, są jednoznaczne. Wiadomo także, że dzięki tej formie opieki możemy poprawić jakość i długość życia chorych. Przykładowo, nowoczesne algorytmy są dziś w stanie z miesięcznym wyprzedzeniem możliwość wystąpienia zaostrzenia niewydolności serca, które z reguły wiąże się z koniecznością hospitalizacji. Z punktu widzenia terapii to mnóstwo czasu, żeby w ramach poradni podjąć konieczne działania medyczne: zmienić pacjentowi leki albo ocenić, czy nie dochodzi u niego do niedokrwienia mięśnia sercowego i zaostrzenia niewydolności serca, które zawsze wiąże się z dużym ryzykiem wystąpienia kolejnych niekorzystnych powikłań, włącznie z zagrożeniem życia. Można powiedzieć, że posługujemy się sztuczną inteligencją, która analizuje stan chorego i informuje nas: uwaga, ten chory może być już za miesiąc w bardzo złym stanie! Trzeba pilnie wezwać go na wizytę, ocenić jego stan i pomóc mu, zanim prognozowane zaostrzenia rzeczywiście wystąpią” – wyjaśnia prof. Oskar Kowalski.
Koszt opieki telemedycznej nad pacjentami z urządzeniami wszczepialnymi ponoszą ośrodki. Szpital ponosi koszt zakupu przystawki do telemonitoringu, na poziomie 2-4 tysięcy zł dla jednego pacjenta. Do tego dochodzi konieczność organizacji jednostki koordynującej opiekę telemonitoringową; przeszkolenie i wynagrodzenie personelu pielęgniarskiego, który przeprowadza pierwszą weryfikację napływających raportów oraz personelu lekarskiego, który podejmuje decyzję w najtrudniejszych przypadkach.
Śląskie Centrum Chorób Serca w Zabrzu monitoruje kilka tysięcy pacjentów. “Warto pamiętać, że w przypadku telemonitoringu mówimy przede wszystkim o osobach, którzy mają wszczepiony defibrylator bądź defibrylator resynchronizujący. Jest to populacja pacjentów, którzy mają bardzo mocno uszkodzone serca i jednocześnie największe ryzyko różnych niekorzystnych zdarzeń, nie tylko arytmii. Jednym słowem, obejmujemy opieką telemonitoringową tych chorych, którzy bezwzględnie najbardziej jej wymagają” – mówi prof. Oskar Kowalski.
Refundacja telemonitoringu się opłaca
Koszty refundacji opieki telemonitoringowej dla najbardziej potrzebujących pacjentów można precyzyjnie oszacować na podstawie danych NFZ o liczbie procedur implantacji i wymiany układów z funkcją kardiowersji-defibrylacji. Prof. Jarosław Kaźmierczak, konsultant krajowy w dziedzinie kardiologii, wskazuje, że telemonitoring urządzeń wszczepialnych jest formą opieki znaną i powszechnie stosowaną w wielu krajach na świecie – “W krajach europejskich, takich jak między innymi Czechy, Słowacja, Hiszpania czy Portugalia, telemonitoring urządzeń wszczepialnych funkcjonuje na zasadzie świadczeń gwarantowanych rozliczanych w formie ryczałtów rocznych. Dane pokazują, że opłacalność telemonitoringu zaczyna się już od pułapu 200-300 pacjentów objętych tą formą opieki. Istotne, aby było to świadczenie realizowane w ramach kompleksowej struktury ośrodka i powiązane z niezwłoczną reakcją zespołów koordynujących na alerty związane z zaostrzeniami niewydolności serca czy powikłaniami. Wtedy telemonitoring generuje wymierne oszczędności. Właściwe działanie tej formy opieki – to lepszy stan zdrowia pacjentów, a więc mniej hospitalizacji i mniej specjalistycznych (czyli często także kosztowniejszych) procedur medycznych oraz mniejsza śmiertelność chorych. W Polsce telemonitoring urządzeń wszczepialnych zyskał już kilka lat temu pozytywną ocenę Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji.”
© mZdrowie.pl