Wzrasta zagrożenie ze strony Inwazyjnych Chorób Bakteryjnych (IChB) przede wszystkim z powodu rosnącej antybiotykooporności. Do IChB zaliczane są zakażenia meningokokami, pneumokokami, oraz pałeczkami hemofilnymi. W teorii wspierać walkę z nimi powinien nadzór epidemiologiczny. W praktyce różnice w liczbie danych przekazywanych do Państwowego Zakładu Higieny (PZH) i Krajowego Ośrodka Referencyjny ds. Diagnostyki Bakteryjnych Zakażeń Ośrodkowego Układu Nerwowego (KOROUN) nie pozwala na pełne rozpoznanie sytuacji epidemiologiczne, a tym samym na planowanie na jej podstawie działań polityki zdrowotnej czy podejmowanie jednostkowych decyzji terapeutycznych.
Zaprezentowano wyniki i rekomendacje opracowane na podstawie projektu pilotażowego pt.„Wzmocnienie istniejącego systemu nadzoru nad inwazyjnymi chorobami bakteryjnymi – Epi-IChB”. Powstał on w ramach współpracy publiczno-prywatnej dzięki inicjatywie Narodowego Instytutu Leków – Krajowego Ośrodka Referencyjnego ds. Diagnostyki Bakteryjnych Zakażeń Ośrodkowego Układu Nerwowego (NIL-KOROUN) oraz Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH – Państwowego Instytutu Badawczego.
„Nadzór epidemiologiczny to wiarygodne źródło informacji na temat określonych zdarzeń medycznych bądź niemedycznych. Nas interesują przede wszystkim choroby zakaźne , zakażenia, które są obserwowane systematycznie, przez długi czas są monitorowane, przez co dostarczają określonych informacji” – mówi prof. Iwona Paradowska-Stankiewicz, konsultant krajowa w dziedzinie epidemiologii. Jest to ważne po pierwsze dla każdej osoby, która chce chronić się przed jakimś zakażeniem np. rozważa decyzję o skorzystaniu ze szczepienia. Po drugie, te informacje służą nie tylko do podejmowania indywidualnych decyzji, ale są podstawą dla decydentów do planowania i modyfikowania polityki zdrowotnej. Przykładowo na ich podstawie wdraża się różnego rodzaju narzędzia zwalczające ogniska epidemiologiczne, a czasem zapobiec ich wystąpieniu, analizując trendy zachorowalności na przestrzeni lat.
„W zakresie inwazyjnych chorób bakteryjnych nadzór jest prowadzony przez dwie instytucje: PZH i KOROUN. Dane powinny być zbieżne, ale nie są” – mówi profesor Paradowska-Stankiewicz. Analizując dane za rok 2022 widać około dwukrotnie mniejszą liczbę próbek materiału biologicznego przesłanych do KOROUN w stosunku do liczby zgłoszonych do PZH przypadków zachorowań. Z tego powodu brakuje pełnego obrazu sytuacji epidemiologicznej. Na podstawie tych danych nie da się budować polityki zdrowotnej, jak również nie nadają się one do raportowania do instytucji międzynarodowych, co ogranicza możliwości współpracy z innymi państwami w kwestii tych zakażeń.
„Przyczyny tej sytuacji zostały znalezione” – zapewnia prof. Paradowska-Stankiewicz. „Ze względu na te rozbieżności część decydentów mówiło, że nasze dane są niewiarygodne i nie ma potrzeby brać ich pod uwagę przy podejmowaniu decyzji”- zaznacza prof. Anna Skoczyńska (kierownik KOROUN). Dotyczy to m. in. decyzji o szczepieniach ochronnych. Tymczasem to właśnie nadzór epidemiologiczny powinien mieć bezpośredni wpływ na kształt kalendarza szczepień. Celem głównym projektu Epi-IChB było zwiększenie liczby zgłoszeń przypadków zachorowań, zwłaszcza jeżeli chodzi o liczbę próbek przesłanych do KOROUN, oraz wypracowanie nowych standardów nadzoru epidemiologicznego. Jednym ze szczegółowych celów projektu było też zwiększenie świadomości personelu medycznego na temat procesu i znaczenia przekazywania informacji do PZH, a zwłaszcza do KOROUN. Z takim zamiarem opracowano pilotażowy program edukacyjny, który był realizowany w 14 szpitalach różnego typu przez okres 4 miesięcy. „Wydawało nam się, że aby uzyskać główny cel, trzeba się skupić na edukacji w szpitalach, tak aby przekonać ludzi do wysyłania próbek. Pokazać im, że jest to ważne i dać im zobaczyć jaki jest tego sens” – wyjaśnia prof. Skoczyńska i dodaje: „To, co jest w nim innowacyjne, to wynajęcie firmy zewnętrznej, której pracownicy szli do szpitali rozmawiać z personelem medycznym. Stworzyliśmy projekt pilotażowo-edukacyjny we współpracy z pracownikami szpitali”.
W ten sposób uzyskano obraz barier, które utrudniają współpracę na rzecz nadzoru epidemiologicznego. W kontakcie z pracownikami szpitali opracowano rozwiązania napotkanych problemów. Następnie wdrożono program i uruchomiono platformę edukacyjną. „Pracownicy nie byli do końca przekonani, że ten nadzór ma sens” – podkreśla profesor, zwracając uwagę również na wielokrotnie powtarzającą się w wypowiedziach personelu konieczność uproszczenia formularzy do zgłoszeń przypadków zachorowań i próbek materiału biologicznego. Przed rozpoczęciem programu założono, że wskaźnik zgodności raportowanych danych do obu wymienionych instytucji wzrośnie o 25 proc. Osiągnięte efekty były lepsze – było o 14 proc. więcej zgłoszeń do PZH a liczba wysyłanych próbek wzrosła aż o 92 proc. Natomiast wskaźnik zgodności wzrósł o 44 proc. „Efekt przerósł nasze założenia” – podkreśla prof. Skoczyńska. Co ciekawe, liczba próbek przesłanych do KOROUN przewyższyła liczbę zgłoszeń do PZH, co jednak – jak zapewnia profesor – z czasem się unormuje.
Prof. Teresa Jackowska podkreśla, że do prowadzenia nadzoru epidemiologicznego na poziomie szpitala konieczne jest stworzenie jednego, wspólnego formularza do zgłaszania przypadków zachorowań wszystkim wymienionym jednostkom te dane zbierającym. Zdarza się, że przyczyną nie przesyłania próbek materiału biologicznego jest to, że posiew ten będzie niemiarodajny po zastosowaniu antybiotykoterapii. „Ten projekt potwierdza, że współpraca sektora publicznego z sektorem prywatnym była konieczna i przydatna” – dodaje Monika Pintal-Ślimak, prezes Krajowej Izby Diagnostów Laboratoryjnych i wskazuje na konieczność stworzenia rejestru sepsy.
„System powinien mieć dane, a ten motor do innowacji, chęć do wytworzenia czegoś co potencjalnie może być użyteczne, będzie pochodził z biznesu” – zaznacza prof. Wojciech Fendler, prezes Agencji Badań Medycznych. „Nadzór epidemiologiczny – to tak naprawdę są oczy i uszy systemu. My bez tych oczu i uszu kroczymy we mgle” – podkreśla prof. Marcin Czech, prezes Polskiego Towarzystwa Farmakoekonomicznego i kierownik Zakładu Farmakoekonomiki Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. I dodaje – „Nadzór epidemiologiczny ma też wymiar farmakoekonomiczny”. Sprawny nadzór gwarantuje wcześniejsze wykrywanie chorób oraz ograniczanie ich rozprzestrzeniania się. Dzięki temu więcej osób uniknie hospitalizacji, w tym większa liczba pacjentów nie będzie potrzebować szczególnie drogiego pobytu na oddziałach intensywnej opieki.
Prof. Joanna Zajkowska, zastępcą kierownika Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku, zauważa, że dane zbierane w ramach nadzoru epidemiologicznego dają lekarzom możliwość wyboru najskuteczniejszego antybiotyku. Zwłaszcza w sytuacji, gdy lek trzeba podać szybko, zanim otrzyma się wyniki badań. „Te inwazyjne bakterie stają się coraz bardziej lekooporne, więc sytuacja jest coraz groźniejsza. Antybiotykooporność stała się najgroźniejszym poza zmianą klimatu zagrożeniem dla zdrowia publicznego” – wyjaśnia prof. Waleria Hryniewicz z KOROUN. Problem narasta a zakażenia te mają przebieg piorunujący i obarczone są dużym ryzykiem zgonu. „Nadzór ma ogromną rolę w wykrywaniu i propagowaniu działań. (…) Musimy znać dane aby działać w sposób celowany” – podkreśla prof. Hryniewicz, przypominając że w czasie, gdy gwałtownie wzrosła w latach 2006-2007 liczba przypadków sepsy meningokokowej, właśnie na podstawie danych z KOROUN Ministerstwo Zdrowia podjęło decyzję o akcji szczepień w wybranych rejonach kraju.
Prof. Paradowska-Stankiewicz wskazuje na trzy najważniejsze rekomendacje oparte na wnioskach z projektu Epi-IChB. Po pierwsze, konieczne jest umocowanie prawne przesyłania próbek do KOROUN, wówczas dyrekcja szpitali będzie musiała zapewnić odpowiednie zasoby ludzkie i finansowe laboratoriom. Po drugie, muszą zostać wprowadzone pozytywne motywatory np. dodatkowe punkty w procesie akredytacji szpitali. Po trzecie – ułatwienie procesu zgłaszania przypadków i próbek.