Przewlekła choroba nerek negatywnie wpływa zarówno na długość, jak i jakość życia. Stanowi jeden z najsilniejszych znanych czynników ryzyka zgonu z powodu chorób sercowo-naczyniowych oraz usposabia do ciężkich powikłań infekcyjnych. Skuteczniejsza prewencja pierwotna i wtórna oraz wcześniejsza diagnostyka pozwoliłaby ocalić życie nawet 80 tys. pacjentów rocznie – uważa prof. Andrzej Jaroszyński, profesor Collegium Medicum Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, kierownik Kliniki Nefrologii Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach.
Prof. Andrzej Jaroszyński – Przewlekła choroba nerek jest chorobą cywilizacyjną o znaczeniu trudnym do przecenienia. Uważa się, że choruje na nią około 600-650 milionów osób na całym świecie. W Polsce liczba chorych wynosi ponad 4 mln. Dokładne dane nie są znane z uwagi na brak szerokich badań przesiewowych oraz różną metodologię stosowaną w takich badaniach
– Obecnie dializuje się około 32 tysiące osób w Polsce. Można powiedzieć, że to są ci pacjenci, którzy dożyli tego etapu przewlekłej choroby nerek. Pozostała część chorych umiera wcześniej, przede wszystkim na schorzenia sercowo-naczyniowe, a w drugiej kolejności na choroby infekcyjne.
– Bez względu na typ cukrzycy 30-35 proc. pacjentów z tym schorzeniem będzie miało tak zwaną cukrzycową chorobę nerek, której następstwa mogą prowadzić do okresu schyłkowego i konieczności dializoterapii. Istotnym czynnikiem ryzyka rozwoju PChN jest otyłość, także bez istniejącej cukrzycy. Na kolejnym miejscu należy wymienić nadciśnienie tętnicze, którym dotknięte jest już ponad 10 milionów Polaków.
– Na rozwój PChN wpływają także schorzenia stricte nefrologiczne, takie jak: kłębuszkowe zapalenia nerek, wielotorbielowatość nerek, uropatia zaporowa. Przewlekłą chorobą nerek są zagrożone także osoby z chorobami układowymi tkanki łącznej czy układowymi zapaleniami naczyń krwionośnych.
– Istnieje pięć tak zwanych zespołów sercowo-nerkowych i nerkowo-sercowych. Mamy do czynienia z nimi wtedy, kiedy choroba jednego narządu powoduje wystąpienie uszkodzenia drugiego lub zaostrzenie schorzenia drugiego narządu. Czasami trudno jest określić, co było najpierw – czy choroba nerek spowodowała chorobę serca, czy też to choroba serca powoduje chorobę nerek. Niewątpliwie jednak przewlekła choroba nerek jest prawdopodobnie najsilniejszym znanym czynnikiem ryzyka zgonu z powodu chorób sercowo-naczyniowych.
Zagrożenie COVID-19
– Badania autopsyjne przeprowadzane u zmarłych w wyniku powikłań infekcji COVID-19 pacjentów wykazują, że antygen SARS-CoV-2 czy też cały wirus są stwierdzane w poszczególnych strukturach nerek. Mamy tu zatem zależność przyczynowo-skutkową koronawirusa z chorobami nerek.
– Nawet u 70 proc. pacjentów w lżejszych stanach, hospitalizowanych z powodu infekcji COVID-19, w analizie moczu stwierdza się białkomocz, mikroalbuminurię czy erytrocyturię. Są to zmiany świadczące o uszkodzeniu nerek, którego następstw na przyszłość nie jesteśmy w stanie jednoznacznie określić. Jest za wcześnie, abyśmy mogli powiedzieć, jak daleko COVID-19 będzie wpływał na zwiększoną liczbę pacjentów z przewlekłą chorobą nerek. Jest to według najnowszych badań na pewno niewykluczone, a wręcz bardzo prawdopodobne.
Poprawa rokowań
– Pacjent musi zastosować się do zaleceń dietetycznych, często trudnych do zaakceptowania, jak ograniczenie przyjmowania płynów czy radykalna zmiana diety. Istotnej modyfikacji wymaga także plan dnia. Pacjent hemodializowany musi trzy razy w tygodniu spędzić kilka godzin podczas sesji dializacyjnej w szpitalu. Pacjent dializowany otrzewnowo sam w domu podłącza do cyklera albo wykonuje cztery zmiany w pewnym rytmie dobowym w ciągu dnia. To wymagające obowiązki, ale jednocześnie przecież niekończące życia. Namawiamy naszych pacjentów, by w miarę możliwości pozostawali aktywni – zarówno na polu w zawodowym, jak i prywatnym – mówi prof. Andrzej Jaroszyński.
Czujność na wczesne sygnały
– Jeśli obserwujemy już wymierny wzrost stężenia kreatyniny powyżej wartości referencyjnych, zazwyczaj świadczy to o uszkodzeniu znacznej części miąższu nerki. W oczywisty sposób możliwości terapeutyczne i szanse na poprawę rokowań będą wtedy mocno ograniczone. Lepiej wysłać pacjenta na konsultację nefrologiczną nawet, jeśli okaże się, że wszystko jest w porządku, niż przeoczyć zagrożenie. Skutki mogą być poważne i nieodwracane.
– Lekarze podstawowej opieki zdrowotnej są na pierwszej linii diagnostyczno-terapeutycznego frontu. To ich czujność, wiedza i doświadczenie kliniczne pozwalają wcześnie wykryć niepokojące sygnały, które mogą świadczyć o rozwoju przewlekłej choroby nerek i skierować pacjenta na konsultację nefrologiczną. Nie do przecenienia jest także współpraca lekarzy medycyny rodzinnej z diabetologami i kardiologami – przede wszystkim ze względu na kontrolę kluczowych czynników ryzyka.
– Szacuje się, że nawet 80 tysięcy pacjentów można byłoby uratować, gdyby diagnostyka przewlekłej choroby nerek była lepsza, to jest gdyby pacjenci trafiali do nefrologów na wcześniejszym etapie rozwoju schorzenia. Kluczem do lepszej pomocy chorym na PChN jest poprawa prewencji pierwotnej i wtórnej oraz wcześniejsza diagnostyka.
Lepsza terapia
– W terapii przewlekłej choroby nerek z flozynami łączymy dziś duże nadzieje. Ostatnie badania wykazały, że zarówno w cukrzycowej chorobie nerek, jak i w nefropatiach nie-cukrzycowych, leki te spowalniają proces PChN. To znaczące klinicznie doniesienia. W tym roku spodziewamy się rozpoczęcia badań dotyczących tak zwanych inhibitorów białek szoku cieplnego w hamowaniu progresji przewlekłej choroby nerek. Należy patrzeć w przyszłość z pewną nadzieją, że dializoterapia stanie się tylko pewnego rodzaju niepowodzeniem w przypadku leczenia pacjentów z przewlekłą chorobą nerek.
– W przypadku dializoterapii, jako nefrolodzy, współpracujemy z psychologami, dietetykami i z lekarzami innych specjalności. Coraz częściej jesteśmy w kontakcie także z pracodawcami naszych pacjentów. Nasze doświadczenia potwierdzają, że pracodawcy często wspierają swoich pracowników wymagających dializoterapii, pozwalając im na przykład na zmianę stanowiska pracy tak, aby pacjent dalej mógł wykonywać pracę zawodową. Dzięki temu chory nie czuje, że jego życie się kończy albo że jakość jego życia w istotny sposób spada. Chciałbym wspomnieć o pani Iwonie Mazur, wspaniałym człowieku, współtwórcy inicjatywy „Moje nerki”, której celem jest szeroko pojęte szerzenie wiedzy dotyczącej problemów nefrologicznych. To bezcenna działalność społeczna.