Schizofrenia pojawia się między 20. a 30. rokiem życia, z tym, że szybciej zaczynają chorować mężczyźni – ok. 20. roku życia; kobiety ok. 30. roku życia – powiedział prof. Piotr Gałecki, konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii.
Prof. Piotr Gałecki wskazuje, że predyspozycje do rozwoju choroby nabywa się w życiu płodowym i w pierwszych latach życia. Choroba objawia się występowaniem zaburzeń w różnych sferach życia. Najbardziej widoczne są zaburzenia treści myślenia, tzn. “nieprawidłowe treści myślenia, które nie poddają się korekcie mimo pewnych dowodów fałszywości”. Taka osoba zachowuje się wówczas w sposób nieadekwatny w stosunku do rzeczywistości. Objawem choroby mogą też być pseudohalucynacje (omamy rzekome), najczęściej słuchowe. Chory doznaje także zaburzeń funkcji poznawczych, czyli zaburzeń pamięci i koncentracji. Mogą pojawić się też tzw. objawy negatywne, czyli wycofanie społeczne, apatia, niechęć do kontaktów interpersonalnych. Zaburzenia mogą też przebiegać z nieprawidłowym napędem psychoruchowym. Jeżeli jest on zmniejszony, to pacjent zwykle nie ma ochoty wychodzić z domu, spotykać się ze znajomymi, jest znużony. Z kolei napęd zwiększony powoduje pobudzenie, nadaktywność, zmniejszoną potrzebę snu i jedzenia.
“Diagnoza schizofrenii polega przede wszystkim na tym, żeby dokonać dokładnego badania psychiatrycznego, ocenić, czy objawy kryterialne występują, czy nie. Kolejnym etapem jest przeprowadzenie diagnostyki różnicowanej i tutaj przede wszystkim trzeba wykluczyć obecność zmian w ośrodkowym układzie nerwowym, które mogą dawać podobne objawy psychopatologiczne, czyli urojenia czy halucynacje – mowa np. o guzie mózgu, tętniaku mózgu czy padaczce skroniowej” – mówi prof. Gałecki, kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi i konsultant krajowy.
U młodych osób należy wykluczyć także nadużywanie substancji psychoaktywnych, które mogą prowadzić do wystąpienia halucynacji, a które – mogą pojawić się nawet po epizodycznym zażyciu narkotyku czy zapaleniu marihuany. Pojedynczy, pierwszy epizod paranoidalny jest kwalifikowany jako zespół paranoidalny i otrzymuje kod jednostki chorobowej F20.0 według klasyfikacji ICD-10, przypisany do schizofrenii paranoidalnej. “Jeżeli zespół paranoidalny pojawił się tylko raz w życiu, jest on kodowany jako F20. Nie oznacza to jednak, że musi na pewno wystąpić po raz kolejny. U 80 proc. pacjentów przebieg jest remitujący lub przewlekły – oznacza to, że znacząca mniejszość osób przeszła tylko jeden epizod paranoidalny w życiu” – wyjaśnia prof. Gałecki.
Zaburzenie funkcjonowania w schizofrenii nie dotyka od razu wszystkich sfer życia chorego. Zwykle na początku dominują objawy wytwórcze, czyli halucynacje i urojenia. Pierwsze objawy choroby mogą nie dawać jednoznacznych sygnałów, dlatego czasami postawienie diagnozy schizofrenii wcale nie przychodzi łatwo. Chorobę należy dokładnie różnicować z np. chorobą afektywną dwubiegunową, z epizodem psychotycznym depresji, z nadużywaniem substancji psychoaktywnych, a nawet z głębokimi zaburzeniami osobowości. W porównaniu z wieloma innymi zaburzeniami psychicznymi obraz psychopatologiczny w schizofrenii jest na tyle spójny, że postawienie diagnozy schizofrenii jest łatwiejsze niż w przypadku wielu innych jednostek chorobowych.
Schizofrenia jest chorobą przewlekłą, czyli taką, z którą pacjent zmaga się od chwili rozpoznania do końca życia. Prof. Gałacki podkreśla, że dzięki współczesnej farmakoterapii schizofrenia może być skutecznie leczona i pacjenci mogą osiągać długie okresy remisji lub nawet zmniejszenie liczby epizodów nawrotów choroby. Terapię należy włączyć jak najwcześniej. Krytycznym okresem dla rozpoznania osób cierpiących na schizofrenię są pierwsze dwa lata życia z chorobą – “Specjaliści mają do dyspozycji wiele nowoczesnych, skutecznych leków. Są to nie tylko klasyczne neuroleptyki ale też tzw. atypowe leki przeciwpsychotyczne, które są dużo bezpieczniejsze. Ponadto dostępne są leki długo działające, czyli takie, które pacjent stosuje raz na dwa tygodnie, raz na miesiąc czy nawet raz na trzy miesiące. One dają bardzo dużą korzyść, bo pozwalają pacjentowi na przyjmowanie relatywnie mniejszej dawki leków niż podczas leczenia preparatami doustnymi”.
Leki o przedłużonym uwalnianiu powodują, że współpraca lekarza z pacjentem jest dużo lepsza. Pacjenci ze schizofrenią bardzo często nie mają poczucia, że chorują, jeśli są w okresie pogorszenia stanu psychicznego – “Zgodnie z definicją pojęcia urojenia, czyli nieprawidłowej treści myślenia pochodzenia chorobowego, która nie poddaje się korekcie mimo mocnych dowodów fałszywości i działa wyobcowująco, osoba ze schizofrenią jest przekonana o swojej racji. Jeśli osoba ma np. urojenia prześladowcze i jest przeświadczona o tym, że na każdym znaku drogowym umieszczona jest kamera, by ją śledzić, i robi to obcy wywiad, to my nie jesteśmy w stanie przekonać, że tak nie jest”. W przypadku takich pacjentów stosowanie preparatów doustnych powoduje, że mogą odstawić leki, sami wyznaczają sobie dawki, gdy źle się poczują. Leki podawane w formie iniekcji długo działających niwelują takie działania, są gwarantem dobrej współpracy z lekarzem i pozwalają lepiej kontrolować chorobę.
Pacjenci leczeni na schizofrenię, szczególnie ci stosujący nowoczesną terapię, mogą normalnie funkcjonować w społeczeństwie, spełniać swoje role społeczne i zawodowe. W Polsce dla pacjentów z diagnozą schizofrenii dostępne są wszystkie leki psychotyczne, jakie zostały dopuszczone na świecie. Są one w Polsce objęte refundacją. Dodał też, że każda farmakoterapia powinna być wspomagana przez psychoterapeutę. Pacjent, który stosuje farmakoterapię, nie może jej przerwać nawet w okresie reemisji, gdyż nastąpi nawrót choroby.
“Często specjaliści porównują schizofrenię do cukrzycy typu I, że po to przyjmujemy insulinę, aby poziomy glukozy były prawidłowe. Oznacza to, że choroba jest dobrze kontrolowana, a jej odstawienie oznacza nawrót wszystkich objawów choroby, w tym hiperglikemii” – mówi prof. Gałecki. Jak wskazuje, pacjenci stosujący leki starszej generacji żyją statystycznie o 12 lat krócej – “Ci pacjenci nie umierają z powodu schizofrenii, ale z powodu chorób cywilizacyjnych – otyłości, hipercholesterolemii, chorób naczyniowych związanych z miażdżycą czy z powodu cukrzycy typu 2. Ponadto nieregularnie korzystają z leczenia psychiatrycznego, ale również innych niepsychiatrycznych chorób. Pierwsze leki przeciwpsychotyczne promowały pojawienie się zespołu metabolicznego, czyli byli to pacjenci, u których częściej występowała otyłość i choroby z nią związane. Przy nowoczesnej terapii takie ryzyko jest zminimalizowane”.
Nieleczona schizofrenia powoduje szybszą neurodegenerację mózgu, czyli uszkodzenie struktur mózgowych, co ma wpływ na zaburzenia funkcjonowania w każdej sferze życia chorego. W ocenie prof. Gałeckiego, diagnozowanie i leczenie schizofrenii zmieniło się na przestrzeni dekad. Kiedyś pacjenci z podejrzeniem schizofrenii trafiali na oddział psychiatryczny, gdzie czekali na diagnozę. Dziś w Polsce jest wiele placówek, jak poradnie, przychodnie, gdzie pacjent może otrzymać właściwą opiekę psychiatryczną i hospitalizacja nie jest bezwzględna – “Choroby psychiczne nie wiążą się już z taką stygmatyzacją, jak było to dwadzieścia, trzydzieści lat temu. Obecnie osoby, które zauważają u siebie pewien mankament funkcjonowania psychicznego lub zauważają to rodziny, zdecydowanie chętnej zgłaszają się po pomoc psychiatryczną lub psychologiczną. Nie jest jednak zupełnie jak w bajce. Pacjenci z diagnozą schizofrenii nadal mogą odczuwać pewną nieakceptowalność. Mają obawy, czy nie stracą pracy, czy zostaną zatrudnieni, czy utrzyma się ich związek partnerski czy małżeństwo”. Dlatego ardzo ważna jest rola rodziny chorego – okazywanie empatii, pozytywnej energii, ciepła, wsparcia, akceptacji i zrozumienia.
Według najnowszych badań, zachorowalność na schizofrenię zmniejszyła się i wynosi ok. 0,6 proc. populacji. Obecnie w Polsce na tę jednostkę chorobową leczonych jest około 240 tysięcy osób. Zasługą – zdaniem prof. Gałeckiego – jest poprawa jakości opieki nad kobietami w ciąży, noworodkami i dziećmi we wczesnych latach życia.