Raport dotyczący polskiej kardiologii , który powstał z inicjatywy Europejskiej Federacji Przemysłu i Stowarzyszeń Farmaceutycznych (EFPIA), we współpracy z Polskim Związkiem Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych INFARMA oraz PWC stał się przyczynkiem do debaty eksperckiej pt. „W kierunku poprawy zdrowia sercowo-naczyniowego w Polsce” – wnioski i rekomendacje z raportu PwC.
Choroby układu krążenia niezmiennie są jednym z najważniejszych problemów i wyzwań zdrowotnych w naszym kraju – co roku powodują ponad 160 tys. zgonów To znaczy, że co trzecia osoba, która umiera w Polsce, umiera z powodów sercowo-naczyniowych. Dlatego potrzebne jest poszukiwanie rozwiązań pozwalających zmienić ten stan rzeczy, czyli poprawić wykrywanie i leczenie chorób układu krążenia, zmotywować Polaków do tego, żeby zaczęli doceniać rolę prewencji.
Prof. Robert Gil, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, na początku debaty zmierzył się z trudnym pytaniem o to, jak zbudować system ochrony zdrowia wydolny i skuteczny z punktu widzenia wszystkich jego interesariuszy. Powiedział – „Musimy dążyć do stworzenia takiego systemu, w którym pracownicy ochrony zdrowia będą wiedzieli sens i logikę. Finansujący będą przekonani, że stać ich na zadania, które system przed nimi stawia, a pacjenci powiedzą: „to jest skuteczne, ja to akceptuję, nawet jeśli nie dostaję wszystkiego, co bym chciał, ale wiem, że w następnym roku to się może poprawić”. Powinniśmy budować go na bazie, którą już mamy, czyli wykorzystać najlepsze części systemu, który jest, usprawniając go tylko o pewne nowe elementy. Teraz nie wykorzystujemy do końca potencjału systemu, którym dysponujemy. Niestety między trzema elementami ochrony zdrowia w Polsce, czyli podstawową opieką zdrowotną, ambulatoryjną opieką specjalistyczną i szpitalnictwem, nie ma harmonii. Te działy nie współpracują ze sobą. Szpitalnictwo jest przeciążone. POZ jest zagubiony we mgle, choć teraz pojawiają się pewne pozytywy związane z opieką koordynowaną, a pomost między nimi, czyli ambulatoryjna opieka specjalistyczna, jest kompletnie niewykorzystana”.
Prezes PTK zapewnił, że eksperci Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego współpracują ze specjalistami z Ministerstwa Zdrowia w przygotowaniu rozwiązania, dzięki któremu ambulatoryjna opieka specjalistyczna zajmie należne jej miejsce – odciąży szpitalnictwo i wspomoże podstawową opiekę zdrowotną – „Jeśli Krajowa Sieć Kardiologiczna zgodnie z planami zaistnieje mocno w drugiej połowie tego roku, jeżeli nastąpi odwrócenie piramidy świadczeń w ambulatoryjnej opiece zdrowotnej, a w kardiologii tak się dzieje – w grudniu usłyszałem, że ponad 50 proc. jednostek POZ weszło do programu – to oznacza, że działania nabierają rozpędu. Oczywiście z korzyścią dla pacjentów”.
Kardiologia potrzebuje pieniędzy, bo jak każda dziedzina medycyny rozwija się. „Wciąż pojawiają się nowe techniki diagnostyczne, nowe leki, nowe zabiegi wymagające stosowanego sprzętu, dlatego potrzebujemy stałego zasilania finansowego. Tymczasem spotykamy się z zarzutem, „ale przecież wy macie wszystko, jesteście jednymi z najlepszych w Europie, to czego jeszcze chcecie?”. No właśnie tego – pieniędzy na dalszy rozwój, utrzymanie standardów. Diagnostyka genetyczna w kardiologii nam uciekła, musimy gonić świat w tym obszarze. Dzisiaj praktycznie nie mamy nic do zaoferowania naszym pacjentom w tym zakresie. Dlatego musimy odrobić zaległości, bo za chwilę brak badań genetycznych spowolni całą diagnostykę i utrudni nasze działania” – podkreślił prof. Gil.
Scalenie działań profilaktycznych
Dr hab. Krzysztof Chlebus z I Katedry i Kliniki Kardiologii GUMed stwierdził, że nie zmienimy sytuacji w obszarze chorób sercowo-naczyniowych, jeśli bardzo mocno i zdecydowanie nie postawimy na prewencję. Zamiast skupiać się na leczeniu skutków, powinniśmy zastanowić się, czy możemy zahamować ten dramatyczny proces, który obserwowany jest na co dzień. Przypomniał, że „W chorobach nowotworowych ponad dekadę temu mieliśmy Narodowy Program Zwalczania Chorób Nowotworowych, w którym po raz pierwszy i właściwie jedyny do tej pory były dedykowane, zamknięte ustawowo środki przeznaczone na skrining i prewencję nowotworów. Wydaje się, że dzisiaj – jeśli nie zawalczymy o tego rodzaju rozwiązania w kardiologii – to będziemy mieli sytuację, w której wobec natłoku działań medycyny naprawczej prewencja będzie nadal spychana na margines. A pamiętajmy, że jesteśmy społeczeństwem bardzo wysokiego ryzyka sercowo-naczyniowego”.
Krzysztof Chlebus podkreślił, że profilaktyka to również działania zmierzające do lepszego adherence (przestrzeganie i stosowanie się pacjentów do zaleceń lekarskich) – „To dotyczy przyjmowania leków, ale też zmian w stylu życia. Na efekty mogłoby wpłynąć nie tylko zwiększenie świadomości społeczeństwa, ale również egzekwowanie przez płatnika publicznego działań, które będą premiowały tego rodzaju kwestie. Program KOS-zawał pokazuje, że to przynosi określone efekty. Wydaje się, że dysponując już dużym doświadczeniem, nie pozostaje nam nic innego, jak rozszerzać je na inne obszary, bo dlaczego właściwie mamy koordynować opiekę tylko dla chorych po zawale, a dla pacjentów bardzo wysokiego ryzyka sercowo-naczyniowego już nie”.
„Mamy w Polsce rozwiązania, które przy dobrej walidacji, ewaluacji moglibyśmy połączyć w jedną całość i stworzyć system, który byłby bardzo skuteczny w kontekście profilaktyki pierwotnej czy koordynowanej opieki w profilaktyce pierwotnej. Edukacja zdrowotna w szkołach to jedno, oprócz tego program Profilaktyka 40 Plus, który mógłby się sprawdzić, gdyby pacjent nie był pozostawiony z wynikiem sam sobie, tylko trafiał na przykład do koordynowanej opieki w POZ. Wreszcie Krajowa Sieć Kardiologiczna i Narodowy Program Chorób Układu Krążenia, w którym jest mnóstwo zapisów dotyczących profilaktyki, tylko nie mamy wymiernego efektu, bo on po prostu fizycznie nie działa. Połączenie tych wszystkich programów zapewniłoby z jednej strony ścieżkę pacjentowi, a z drugiej koordynowaną opiekę w prewencji pierwotnej” – mówił natomiast prof. Maciej Banach, prezes Polskiego Towarzystwa Lipidologicznego.
Za mało kardiologii w mediach
Według prof. Agnieszki Pawlak, przewodniczącej Sekcji Asocjacji Niewydolności Serca, trzeba zacząć mówić o prewencji w sposób bardzo jasny, klarowny, ale jednocześnie bardzo zdecydowany. O prewencji nie tylko pierwotnej, ale również wtórnej z racji tego, że mamy ogromną populację pacjentów kardiologicznych, czyli osób, które już chorują – „W naszych działań brak jest wykwalifikowanych edukatorów. Myślę, że dobrze byłoby stworzyć programy szkoleniowe dla osób, które będą przygotowane do edukowania, które będą umiały skutecznie dotrzeć do różnych odbiorców – młodszych i starszych, chorych i zdrowych. Kolejna ważna rzecz – jest bardzo dużo programów dedykowanych innym jednostkom chorobowym. Nie ma w nich elementów kardiologicznych. Nie mówi się o zagrożeniu chorobami sercowo-naczyniowymi np. w głównych wydaniach wiadomości. Tak zwane media mainstreamowe nie poświęcają temu zagadnieniu wystarczającej ilości czasu, a sądzę, że to miejsca, w których można by istotnie wpłynąć na świadomość społeczeństwa. Na świadomość zarówno zdrowych, jak i chorych osób”.
Agnieszka Wołczenko prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Pacjentów ze Schorzeniami Serca i Naczyń „EcoSerce” przypomniała, że organizacje pacjenckie wzięły na siebie znaczną część pracy edukacyjnej, kontakt z chorymi w całym kraju, realizację różnych projektów, inicjatyw, kampanii społecznych – „Brakuje nam wsparcia ze strony instytucji. Kiedy była prowadzona szeroko zakrojona akcja medialna w mediach publicznych dotycząca zagrożeń onkologicznych, raka, mówiło się o tym wszędzie, non-stop. Jeśli chodzi o schorzenia układu krążenia, owszem, pojawiają się w mediach jakieś wywiady z ekspertami, akcje informacyjne. Gdzieś to wybrzmiewa, ale nie z takim natężeniem, z jakim powinno to być robione”.
Przedstawicielka pacjentów zwróciła uwagę na to, o czym mówili też eksperci, że Polacy boją się przede wszystkim chorób onkologicznych – „Zakodowaliśmy sobie w świadomości, że mamy doskonałych specjalistów, rewelacyjne ośrodki interwencyjne, narzędzia, więc jak się nam przytrafi zawał, to go przeżyjemy. I rokowania są o wiele lepsze niż przed laty. Zawał różnie się może skończyć, niemniej nam się wydaje, że jest on szybciej, łatwiej i skuteczniej wyleczalny niż rak”.
Michał Byliniak, dyrektor generalny INFARMA ocenił, że problem polega m.in. na tym, że nie mamy w kardiologii jednego ciągłego planu działań, który byłby ponadpolityczny, weryfikowany w oparciu o twarde dane – „Bardzo często kwestie polityczne determinują to, czy pewne rzeczy się dzieją, czy się nie dzieją. Polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej jest takim czasem, który możemy wykorzystać do zmian, które być może nie będą rewolucyjne, ale pozwolą nieco ruszyć do przodu. Zwłaszcza że profilaktyka jest jednym z priorytetów zdrowotnych naszej prezydencji”.
Dyskusję podsumował Konrad Korbiński, dyrektor Departamentu Opieki Koordynowanej w Ministerstwie Zdrowia. Powiedział m.in.: „W dyskusji publicznej brakuje, bo to niestety jest też kwestia polityczna, powiązania profilaktyki bardzo sztywno z finansowaniem i z efektem finansowym. Nie tylko z zabezpieczeniem finansów w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia, ale kreowaniem świadomości obywateli co do istoty profilaktyki poprzez efekt finansowy, a to jest najprostsze, co możemy jako państwo zakomunikować. I myślę, że przed tym zadaniem stoimy. Ono jest bardzo trudne, bo będzie wpływało w perspektywie krótkofalowej na finanse, które możemy przeznaczyć na obszary zdrowia. Jednak w perspektywie długofalowej, trzy-, pięcioletniej, to jest inwestycja. Dlatego zachęcam organizacje pacjenckie, lekarzy, cały świat medyczny, żeby mówiąc o profilaktyce, budowali przekaz, właśnie w powiązaniu z finansami, nie wydatkami państwa, tylko finansami jako motywacją do tego, żeby obywatele uczestniczyli choćby w badaniach profilaktycznych. Możemy sfinansować wiele programów, stworzyć potrzebne instrumenty informatyczne, ale cały czas pozostanie główny problem – jesteśmy w Europie państwem, które ma jeden z najniższych indeksów zgłaszalności do programów profilaktycznych nie tylko w kardiologii, ale w ogóle. Pomimo tego że inwestujemy naprawdę duże pieniądze, choćby w ramach Narodowego Programu Chorób Układu Krążenia, w podniesienie świadomości społecznej, w działania edukacyjne. W onkologii jest tak samo. Cały czas zderzamy się z niską zgłaszalności, pomimo tego że jeżeli już pacjent się zgłosi, to jesteśmy w stanie skoordynować dalszą opiekę nad nim. Jako Ministerstwo Zdrowia jesteśmy jak najbardziej za tym, żeby profilaktyka stała się głównym motorem poprawy systemu opieki kardiologicznej.”