Reforma psychiatrii dzieci i młodzieży rozpoczęła się wiosną 2020 r., czyli zbiegła się z początkiem pandemii. Zdaniem wielu ekspertów, działania są zbyt powolne i mało spektakularne w stosunku do oczekiwań.
“Jak zaczynałam specjalizację 18 lat temu, już wtedy mówiło się o trudnościach, o zaniedbaniu w tej dziedzinie. Trudno się dziwić, że skoro przez kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt lat tak ważny obszar zdrowia był zaniedbywany, to w końcu nastąpiła ogromna eskalacja problemów. Na domiar złego nałożyła się na to pandemia. więc to co było trudne i deficytowe jeszcze bardziej się pogłębiło” – powiedziała dr Aleksandra Lewandowska, konsultant krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży podczas sesji poświęconej psychiatrii w trakcie VI Kongresu Patient Empowerment.
“Prace nad reformą psychiatrii dzieci i młodzieży rozpoczęły się w 2018 r. Został wtedy powołany Zespół ds. zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży. W gronie ekspertów zastanawialiśmy się, w którym kierunku ma pójść ta reforma i zmiany systemowe, bo to co było coraz bardziej niepokojące to przeciążone – i nadal mamy taką sytuację – oddziały szpitalne, izby przyjęć oraz lawinowo rosnąca liczba dzieci i młodzieży z różnego rodzaju zaburzeniami psychicznymi “– przypomniała konsultant krajowa. Jej zdaniem, bez wsparcia systemu oświaty, opieki społecznej i sądownictwa, sama reforma psychiatrii dzieci i młodzieży niczego nie zmieni.
“Małoletni pacjent – to jest nie tylko nasz pacjent, psychiatrów. Pomoc powinni mu zapewnić członkowie jego rodziny, a także osoby biorące udział w wychowywaniu, edukowaniu tego dziecka czy nastolatka” – oceniła dr Lewandowska. I podkreśliła, że najważniejsze jest jak najszybsze rozpoznanie, że u dziecka pojawiają się trudności, symptomy w sferze psychicznej. Aby to się udało, do dziecka trzeba dotrzeć w jego środowisku naturalnym. “Na tym jest głównie oparta reforma, czyli pierwszy poziom referencyjny związany z opieką psychologiczną, psychoterapeutyczną, wizytami w środowisku naturalnym dziecka, a więc w domu, przedszkolu, szkole. Doświadczenie wyraźnie pokazuje, że większość naszych pacjentów, którzy są przyjmowani do oddziałów szpitalnych, gdyby uzyskała pomoc znacznie wcześniej, prawdopodobnie nie wymagałyby hospitalizacji” – dodała dr Aleksandra Lewandowska.
“Nie ma chyba w Polsce drugiej tak deficytowej, zaniedbanej, niedocenianej przez lata dziedziny medycyny jak psychiatria dzieci i młodzieży. Jednocześnie w tej sferze panują wyjątkowo trudne problemy, które narastają” – zauważył prof. Mariusz Gujski, dziekan Wydziału Nauk o Zdrowiu WUM.
“Nasz telefon zaufania działa od 13 lat, od czasów pandemii przez całą dobę i dzwoni co 2 min. Średnio dwa-trzy razy dziennie mamy telefon od młodej osoby w trakcie próby samobójczej. Mimo że ta reforma gdzieś tam się dzieje, to dzwoniący mówią, że nie ma dostępu do specjalistów, nie ma odpowiedniej pomocy. Bardzo często słyszę też, że my jako telefon zaufania jesteśmy ostatnią deską ratunku. A to, co możemy zrobić – to tak naprawdę niewiele. Jeśli mamy do czynienia z dzieckiem, które jeszcze nie podjęło próby samobójczej, możemy wspierać rozmową albo zachęcać do poszukania pomocy w otoczeniu, tylko tej pomocy w otoczeniu realnie nie ma. Są np. szkoły, gdzie jest 600 uczniów i jeden psycholog. W takiej sytuacji trudno, żeby pomoc środowiskowa była skuteczna. Uczniowie mówią, że do psychologa szkolnego jest długa kolejka, a co dopiero mówić o specjaliście poza szkołą” – powiedziała Michalina Kulczykowska, psycholog, konsultantka telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży w Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.
Trzy stopnie referencyjności ośrodków
W nowym modelu opieki psychiatrycznej nad dziećmi i młodzieżą kluczowym założeniem jest deinstytucjonalizacja. Świadczenia mają być przede wszystkim udzielane w środowisku pacjenta, bez potrzeby skierowania. Ośrodki zajmujące się młodymi pacjentami podzielono na trzy poziomy referencyjności. Pierwszy, podstawowy – to ośrodki środowiskowej opieki psychologicznej i psychoterapeutycznej. Mają one być blisko miejsca zamieszkania dziecka i zatrudniać psychologów, psychoterapeutów i terapeutów środowiskowych. Opieka środowiskowa ma się opierać na współpracy z rodziną, szkołą, pomocą społeczną, sądem i kuratorem. Taki ośrodek ma funkcjonować w każdym powiecie.
Działać będą ośrodki II poziomu – centra zdrowia psychicznego, a także ośrodki III poziomu – ośrodki wysokospecjalistyczne całodobowej opieki. Do placówek o wyższym poziomie referencyjności trafiać mają pacjenci wymagający diagnozy psychiatrycznej lub farmakoterapii, potrzebujący pomocy w ramach oddziału dziennego lub całodobowego pomocy w trybie nagłym.
Ogromną przeszkodą dla poprawy sytuacji są braki kadrowe. “Populacja między 5. a 18. rokiem życia liczy ok. 5 mln. Psychiatrów dzieci i młodzieży jest ok. 420-430, co daje wynik 11 900 potencjalnych pacjentów na psychiatrę. Potrzebni są też psycholodzy, pedagodzy, a wiadomo, że dostanie się do poradni psychologicznej to istny koszmar” – skomentował Mariusz Gujski. “Przed pandemią mówiliśmy, że jest nas o co najmniej 300 za mało. W tej chwili biorąc pod uwagę to, co się zadziało podczas pandemii, potrzeba dwa razy więcej specjalistów psychiatrii dzieci i młodzieży” – dodała dr Aleksandra Lewandowska.
Dlaczego tak długo trwa wdrażanie reformy?
“Reforma pomimo pandemii została wdrożona. Tak się niefortunnie zbiegło w czasie, że pierwsze ośrodki opieki środowiskowej, psychologiczno-psychoterapeutycznej swoją działalność rozpoczęły w trakcie pierwszego lockdownu. W związku z tym praca w środowisku rodzinnym dziecka, w szkole nie była możliwa. Jednak później, kiedy pojawiła się możliwość funkcjonowania w trybie online i udzielania porad, ta praca się zaczęła. Po dwóch latach od rozpoczęcia reformy mamy 343 placówki I stopnia referencyjności. W kwietniu tego roku zostały przekazane informacje i propozycje do placówek, które mogłyby wejść do II i III stopnia referencyjności – powiedziała dr Aleksandra Lewandowska.
Konsultant krajowa przypomniała, że wieloletnie zaniedbania w psychiatrii dzieci i młodzieży nie dotyczą tylko ochrony zdrowia. Dotyczą również systemu oświaty, ponieważ część problemów młodocianych pacjentów można byłoby rozwiązać na jej poziomie. Niestety dzieci i młodzież nie otrzymują adekwatnego wsparcia w szkole – “Obserwujemy, że de facto wśród dzieci i młodzieży od 10 do 20 proc. podopiecznych wymaga opieki psychiatry”.