Dobrze zaprowadzony system długoterminowej ochrony zdrowia pozwoli na znaczne oszczędności w innych działach ochrony zdrowia. Nie wykorzystujemy tej szansy – to wnioski z debaty o opiece długoterminowej, która odbyła się w ramach Kongresu Wyzwań Zdrowotnych.
„Z naszych obserwacji wynika, że pacjenci bardzo często przetrzymywani są w szpitalach wbrew wskazaniom medycznym tylko dlatego, że nie ma dokąd ich wypisać. Rodzina albo nie chce, albo nie może ich przyjąć, a zakłady opieki długoterminowej należą do tych nielicznych w Polsce, które mają 100 proc. obłożenia, nie ma miejsc. Efekt jest taki, że niepotrzebnie przetrzymujemy ich w szpitalach. Dla pacjentów to dodatkowy stres, dla systemu niepotrzebne wydatki. Czas na zmianę i działanie” – mówił Jarosław Chmielewski, dyrektor Departamentu Strategii i Działań Systemowych w Biurze Rzecznika Praw Pacjenta.
Jedną z rozważanych propozycji jest przekształcanie szpitali w placówki długoterminowe w ramach reformy sieci szpitali. Podczas jednej z poprzednich debat kongresu Jakub Kraszewski, dyrektor Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, zwracał uwagę, że utrzymanie gotowości oddziałów i szpitali przez 24 godziny na dobę oznacza 5,5 – krotny wzrost kosztów wynagrodzeń kadry pielęgniarskiej i 4-krotny wzrost kosztów kadry lekarskiej. „Koszty osobowe pochłaniają 80 proc. budżetów polskich szpitali. A nie we wszystkich stan pełnej gotowości trzeba utrzymywać, część można przekształcić w mniej kosztochłonne szpitale długoterminowe. W skali całego systemu oznaczałoby to kapitalne oszczędności nie tylko finansowe” – mówił.
Zdaniem uczestników debaty „Opieka długoterminowa” samo przekształcenie szpitali byłoby posunięciem dobrym, ale niewystarczającym. „Jeszcze tańszą formą jest opieka domowa. Taka, w której pacjent odwiedzany jest w miejscu zamieszkania, gdzie dokonuje się podstawowych czynności opiekuńczych, ocenia stan ogólny, pomaga w bardziej skomplikowanych czynnościach” – mówiła Mariola Łodzińska, wiceprezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych.
Jak zauważała, nawet gdyby stawkę, którą według taryfy otrzymuje pracownik opieki domowej podnieść wielokrotnie – i tak pozostawałaby ona najtańszą i często najbardziej pożądaną przez pacjentów – „Tymczasem stawki te nie wzrosły od 2013 mimo, że w tym czasie wzrosły koszty i wyceny innych świadczeń. Na dodatek w opiece domowej obowiązują limity, co stanowi dodatkową barierę utrudniającą ze skorzystanie z tej formy opieki”.
Jak powiedział dr Marek Tombarkiewicz, dyrektor Narodowego Instytutu Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji w Warszawie, jednym ze źródeł problemów aktualizacji wycen i budowy sprawnego systemu opieki długoterminowej jest rozdzielenie nadzoru nad tą sferą między dwa resorty. „Zdecydowano się podzielić Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej na dwie części. Efekt jest taki, że za świadczenia paliatywne i pielęgniarsko-opiekuńcze odpowiada resort zdrowia, a za pozostałe – Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej. Co za tym idzie, mamy dwa strumienie finansowania i zawodzi koordynacja działań, co udowodniła np. pandemia, gdy w wielu DPS brakowało personelu” – mówił Marek Tombarkiewicz.
„Tymczasem koordynacja działań medycznych i socjalnych ma opiece długoterminowej fundamentalne znaczenie” – podkreśliła prof. Katarzyna Wieczorowska – Tobis, prezes Polskiego Towarzystwa Gerontologicznego. Podkreślała, że dobra opieka medyczna poprawia stan ogólny pacjenta i zmniejsza wymagania stawiane przed opiekunem socjalnym. Także dobre warunki życia i bytu zmniejszają konieczność i częstotliwość interwencji medycznych. „Pora z tego wyciągnąć wnioski i nie przesądzając rezultatu debaty na temat, czy opieką długoterminową zająć się ma jeden resort, czy dwa – po prostu dobrze zorganizować i skoordynować opiekę długoterminową. Pozostaje kwestia wyboru, kto podjąć się ma roli koordynatora. Ze swej strony zadeklaruję, że na pewno nie lekarze – geriatrzy. Jest ich w Polsce za mało” – mówiła prof. Wieczorowska – Tobis.
Mariola Łodzińska dodała, że rolę koordynatorek mogłyby wziąć na siebie pielęgniarki – „Są na pewno odpowiednio do tej roli przygotowane. Tyle, że w tej chwili pod znakiem zapytania stoi ich szeroki udział w opiece długoterminowej. Mamy braki kadrowe, a dodatkowo podwyżki płac dotyczą w pierwszej kolejności pielęgniarek zatrudnionych w szpitalach i omijają te z DPS czy środowiskowe. Na dodatek, po wprowadzeniu norm zatrudnienia szpitale gotowe są przyjąć w zasadzie każdą liczbę pielęgniarek. Spodziewać się należy ofert wysokich zarobków. To wszystko może sprawić, że w opiece długoterminowej pielęgniarek może zabraknąć, a te które pozostaną, będą pracować w niepełnym wymiarze, dorabiając sobie do szpitalnych pensji. Z negatywnymi skutkami tego zjawiska mieliśmy już do czynienia podczas pandemii, gdy pielęgniarek w DPS po prostu brakowało”.
Natomiast Beata Stepanow, wiceprezes Koalicji „Na pomoc niesamodzielnym” podkreśliła, że opieka długoterminowa jest pracą zespołową – „Nie czekajmy zatem na koniec debaty o tym, czy prowadzić ma ją jedno ministerstwo, czy kilka współpracujących ze sobą. Już teraz możemy stopniowo wprowadzać do niej zasady opieki koordynowanej, a rolę koordynatora mogą przejąć nawet opiekunowie nie dysponujący specjalistycznym przygotowaniem medycznym, w ramach instrumentów, które już funkcjonują”.
European Observatory on Health Systems and Policies w ramach inicjatywy State of Health in the EU przyjrzało się strukturze wydatków na system opieki ochrony zdrowia w krajach unijnych. Według przyjętej przez EOHSP metodologii, Polska wydaje na opiekę szpitalną 34 proc. ogółu pieniędzy przeznaczanych na zdrowie, o 4 proc. więcej niż średnia europejska. Europejscy eksperci zauważyli przy tym, że na opiekę długoterminową przeznaczamy ledwie 6 proc. wydatków. Średnia europejska jest tymczasem o 10 proc. wyższa. Jak wylicza raport OECD „Health at Glance”, w Polsce na tysiąc mieszkańców w wieku 65+ przypada 12,3 łóżka w systemie opieki długoterminowej, a natomiast w Holandii – 87,4 (przy średniej OECD 49,7).