– Jeśli chodzi o dostępność do najnowszych technologii i schematów leczenia w Polsce nie odbiegamy od krajów Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych. Niezmiennie ogromnym problem w przypadku nowotworów narządów głowy i szyi pozostaje znaczne zaawansowanie choroby w chwili rozpoznania – mówi prof. dr hab. Andrzej Kawecki, kierownik Kliniki Nowotworów Głowy i Szyi w Narodowym Instytucie Onkologii.
– Jakie są przyczyny nowotworów głowy i szyi?
-Czynniki sprawcze zachorowania na nowotwory głowy i szyi są dwojakie. Pierwszą grupę stanowią czynniki klasyczne, przez które rozumiemy ekspozycję śluzówek na dym papierosowy i wysokoprocentowy alkohol. Rakom jamy ustnej sprzyja mechaniczne drażnienie śluzówki, przykładowo ukruszonymi zębami czy źle dopasowanymi protezami. Jednak w tej grupie główną rolę odgrywa ekspozycja na dym papierosowy.
Druga grupa przyczyn w zasadzie jest jednoimienna – czynnikiem sprawczym jest zakażenie wirusem brodawczaka ludzkiego (HPV) i rozwój raka na bazie infekcji wirusowej. Tę zależność odkryto w XXI w. Dla przypomnienia, HPV to również główny czynnik sprawczy zachorowań na raka szyjki macicy. W przypadku nowotworów narządów głowy i szyi zakażenie HPV może powodować przede wszystkim za raki ustnej części gardła. Co ważne, częstość wykrywania nowotworów HPV-zależnych się zwiększa. W ogóle jeśli chodzi o nowotwory głowy i szyi z punktu widzenia epidemiologicznego mamy stabilizację lub niewielki wzrost zachorowalności. Natomiast obserwujemy całkowitą zmianę trendów. Spada znaczenie czynników klasycznych, a przez to – przykładowo – liczba przypadków raka krtani. Za to rośnie liczba nowotworów, które są HPV-zależne, czyli przykładowo raka ustnej części gardła i w pewnym stopniu jamy ustnej.
– Czy stąd się bierze mniejsza zachorowalność spowodowana czynnikami klasycznymi, że ludzie mniej palą?
– Niewątpliwie może to mieć znaczenie. Częstość ekspozycji na dym papierosowy spada, więc to jest prawdopodobna przyczyna, że raków tytoniozależnych jest mniej.
– Wczesne wykrycie nowotworu z tego obszaru ma ogromne znaczenie, bo przekłada się na przeżycie. Co w tym względzie pokazują statystyki?
– Wczesne rozpoznanie ma fundamentalne znaczenie. Rozpoznanie we wczesnym stadium zaawansowania miejscowego, gdy nie ma jeszcze przerzutów do węzłów chłonnych, przekłada się na bardzo dobre rokowanie. Wtedy stosujemy albo radioterapię, albo chirurgię, ewentualnie skojarzenie tych metod. Wyleczalność wówczas sięga lub nawet przekracza 90 proc. Bardzo ważne jest, że przy wczesnym zaawansowaniu choroby efekt estetyczno-czynnościowy leczenia jest co najmniej zadowalający, a to przekłada się na dobrą jakość życia chorych. Zupełnie inaczej wygląda sprawa przy znacznym zaawansowaniu raka, a te przypadki niestety stanowią ok. 70 proc. wszystkich nowo rozpoznanych nowotworów głowy i szyi. Wówczas musimy zastosować agresywne metody leczenia. Są to rozległe zbiegi operacyjne z rekonstrukcją, radioterapia skojarzona z chemioterapią. Te metody wiążą się z ryzykiem działań niepożądanych, a rokowanie ogólnie jest dużo gorsze – jesteśmy w stanie wyleczyć od 40 do 60 proc. pacjentów z tej grupy. Również ważne jest to, że mimo ogromnego postępu w chirurgii rekonstrukcyjnej czy technologii radioterapii efekt kosmetyczno-czynnościowy takiego leczenia jest dużo gorszy w porównaniu z leczeniem chorych we wczesnym stadium zaawansowania.
– Ile jest rocznie zachorowań na nowotwory głowy i szyi w Polsce?
– Rocznie na raki narządów głowy i szyi choruje ok. 6,5-7 tys. osób. I tak jak mówiłem, w ostatnich latach odnotowujemy stabilizację zachorowalności z niewielką tendencją wzrostową.
– Jakie są dostępne opcje terapeutyczne dla chorych na nowotwory głowy i szyi?
– Mamy dwie podstawowe metody. Raki narządów głowy i szyi to nowotwory rozwijające się przede wszystkim miejscowo i regionalnie. Z tego powodu największe znaczenie mają metody leczenia miejscowego i regionalnego, czyli chirurgia i radioterapia, ewentualnie skojarzenie obu tych metod. W przypadkach zaawansowanych w celu intensyfikacji leczenia stosujemy radioterapię skojarzoną z chemioterapią w różnych sekwencjach. W ostatnim czasie coraz szerzej wkracza leczenie ukierunkowane, w tym immunoterapia. Na obecnym etapie dotyczy to przypadków chorych z nawrotami lub przerzutami odległymi.
– Czy poziom dostępności do najnowszych technologii i schematów leczenia nowotworów głowy i szyi w Polsce jest porównywalny z innymi krajami europejskimi? Czy są dostępne najnowocześniejsze opcje terapeutyczne?
– Jeśli chodzi o dostępność do najnowszych technologii i schematów leczenia w Polsce nie odbiegamy od krajów Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych. Jesteśmy w tym względzie na bieżąco. Co więcej, wiele polskich ośrodków bierze udział w międzynarodowych badaniach klinicznych, które mają na celu aplikację nowych metod terapeutycznych.
– Jakie potrzeby chorych na nowotwory głowy i szyi nie zostały jeszcze zaspokojone? Które elementy systemu opieki nad nimi wymagają optymalizacji?
– Przede wszystkim te, które prowadzą do wczesnego rozpoznania. Konieczna jest zwiększona czujność lekarzy pierwszego kontaktu, czyli lekarzy POZ i stomatologów, a także akcje uświadamiające społeczeństwo, że ta grupa nowotworów istnieje. Czujność społeczna powinna być systematycznie zwiększana.
– Czy w ramach dostępnych terapii są oczekiwane jakieś zmiany?
– Cały czas trwają międzynarodowe kontrolowane badania kliniczne dotyczące aplikacji nowych technologii terapeutycznych. Obecnie takim hitem jest aplikacja immunoterapii zarówno do leczenia radykalnego, jak i paliatywnego w przypadku nawrotów lub przerzutów odległych.
– Jakie korzyści daje zastosowanie immunoterapii u chorych na nowotwory głowy i szyi w przypadku choroby nawrotowej lub przerzutowej? Czy immunoterapia jest szansą na dłuższe życie pacjentów w zaawansowanym stadium?
– W tej chwili wiadomo, że zastosowanie immunoterapii wydłuża czas przeżycia chorych z nawrotami lub przerzutami odległymi raka narządów głowy i szyi, a także, co w tej grupie pacjentów bardzo istotne, poprawia jakość życia. Badania nad zastosowaniem immunoterapii w leczeniu radykalnym trwają i w chwili obecnej nie mamy jeszcze wiarygodnych danych na temat ewentualnych korzyści z zastosowania tej metody.