Wspólne czynniki ryzyka i współwystępowanie chorób cywilizacyjnych mogą stanowić punkt wyjścia do walki z tą epidemią. Nieefektywność działań w obszarze zdrowia publicznego wynika z rozproszonej kontroli i braku decyzyjności. Nowy Narodowy Program Zdrowia powinien być zdecydowanie bardziej nakierowany na najmłodszych. Włączenie medycyny pracy w działania profilaktyczne musi poczekać na jej zinformatyzowania. – to główne wnioski z dyskusji o chorobach cywilizacyjnych w czasie Kongresu Wyzwań Zdrowotnych.
Choroby cywilizacyjne mają coraz większy udział w wydatkach medycyny naprawczej, a prowadząc do niepełnosprawności, wykluczenia z rynku pracy oraz przedwczesnej śmierci generują kolejne koszty dla gospodarek państw na całym świecie. Schorzenia te są ciężkim doświadczeniem dla pacjenta, który chorując na jedno z nich, po pewnym czasie zaczyna cierpieć już na kilka chorób. Większości z nich można zapobiec, dbając o zdrowy styl życia i korzystając z profilaktycznych badań. W teorii wydaje się to dość łatwe, a mimo to od lat wskaźniki czynników ryzyka i przypadków chorób szybują w górę.
“Dostrzegamy rosnący problem chorób cywilizacyjnych, chorób przewlekłych, które są dużym obciążeniem dla całego systemu zdrowotnego (…) – podkreślała w czasie HCC senator Beata Małecka-Libera, przewodnicząca senackiej komisja zdrowia i przypomniała, że Senat ustanowił rok 2025 rokiem edukacji zdrowotnej i profilaktyki. Dzięki gamie coraz nowocześniejszych leków i metod leczenia, osoby obciążone chorobami cywilizacyjnymi żyją wiele lat. Coraz większa liczba chorych obciąża systemy zdrowotne i społeczne. Rada programowa, czyli grono specjalistów współpracujących przy tworzeniu nowego Narodowego Programu Zdrowia, rekomenduje aby punktem wyjścia był fakt, że choroby cywilizacyjne mają wspólne czynniki ryzyka. Dotychczas program był nastawiony głównie na dorosłych. Tym razem zalecono, aby profilaktykę i edukację kierować także do dzieci, gdzie również wskaźniki czynników ryzyka chorób cywilizacyjnych zaczęły wzrastać. Dotychczasowy program, który miał pozwolić osiągnąć pewne cele w populacji nie spełnił oczekiwań. “Żaden z celów, który miał zostać w tym narodowym programie zrealizowany, nie został spełniony” – oceniła dr Małecka-Libera. I zapowiedziała – “Dlatego też ten nowy program, który będzie obowiązywał od 2026 roku, musi być diametralnie zmieniony. Musi być on nakierowany przede wszystkim na dzieci, na profilaktykę i z tego, co mówiła pani minister, będzie miał większy budżet”. Zdaniem senator PO nowelizacji wymaga również ustawa o zdrowiu publicznym, gdyż obecnie nie ma osoby, która by ten obszar – rozproszony na kilka ministerstw – kontrolowała i wzmacniała współpracę pomiędzy nimi.
Doktor Małgorzata Czajkowska-Malinowska (konsultant krajowa w dziedzinie chorób płuc) poruszyła temat wczesnego wykrywania POChP oraz raka płuc. Jak podkreślała, POChP jest aktualnie trzecią przyczyną zgonów na świecie. Osoby z POChP mają sześciokrotnie wyższe ryzyko zachorowania na raka płuc. Obie choroby są rozpoznawane zbyt późno – “My mamy w Polsce program wczesnego wykrywania POChP od 2004 roku realizowany przez lekarzy POZ, ale z roku na rok liczba świadczeniodawców przystępujących do programu, jak i jego uczestników spada”. Nieodłączną częścią tego programu jest poradnictwo antytytoniowe, które mimo poprawy wyceny cieszy się znikomym zainteresowaniem świadczeniodawców, często nawet nieświadomych jego istnienia. Prowadzono również pilotaż wczesnego wykrywania raka płuc przy użyciu niskodawkowej tomografii komputerowej. Oba te programy pomimo wspólnych czynników ryzyka i wspomnianego powiązania chorób, działały w oderwaniu od siebie. “My musimy łączyć te wszystkie program. Wyjść od czynników ryzyka I spojrzeć na to kompleksowo” – podkreślała dr Czajkowska-Malinowska. Zaproponowała połączenie – u pacjentów, u których występują czynniki ryzyka wspomnianych chorób – badań spirometrycznych i niskodawkowej tomografii komputerowej. Poprawiłoby to wykrywalność obu tych chorób.
Huber Godziątkowski, prezes zarządu Polskiego Towarzystwa Chorób Atopowych dodał, że zgony z powodu POChP stanowią 6 proc. umieralności globalnej, a 25 proc. osób z POChP nie przeżywa roku od pierwszej hospitalizacji związanej z zaostrzeniem. Prezes Godziątkowski widzi nadzieję w niebawem rozpoczynającym działalność Stowarzyszeniu Pacjentów z Chorobami Cywilizacyjnymi, którego celem jest wzmocnienie świadomości społecznej odnośnie roli profilaktyki w zapobieganiu m.in. właśnie POChP. “Jeśli pacjenci połączą głos z ekspertami w tej dziedzinie, myślę, że będziemy mogli wpłynąć na politykę w kwestii POChP” – podkreślił Hubert Godziątkowski i zaapelował o włączenie spirometrii do bilansu 40-latków lub w zakres badań medycyny pracy, co szybko mogłoby przełożyć się na wcześniejsze rozpoznawanie obturacji.
Doktor Jakub Rokicki z I Kliniki Kardiologii Centralnego Szpitala Klinicznego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Warszawie mówił o niewydolności serca, która dotyka rocznie ok. 1 mln Polaków. W większości przypadków przyczyną są trzy modyfikowalne już w młodym wieku czynniki ryzyka, czyli nadciśnienie, zaburzenia metaboliczne oraz narażenie na dym tytoniowy. Podkreślił również rolę palenia papierosów w genezie zawału mięśnia sercowego. Do palenia w przeciągu roku od hospitalizacji wraca połowa pacjentów a mało rozpowszechnioną pomocą w zapobieganiu kolejnemu incydentowi sercowo-naczyniowemu, jak i wsparcia w rzuceniu nałogu, jest nikotynowa terapia zastępcza.
Prof. Janusz Gumprecht, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych, Diabetologii I Nefrologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego zwrócił uwagę, że w profilaktyce i edukacji niezmiernie ważni są jej najmłodsi odbiorcy. Ryzyko chorób sercowo-naczyniowych należy oceniać od dzieciństwa, tak aby wcześnie zapobiec jego wzrostowi. Jednym z takich czynników ryzyka jest otyłość – “Otyłość to nie defekt kosmetyczny, ale choroba. Lecząc otyłość, leczymy, ograniczamy około dwustu innych chorób”.
Doktor Magdalena Władysiuk, prezes Stowarzyszenia CEESTAHC mówiąc o zespole sercowo-nerkowo-metabolicznym (CRM), podkreśliła rolę POZ oraz medycyny pracy. Dodała przy tym, że należy przestać “traktować medycynę pracy jak dinozaura sprzed lat”, ale widzieć w niej sposób na odciążenie POZ i na prowadzenie regularnych badań. Doktor Władysiuk poruszyła także temat programu KOS-zawał, zaznaczając, że nie brakuje informacji, co dzieje się z tymi pacjentami po 12 miesiącach – “My, proszę państwa, wydajemy olbrzymie pieniądze na kardiologię, na POChP, na cukrzycę, teraz zaczynamy wydawać też na otyłość, a my nie potrafimy powiedzieć: wychodzę od kardiologa, idę do POZ i POZ ma mnie przypilnować i POZ nie powinien dostać pieniędzy jak tak nie będzie”. Magdalena Władysiuk dodała, że powinien powstać jeden centralny system, gdzie wszystkie dane zostaną zintegrowane i będą dostępne wszędzie, gdzie dany pacjent się zgłosi.
Tomasz Zieliński, wiceprezes Federacji Związków Pracodawców Ochrony Zdrowia „Porozumienie Zielonogórskie” zauważył, że o zadaniach i roli POZ bardzo często decydują osoby bez wiedzy i doświadczenia w tym zakresie, a specjaliści związani z POZ są często stawiani przed faktem dokonanym. “My potrzebujemy, aby wcześniej nas włączać w działania o których się mówi. Ja bardzo chętnie wszystko zrobię, jak będę mieć czas, środki na zatrudnienie personelu, doposażenie” – mówił prezes Zieliński. Wskazał również na problemy wiejskich placówek POZ z pozyskaniem osób chętnych do pracy.
Podsumowując dyskusję, Dagmara Korbasińska-Chwedczuk, dyrektorka Departamentu Zdrowia Publicznego zauważyła, że wielokrotnie wspomnianej podczas debaty medycyny pracy nie da się obecnie formalnie włączyć w proponowane działania ale trwają prace, by to zmienić – “Mamy problem z połączeniem medycyny z systemem ochrony zdrowia, bo jest inaczej finansowany i do tej pory funkcjonuje na innych zasadach. Jest jeden kluczowy problem, który nie pozwala nam tego kroku wykonać. To jest kwestia tego, że medycyna pracy jest absolutnie niezinformatyzowana. Funkcjonuje w ogóle z kartką papieru i długopisem”. Jak dodała, realne są jednak plany zaangażowania medycyny pracy w profilaktykę – “Instytut Medycyny Pracy przygotowuje się do zinformatyzowania medycyny pracy, takiego zinformatyzowania abyśmy mogli się połączyć” z systemem ochrony zdrowia.