Wiceminister Maciej Miłkowski zapowiedział że resort zdrowia postara się wprowadzić w tym roku nowe wytyczne leczenia endometriozy. Refundowane są cztery leki, nie ma jednak ustalonych zasad, które ośrodki powinny zajmować się leczeniem operacyjnym.
Na wniosek posłów Lewicy i KO, sejmowa komisja zdrowia dyskutowała o leczeniu endometriozy w Polsce. Choroba ta dotyczy ok. 180 mln kobiet na świecie i jest przyczyną m.in. niepłodności. W naszym kraju – jak wskazywali posłowie – cierpi na nią co dziesiąta Polka w wieku rozrodczym. Jak mówił poseł Marek Hok (KO), będący lekarzem ginekologiem, endometrioza jest chorobą narządów płciowych kobiet i “charakteryzuje się obecnością komórek błony śluzowych trzonu macicy poza jamą macicy”. “Komórki te wykazują aktywność wydzielniczą. Reagują na zmiany hormonalne w związku z tym dochodzi do różnych dolegliwości w czasie trwania cyklu miesiączkowego, ale również poza tym cyklem. Następstwem tego są wewnętrzne krwawienia, bolesność jamy brzusznej, zapalenia, tworzenie się w jamie brzusznej blizn, zrostów i guzów”.
Posłowie wskazywali, że w Polsce brakuje zajmujących się tą chorobą lekarzy specjalistów, a także wiedzy na jej temat. Pacjenci podkreślali, że konieczne jest wypracowanie zasad postępowania w leczeniu tej choroby. Konsultant krajowy w dziedzinie położnictwa i ginekologii prof. Krzysztof Czajkowski mówił, że endometrioza jest dość rozpowszechnioną chorobą, powodującą dramaty ludzkie – niemożność posiadania dzieci i dolegliwości bólowe. Od pierwszych objawów do rozpoznania upływa zwykle 5-6 lat. Prof. Czajkowski zauważył, że “towarzyszy jej też coś w rodzaju histerii i nadrozpoznawalności”. Wielu lekarzy leczy ją bez żadnego potwierdzenia, a w wielu takich przypadkach pacjentka faktycznie nie jest chora. Niektóre przypadki choroby wykrywane są w czasie diagnozowania niepłodności. Dlatego też istotne jest – jak zaznaczył prof. Czajkowski – wyznaczanie specjalistycznych ośrodków (III i IV stopnia), które zajmowałyby się tą chorobą. W tym celu do oddziałów ginekologiczno-położniczych rozesłano ankietę z pytaniami, kiedy u pacjentek wystąpiły objawy choroby, na czym polegały i jaki jest stopień zaawansowania choroby i jakie podjęto leczenie. Jej wyniki powinny być pod koniec kwietnia i wtedy można będzie określić skalę problemu, ustalić też przyczyny, dla których pacjentki zgłaszają się oraz zweryfikować ośrodki, które operują zaawansowaną endometriozę.
Wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski przyznał, że nie ma szczegółowych zaleceń w sprawie leczenia endometriozy, które są realizowane przez personel medyczny. Nie ma też określenia, które ośrodki zajmują się dużymi zabiegami ginekologicznymi leczącymi tę chorobę. Zaznaczył, że resort “postara się wprowadzić nowe wytyczne w tym roku”. Podsumował, że w leczeniu farmakologicznym tej choroby refundowane są cztery leki, a pacjentki za opakowanie płacą maksymalnie 10 zł, “czyli jest to stosunkowo dla pacjentki tanie leczenie”.
Prof. Czajkowski wyjaśnił, że skuteczność leczenia operacyjnego wskazuje na 5 proc. nawrotów w ciągu roku po zabiegu. W okresie pięcioletnim dochodzi do 35-40 proc. nawrotów. Dodał, że etiologia choroby nie jest znana. Spełnia ona kryteria choroby nowotworowych, skuteczność leczenia jest ograniczona i pojawiają się nawroty. Zgodził się też z sugestią, że przy zaawansowanej endometriozie warto byłoby zapewnić pacjentkom wsparcie finansowe. (PAP)