Przetargi w hemofilii pokazały, że zakupy centralne niestety nie przynoszą zamierzonych efektów. Wszędzie podkreślano najniższą cenę jednostkową, która nie idzie w parze z wymiernym efektem finansowym w całym okresie obowiązywania umowy ani też – co w sumie najważniejsze – z potrzebami i prawami pacjenta mówi mec. Szymon Rajski ze Szpitala Wojewódzkiego w Poznaniu.
Szymon Rajski – Nasz szpital bierze udział tak zwanej grupie zakupowej, która Wielkopolsce została utworzona na potrzeby zakupów drobnych usług i wystandaryzowanego asortymentu. To się sprawdza, przynosi znaczące korzyści finansowe.
Temat przetargów centralnych jest obecny w zakupach czynnika krzepnięcia krwi do leczeniu hemofilii. Przetarg organizowany w ubiegłym roku przez Zakład Zamówień Publicznych przy MZ właśnie w formie zakupów centralnych doprowadził do kuriozalnych sytuacji. Postępowanie wygrał wykonawca, który zaoferował cenę ocierającą się o dumping. Wygrał, ponieważ zaproponował najniższą możliwą cenę i minimalne dawkowanie.
Zostało to odnotowane jako ogromny sukces – mamy najniższą cenę w Europie rekombinowanego VIII czynnika krzepnięcia krwi. Przetarg doprowadził do tego, że spośród ok. 300 pacjentów (dzieci leczonych w ramach profilaktyki hemofilii A) u ponad 30 proc. czas między podaniami na podstawie farmakokinetyki wyszedł co drugi dzień a jest również kilkoro, którzy wymagają codziennych iniekcji. W wyniku tego prawie połowa pacjentów z tej grupy decyzją ich rodziców nie zaakceptowała takiej terapii i pozostała na dawkowaniu 2-3 razy w tygodniu narażając się na krwawienia. Osiągnięto zatem efekt indywidualizacji tylko teoretyczny – jak i korzyść ekonomiczną z powodu najniższej ceny zakupu jednostkowej. Terapia stała się zdecydowanie bardziej uciążliwa dla pacjentów. Podawanie co drugi dzień lub częściej dożylnie czynnika krwi jest dla dzieci i ich rodziców mocno problematyczne.
Oprócz czynników rekombinowanych konwencjonalnych rozróżnia się również czynniki długo działające, które podaje się dużo rzadziej. Jeden z uczestników przetargu miał w swojej ofercie czynniki długo działający. Posiadał wszelkie decyzje refundacyjne, ale cena jednostkowa jego produktu była zdecydowanie wyższa niż cena jednostkowa czynnika konwencjonalnego, który wygrał. Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się być w porządku. Natomiast analiza ekonomiczna kosztu terapii pokazuje, że wybór czynnika długo działającego, który zresztą dla pacjentów jest zdecydowanie korzystniejszy, bo wymaga rzadszego podawania, właśnie z uwagi na tę mniejszą częstotliwość podawania w skali całej umowy przyniósłby oszczędności rzędu 3,5 miliona złotych. Zostało to również podkreślone przez Agencję Oceny Technologii Medycznych, która w swojej opinii wskazała między innymi na problem, jak został zdefiniowany cel postępowania.
Nowe Prawo zamówień publicznych nakłada obowiązek przeprowadzenia analizy potrzeb zamawiającego jako podstawy ogłoszenia postępowania przetargowego. Wspomniane przetargi pokazały, że zakupy centralne niestety nie przynoszą zamierzonych efektów. Wszędzie podkreślano najniższą cenę jednostkową, która nie idzie w parze z wymiernym efektem finansowym w całym okresie obowiązywania umowy ani też – co w sumie najważniejsze – z potrzebami i prawami pacjenta. Ustawa o prawach pacjenta mówi, że pacjent powinien być leczony zgodnie z aktualną wiedzą medyczną, adekwatną do jego stanu zdrowia. Jeżeli mówimy o sytuacji, w której pacjenci nie akceptują schematu terapii w programie lekowym z uwagi na uciążliwości, a te uciążliwości wynikają z metodologii wprowadzonej w zakresie zakupu czynnika VIII – to trzeba sobie zadać pytanie, czy ten model się sprawdza. Ja osobiście mam spore zastrzeżenia.
***
Kolejna debata ekspercka mZdrowie w ramach cyklu New Economy in Healthcare poświęcona była tematowi – „Zakupy centralne: wyzwania, zagrożenia, korzyści”. W spotkaniu wzięli udział:
- mec. Szymon Rajski, Szpital Wojewódzki w Poznaniu
- Krzysztof Kopeć, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego
- mec. Katarzyna Bondaryk, Kancelaria Prawna
- Izabela Obarska, HealthCare System Navigator, Uczelnia Łazarskiego
- prof. Jarosław Fedorowski, prezydent Polskiej Federacji Szpitali
© mZdrowie.pl