Program leczenia raka nerki nie przystaje do aktualnej wiedzy medycznej. Jego zapisy od dawna nie były aktualizowane, mimo pojawienia się wyników badań dotyczących m.in. zasadności wykonywania nefrektomii. Kryteria zapisane w programie ograniczają chorym dostęp do leczenia, które w danej sytuacji byłoby optymalne. Propozycje zmian zostały złożone w ministerstwie zdrowia, czekamy na decyzje – mówi dr hab. n. med. Jakub Kucharz, Klinika Nowotworów Układu Moczowego, Narodowy Instytut Onkologii.
– Jak wygląda praktyka leczenia raka nerki w Polsce, a zwłaszcza program lekowy?
Prof. Jakub Kucharz – Kształt programu lekowego nie przystaje do aktualnej wiedzy dotyczącej leczenia pacjentów z przerzutowym rakiem nerkowokomórkowym. Jego zapisy wymagają bardzo głębokich zmian.
– Jakie powinny być kierunki tych zmian?
– Po pierwsze musimy mieć dostęp do nowoczesnych terapii w pierwszej linii leczenia, czyli do podwójnej immunoterapii i do skojarzenia leku immunokompetentnego z inhibitorem kinazy tyrozynowej. Szerszy dostęp do terapii powinni mieć także chorzy z tzw. „grupy niekorzystnego rokowania”, ponieważ obecnie dysponujemy wyłącznie jednym lekiem dla tych pacjentów. Trzeba również zmienić wymóg odnośnie wykonania nefrektomii przed włączeniem do programu. U wielu chorych zabieg ten nie ma uzasadnienia. Według aktualnej wiedzy do rozpoczęcia leczenia w zupełności wystarczająca jest biopsja gruboigłowa, dostarczająca materiału do postawienia rozpoznania histopatologicznego.
– W programie jest wiele ograniczeń.
– Dużym problemem jest leczenie pacjentów z rakami niejasnokomórkowymi, którzy stanowią około 15 procent trafiających do nas chorych. Powinni mieć oni dostęp do inhibitorów kinazy tyrozynowej, tymczasem możemy ich leczyć tylko jednym lekiem i to pod warunkiem, że są w grupie o „niekorzystnym rokowaniu”. Pozostali pacjenci w chwili obecnej tak naprawdę nie mają dostępu do leczenia.
Ogólnie rzecz biorąc, kryteria zapisane w obecnym programie ograniczają chorym dostęp do leczenia, które w danej sytuacji klinicznej byłoby optymalne. W pierwszej linii leczenie oparte o immunoterapię jest w ogóle niedostępne. Immunoterapię możemy stosować dopiero w drugiej linii.
– Od kilku miesięcy jest gotowy projekt zmian programu.
– Projekt zawiera rozwiązania dotyczące tych wszystkich kwestii, o których wspomniałem. Dodatkowo proponujemy także wprowadzenie trzeciej linii leczenia – jest to kolejna niezaspokojona potrzeba medyczna pacjentów z rakiem nerkowokomórkowym. Grupa chorych, które kwalifikują się do trzeciej linii leczenia nie jest duża – to około 10-15 proc. pacjentów. U części z nich takie postępowanie pozwala na dalszą kontrolę choroby i uzyskanie korzyści klinicznych.
– Czy w propozycjach zmiany zaadresowaliście Państwo problem jakości życia pacjenta i ograniczania działań niepożądanych?
– Profil toksyczności inhibitorów kinazy tyrozynowej jest dobrze znany i przewidywalny. Jednak między poszczególnymi lekami z tej grupy są pewne różnice. W przypadku immunoterapii, występują całkowicie odmienne działania niepożądane, o innym charakterze i patomechanizmie. W terapii skojarzonej z inhibitora kinazy tyrozynowej i leku immunokompetentnego każdy z nich może wywołać działania niepożądane o swojej specyfice, a część z nich może się nakładać (np. toksyczność wątrobowa). Dlatego bardzo duże znaczenie ma doświadczenie ośrodka prowadzącego leczenie. Warto dodać, że jakość życia pacjenci otrzymujący nowoczesne terapie jest dobra.
– Mają na to wpływ także operacje chirurgiczne, narzucane poniekąd przez zapisy programu.
– Program lekowy nie precyzuje charakteru zabiegu chirurgicznego. O wykonaniu zabiegu i jego zakresie decyduje urolog, w zależności od konkretnego przypadku oraz możliwości technicznych przeprowadzenia nefrektomii całkowitej lub operacji nerkooszczędzającej. Jeśli tylko jest taka możliwość, przeprowadza się leczenie nerkooszczędzające. Natomiast dążymy do tego, aby zapisy programu w ogóle nie narzucały konieczności wykonywania zabiegu.
– Kiedy możemy się spodziewać tych zmian w programie lekowym?
– Projekt został złożony, czekamy na decyzje ministerstwa zdrowia.
(rozmawiał Krzysztof Jakubiak)
© mZdrowie.pl