URPL w trybie pilnym dopuścił stosowanie chlorochiny w „leczeniu wspomagającym w zakażeniach koronawirusami typu beta takimi jak SARS-CoV, MERS-CoV i SARS-CoV-2”.
Według dostępnych badań in vitro i wstępnych studiów klinicznych chloroquini phosphas modyfikuje przebieg choroby, hamuje namnażanie, czyli replikację wirusa przez co sprawia, że objawy choroby stają się łagodniejsze.
Uzasadnienie zostało oparte na analizie danych pochodzących z dotychczas opublikowanych danych klinicznych. Substancja czynna leku – chloroquini phosphas – od lat stosowana jest w leczeniu malarii i sprzedawana na świecie pod różnymi markami handlowymi. W czasie testów w 2004 roku udowodniono, że może być pomocna w leczeniu SARS, koronawirusa wykazującego wiele cech wspólnych z patogenem obecnej epidemii COVID-19.
Lek zastosowano podczas zwalczania epidemii w Chinach. Chińscy naukowcy i praktycy, działający pod nadzorem ministerstwa zdrowia Prowincji Kanton, opublikowali ekspercki konsensus dotyczący rezultatów stosowania leku w walce z koronawirusem. „Zalecamy tabletkę z chloroquini phosphas, 500 mg dwa razy dziennie przez 10 dni u pacjentów ze zdiagnozowanym łagodnym, umiarkowanym i ciężkim przypadkiem nowego zapalenia płuc spowodowanego koronawirusem i bez przeciwwskazań do stosowania chlorochiny” – czytamy w konsensusie opublikowanym przez „Chinese Journal of Tuberculosis and Respiratory Diseases”.
„Zabezpieczyliśmy zapas produktu na potrzeby Ministerstwa Zdrowia oraz Agencji Rezerw Materiałowych. Produkt będzie dystrybuowany do pacjentów zgodnie z dyspozycjami Ministra Zdrowia” – informuje w swoim komunikacie Adamed, polski producent leku.
W Polsce chlorochina już jest podawana chorym, za zgodą pacjenta, w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu. „Znane są wyniki badań opisujące, że podanie tych leków, według danych chińskich i japońskich, obniżało śmiertelność nawet o 30 proc.” – mówi prof. Krzysztof Simon, ordynator oddziału zakaźnego w tym szpitalu.
© mZdrowie.pl