Eksperci przewidują, że kłopoty z dostawami substancji czynnych do produkcji leków z Azji będą coraz poważniejsze. Europejscy decydenci coraz poważniej myślą o ponownym rozwoju zakładów syntezy substancji aktywnych na Starym Kontynencie. Naciskają na to producenci, dystrybutorzy, a ostatnio nawet rządy krajów członkowskich.
Kryzys związany z wykryciem śladowych ilości potencjalnie rakotwórczej NDMA w dostarczanej z Chin metmorfinie okazał się impulsem do podjęcia szerokiej debaty na temat bezpieczeństwa lekowego. „Kryzys narastał od lat” – przekonują jej uczestnicy.
W Polsce krajowi producenci leków od lat domagają się wsparcia, np. w formie RTR premiującego firmy wytwarzające leki w naszym kraju. „Nie może być przecież tak, że jedynym kryterium oceny leku jest jego cena. Akurat w tej kategorii nie możemy konkurować z producentami z Chin. Efekt jest taki, że wypadamy z rynku, zamykamy produkcję i w pełni uzależniamy od dostaw z Azji. To groźne” – przestrzegał Krzysztof Kopeć, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego.
Polska polityka refundacyjna nie odbiega w tym zakresie od polityki większości krajów Unii Europejskiej. Zwróciła na to uwagę w listopadowym liście intencyjnym Medicines for Europe, organizacja zrzeszająca producentów leków generycznych z całego Starego Kontynentu. „Potrzebujemy przywództwa UE, aby ponownie połączyć siły producentów, organów regulacyjnych, płatników i innych podmiotów zamawiających – by razem stworzyli system zachęt do inwestycji w produkcję leków w Europie” – napisano w liście. Zachęty polegać miałby m.in. rezygnacji z rygorystycznego trzymania się zasady najniższej ceny przy ocenie kolejnych leków dopuszczanych do rynku.
Zmienna sytuacja w Chinach
Eksperci podkreślają, że przyczyny apelu są znacznie głębsze niż grudniowy „kryzys metforminowy”. „Chińczycy zmonopolizowali rynek bo produkowali tanio. A to dzięki niskiej cenie siły roboczej, mniejszej troski o własne środowisko naturalne. I właśnie to się na naszych oczach zmienia. Chińczycy mają coraz wyższe płace, zmienia się także polityka ekologiczna Państwa Środka, pojawiają coraz bardziej rygorystyczne przepisy. Dla wszystkich staje się jasne, że chińscy producenci nie są w stanie na dłuższą metę utrzymać dzisiejszych niskich cen produkcji” – mówi prof. Łukasz Kaczmarek, ekspert Instytutu Farmaceutycznego.
Jego zdaniem Chińczycy stoją przed alternatywą: albo podnieść ceny, albo zamknąć produkcję, która przestaje się opłacać. „Możliwe, zresztą, że próbować będą obu sposobów naprzemiennie. A to oznacza ryzyko podwyżek cen niektórych leków, którym towarzyszyć będą braki w innych asortymentach” – dodaje Łukasz Kaczmarek.
Ta obawa ma coraz solidniejsze podstawy. Chińczycy latem zdecydowali się np. na zamknięcie kilkunastu fabryk. Skutkiem był odnotowany na światowym rynku brak ok. setki substancji czynnych.
Debata na forum europejskim
To wszystko sprawiło, że apel o powrót do produkcji substancji czynnych w Europie zabrzmiał głośniej niż podobne, wcześniejsze postulaty. Apel Medicines for Europe poparły m.in. The Association of the European Self-Medication Industry (AESGP), The European Association of Euro-Pharmaceutical Companies (EAEPC), The European Industrial Pharmacists Group (EIPG), The European Federation of Pharmaceutical Industries and Associations (EFPIA), The European Healthcare Distribution Association (GIRP) i Vaccines Europe (VE).
Apel doczekał się także poparcia kilku państw członkowskich Unii Europejskiej. „Niedobory leków są efektem centralizacji produkcji przez koncerny farmaceutyczne i przenoszenia jej do Azji. Dostawy leków powinny być priorytetem polityki unijnej, potrzebne są negocjacje w tej sprawie z koncernami farmaceutycznymi” – mówił Filip Vrubel, wiceminister zdrowia Czech podczas grudniowego, brukselskiego szczytu zdrowia poświęconego „kryzysowi metforminowego”.
Swojemu czeskiemu koledze sekundował Thomas Steffen, wiceminister zdrowia Niemiec. „Musimy sprawdzić, czy mogą pojawić się zachęty, które doprowadzą od tego, że produkcja wróci do UE i poprawi się dostęp do leków dla Europejczyków” – mówił. Maggie De Block, minister spraw społecznych i zdrowia Belgii zwracała uwagę na to, że Europie potrzebna jest wspólna strategii dotyczącej dostępności produktów medycznych. Stanowisko poparł reprezentujący Polskę Arkadiusz Pluciński ze Stałego Przedstawicielstwa RP w Brukseli.
Polski droga
Polscy producenci zauważają jednak, że działać trzeba szybko, nie czekając na oficjalne stanowisko UE. „Już dziś prawie co drugi Polak obawia się braku leków w aptekach, a wśród obawiających się aż 74 proc. doświadczyło takiej sytuacji. Pilnie musimy uniezależnić polskich pacjentów od chińskich dostaw” – pisze w swoim oświadczeniu Polski Związek Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego i informuje, iż w sprawie braku leków prowadzi rozmowy z Ministerstwem Zdrowia.
Stanowisko PZPPF wsparła INFARMA, stowarzyszenie firm produkujących leki innowacyjne. Zauważa, że na przyczyny dotyczące braków leków w innych krajach europejskich, w Polsce nakładają się dodatkowe problemy, związane z polityką naszego rządu. W nawiązaniu do wspólnego stanowiska europejskich organizacji producentów leków i dystrybutorów w sprawie kryzysu lekowego, INFARMA apeluje o zwiększenie w 2020 roku budżetu na refundację leków o 1,5 mld PLN, co w krótkim terminie może wpłynąć na zdecydowaną poprawę dostępności leków w Polsce,
„INFARMA od dawna prowadzi dialog z osobami odpowiedzialnym za system ochrony zdrowia, wskazując, że priorytetem państwa powinno być zapewnienie bezpieczeństwa lekowego Polaków, np. poprzez zapobieżenie kryzysowi lekowemu. Konsekwencje niedofinansowania budżetu lekowego i niewdrożenia rozwiązań zapobiegającym kolejnym kryzysom mogą być bardzo dotkliwe dla społeczeństwa. Optymalnym rozwiązaniem byłoby jak najszybsze podjęcie decyzji o zwiększeniu budżetu na refundację leków, aby osiągnąć 17-procentowy próg wydatków na leki” – tłumaczy Bogna Cichowska-Duma, dyrektor generalna INFARMA.
Jej zdaniem problem braku leków w Polsce pogłębiają mechanizmy ustawy refundacyjnej, ukierunkowane wyłącznie na optymalizację wydatków płatnika publicznego i obniżanie cen leków. Spełniają one swój cel, a tym samym doprowadziły one do powstania różnic w cenach produktów pomiędzy Polską a innymi państwami Unii Europejskiej.
„Już dziś jesteśmy w stanie powiedzieć, że praprzyczyną nadmiernego eksportu leków – zarówno legalnego i nielegalnego – było wynegocjowanie niskich cen urzędowych leków. Mimo, że tak zostało zdefiniowane priorytetowe zadanie Komisji Ekonomicznej, strategia wywołała negatywne, trudne do odwrócenia skutki. Problem może się pogłębiać, ponieważ w budżecie refundacyjnym na 2020 rok brakuje 1,5 mld zł do osiągnięcia określonego ustawą refundacyjną pułapu” – wyjaśnia Bogna Cichowska-Duma.
© mZdrowie.pl