Uczelnie medyczne kształcą specjalistów zdrowia publicznego, ale większość z nich po studiach pracuje poza systemem zdrowia publicznego. O kompetencjach i praktycznym wykorzystaniu specjalistów w zakresie zdrowia publicznego dyskutowali uczestnicy panelu „Kadry w zdrowiu publicznym: deficyty, wyzwania i strategie na przyszłość” podczas Kongresu Zdrowia Publicznego 2024. „Nie umieliśmy stworzyć dla nich właściwego miejsca, zagospodarować ich naprawdę dużych kompetencji” – stwierdził prof. Mariusz Gujski.
Wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny przyznał, że obowiązkiem Rządzących jest wykorzystanie potencjału specjalistów w tej dziedzinie i „jak najbardziej jest teraz na to czas”. Powiedział, że wprowadzanie edukacji zdrowotnej jako nowego przedmiotu nauczania w szkołach stanowi wręcz wymarzone zadanie dla absolwentów tego kierunku – „Toczy się dyskusja, kto ma uczyć nowego przedmiotu. I tu widzę miejsce dla specjalistów zdrowia publicznego. Oczywiście nie jako nauczycieli zatrudnionych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, ale uważam, że ich obecność w szkołach będzie podstawą sukcesu tego przedmiotu. Drugi taki zawód to profilaktyk, czyli osoba, która – w dużym uproszczeniu – odciąża lekarza w promowaniu zdrowego stylu życia i profilaktyki chorób. Coraz popularniejsze staje się stwierdzenie, że resort, który reprezentuję, powinien rzeczywiście być Ministerstwem Zdrowia, a nie „ministerstwem choroby”, jak jest teraz. Na razie to są marzenia”.
Profesor Mariusz Gujski z WUM przypomniał, że zmiany demograficzne obserwowane na świecie, w Europie i w Polsce sprawiają, że rośnie obciążenie populacji chorobami. Choroby cywilizacyjne, czyli te, które zależą od stylu życia, odpowiadają za ponad 70 proc. przedwczesnych zgonów i są istotną przyczyną niepełnosprawności. Dlatego modyfikacja stylu życia i kształtowanie prozdrowotnych zachowań to jedno z głównych zadań zdrowia publicznego.
„Myślę, że przyszedł dobry czas dla zdrowia publicznego. Wiele lat nam zajęło zrozumienie, co to jest zdrowie publiczne i jak jest ważne. Sądzę, że większość w tej chwili doskonale już to rozumie. Teraz nawet często nie mówi się już o zdrowiu publicznym, tylko o dobrostanie. Bo chodzi przede wszystkim o to, abyśmy zarówno pod względem zdrowia fizycznego, jak i psychicznego, czuli pełen komfort. Dlatego specjaliści zdrowia publicznego i profilaktycy będą – w mojej ocenie – bardzo istotnym elementem wsparcia całego systemu. Ale aby tak się stało, musimy zwrócić uwagę na kompetencje, jakie te zawody posiadają i także na odpowiednie ich wykorzystanie” – powiedziała Beata Małecka-Libera, przewodnicząca senackiej komisji zdrowia.
„Przez ostatnie kilka lat dużo dyskutowaliśmy o zawodach medycznych. Przygotowaliśmy nawet mapę kompetencji i odpowiedniego ich wykorzystania. Okazuje się, że bardzo często zawody takie jak pielęgniarka, fizjoterapeuta, farmaceuta czy teraz nowy zawód profilaktyk nie są odpowiednio wykorzystane. Ich przedstawiciele mają określone kompetencje, mają umiejętności, niestety system ich nie do końca widzi. Podam przykład. W opiece koordynowanej w POZ jest zapisane, że edukacją zdrowotną i profilaktyką zajmują się lekarz i pielęgniarka. A to przecież absolwenci zdrowia publicznego i profilaktycy są odpowiednio do tego przygotowani i powinni absolutnie w tym obszarze zaistnieć. Podobnie jak w szkołach w związku z lekcjami edukacji zdrowotnej” – mówiła senator Małecka-Libera.
Zdaniem Beaty Małeckiej-Libery te nowe zawody posiadają wielki potencjał , ale niestety nie przypisano im w systemie odpowiedniej roli. Absolwenci tych kierunków studiów nie mają odpowiedniej ścieżki kariery zawodowej a w przypadku zdrowia publicznego brakuje standardów szkolenia. Przedmiot pod tytułem „profilaktyka” powinien zostać wprowadzony na kierunku lekarskim, ponieważ „lekarz także jest elementem całego tego procesu, począwszy od wczesnej profilaktyki, a skończywszy na późnej rehabilitacji” – dodała senator. Lekarze obecnie nie mają takiego przedmiotu na studiach i nie są nauczeni przekazywania informacji dotyczących zachowań prozdrowotnych swoim pacjentom. Beata Małecka-Libera przypomniała, że zgodnie z uchwałą Senatu rok 2025 będzie rokiem edukacji zdrowotnej i profilaktyki. Na 15 stycznia została zaplanowana w Senacie konferencja, podczas której zostaną przedstawione najważniejsze wyzwania i priorytety na najbliższe lata.
Trzeba określić kompetencje poszczególnych zawodów medycznych
Wiceprezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych Andrzej Tytuła mówił o tym, jak można lepiej wykorzystać potencjał pielęgniarek i położnych w zakresie profilaktyki zdrowotnej i promocji zdrowia – „Są lekarze, są pielęgniarki i położne, są absolwenci zdrowia publicznego, którzy mogą realizować profilaktykę, a nie w pełni wszyscy są wykorzystani, mimo to utworzono nowy zawód, jakim jest profilaktyk. Generalnie mamy takie rozsypane puzzle, które nie są spięte, bo nie są uporządkowane kompetencje poszczególnych zawodów i one się przenikają. Żeby pacjent zrozumiał, kto z nas jakie ma kompetencje, to przede wszystkim my, kadry medyczne, musimy poznać nawzajem swoje, bo teraz nie do końca je znamy. Do tego nasze kompetencje są wykorzystywane tylko po części”.
Jako przykład wiceprezes Tytuła podał poradę edukacyjną, która funkcjonuje w ramach opieki koordynowanej w POZ – „W chorobach układu krążenia jest ona identycznie wyceniona w przypadku lekarza i pielęgniarki. W praktyce więcej tych porad realizują lekarze. Pacjenci nie wiedzą, że mogą taką poradę uzyskać od pielęgniarki, więc wybierają wizytę u lekarza, podczas której uzyskają inne świadczenia i przy okazji poradę edukacyjną. Trzeba wzmocnić przekaz do pacjentów, że pielęgniarki i położne mają ogromne kompetencje, także w zakresie profilaktyki i edukacji zdrowotnej”.
Prodziekan Wydziału Nauk o Zdrowiu WUM dr hab. Filip Raciborski stwierdził, że wprawdzie dużo się mówi o profilaktyce, jednak w polskim społeczeństwie profilaktyka w zasadzie nie istnieje – „Póki nie wpłyniemy na świadomość mieszkańców naszego kraju, nie wytworzymy pewnych nawyków, to pozostaną tylko możliwości (w tym kadrowe), które nie będą wykorzystywane. Kształcimy nowe kadry w zakresie zdrowia publicznego. Kształtujemy je w sposób bardzo interdyscyplinarny. Coraz więcej absolwentów zdrowia publicznego znajduje zatrudnienie w administracji publicznej, szeroko rozumianym sektorze biznesu nie tylko farmaceutycznego, przy nowych technologiach informatycznych. Nasi absolwenci są osobami bardzo wszechstronnie wykształconymi, co jest super rozwiązaniem w błyskawicznie zmieniającym się świecie. Bo dzisiaj są potrzebne jedne kompetencje, a jutro inne. Nasi absolwenci te kryteria spełniają”.
Prof. Anna Latos-Bieleńska, konsultant krajowa w dziedzinie genetyki klinicznej, zwróciła uwagę na potrzebę rozwoju kadr związanych z genetyką. Obecnie w bardzo wielu sytuacjach klinicznych bez badań genetycznych nie ma ani właściwej diagnostyki, ani właściwej terapii –
„W niedalekiej przyszłości sekwencjonowanie całego eksomu, a potem sekwencjonowanie genomu będzie jednym z pierwszych badań, jakie będą wykonywane u człowieka po narodzinach. Wtedy będziemy mogli mówić o profilaktyce celowanej. Zapotrzebowanie na badania genetyczne i opiekę genetyczną rośnie bardzo szybko także w Polsce. Dlatego musimy być nastawieni na skokowy wzrost zapotrzebowania na kadry. I to jest chyba najtrudniejsze, bo można wyposażyć laboratorium, można wprowadzić do koszyka świadczeń nowe metody diagnostyczne, ale przecież ktoś musi to robić, a przygotowanie kadr do genetyki to naprawdę proces trudny i skomplikowany, wymagający czasu”.
Według prof. Bolesława Samolińskiego, kierownika Zakładu Profilaktyki Zagrożeń Środowiskowych, Alergologii i Immunologii Wydziału Nauk o Zdrowiu WUM, wszystkie zawody, które „obsługują” pacjenta, mają zdefiniowane miejsce w systemie opieki zdrowotnej z wyjątkiem specjalisty zdrowia które nie ma określonych perspektyw. Natomiast zapotrzebowanie na tych specjalistów jest gigantyczne, ale nie jest sprecyzowane w aktach prawnych. „Zdrowie publiczne, profilaktyka zdrowotna są ponadresortowe, integrują różne resorty i w każdym takim resorcie powinien być dział, który zajmuje się zdrowiem publicznym. Mówimy, że na poziomie samorządów, administracji publicznej każdego szczebla powinna być prowadzona polityka prozdrowotna i to tam jest miejsce dla absolwentów kierunku zdrowie publiczne. Wprowadzając edukację zdrowotną do szkół, nie powinniśmy uczyć nauczycieli, którzy będą tego uczyć, lecz powinniśmy być obecni w szkole i nie tylko uczyć uczniów, pokazywać im, na czym polega perspektywa zdrowotna, czemu służy i jak ją osiągnąć, ale powinniśmy budować atmosferę prozdrowotną, wciągając w to nauczycieli. Mamy trzy poziomy zdrowia publicznego: profilaktyka pierwszo-, drugo- i trzeciorzędowa. Uważam, że absolwenci zdrowia publicznego powinni się specjalizować we wszystkich trzech. W profilaktyce pierwszorzędowej, czyli akcjach promujących zdrowy styl życia, drugorzędowej, czyli wczesnym wykrywania chorób, i trzeciorzędowej, wspomagając lekarzy w pracy z pacjentem dotyczącej edukacji, jak ma żyć, żeby choroba przewlekła, która go dotknęła, nie była dla niego uciążliwa i żeby miał jak najmniej zaostrzeń” – podsumował prof. Samoliński.