Właśnie boleśnie przekonał się o tym NFZ. Podczas pilotażu POZ Plus, programu zabrakło pieniędzy właśnie na koordynację.
Pora na wnioski. Funduszowa podwyżka przeznaczona ma być na zwiększenie zatrudnienia koordynatorów o 25 proc, rekompensatę kosztów przeszkolenia całego personelu zakupu oprogramowania, sprzętu, jego konserwację. I wymusiły ją wnioski z pilotażu: pierwotnie zbyt optymistycznie założone, że wystarczy ich mniej, że oprogramowanie i sprzęt będą tańsze.
Nie były. “Zapewnienie KOZ wymaga sporych nakładów na kadrę i infrastrukturę” – przestrzegała w wywiadzie prasowym prof. Iga Rudawska, przewodnicząca Rady Naczelnej Polskiego Towarzystwa Koordynowanej Ochrony Zdrowia. Inwestycji trzeba dokonać od ręki, zyski pojawiają się po latach. Rezultaty pilotażowego niedoszacowania kosztów koordynacji ostudziły nieco pierwotny entuzjazm co do szybkiego wprowadzania zasad koordynowanej opieki w coraz to nowych segmentach ochrony zdrowia.
Czy nas na to stać? Różnych odpowiedzi udzielają sami przedstawiciele organizacji POZ. I o ile Jacek Krajewski, prezes Porozumienia Zielonogórskiego reprezentuje umiarkowany optymizm (uważa, że resort pójdzie za ciosem i wprowadzi KOZ w całym POZ), o tyle sceptyczna pozostaje Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia.
Groźba opóźnień we wprowadzaniu kolejnych programów KOZ to nie jedyny wniosek z przebiegu pilotażu POZ Plus. Są kolejne: rynek mocniej uświadomił sobie, że koordynacja ochrony zdrowia to także bardzo dobry biznes. Nie dość, że od ręki przynosi wymierne i znaczne zyski, to jest także przyszłościowy. Bo w związku z tym, że prędzej czy później przyniesie korzystny efekt finansowy całej ochronie zdrowia: prędzej czy później ktoś wyasygnuje na nią środki. A pytanie kto ma przejąć rolę koordynatora ma także aspekt finansowy. Bo gdy mowa o uzyskaniu efektu koordynacji – podmiot ją zapewniający uzyska premię.