„WHO nie powiedziała, że banknoty mogą transmitować COVID-19, ani nie wydaliśmy żadnych ostrzeżeń ani oświadczeń w tej sprawie” – oświadczyła Faida Chaib, rzecznika Światowej Organizacji Zdrowia. To odpowiedź na działania marketingowe firm, które wykorzystują pandemię do promocji bezgotówkowych form płatności.
WHO nie jest w stanie reagować na wszelkie pojawiające się kłamstwa, mity i przeinaczenia dotyczące koronawirusa. Zareagowała jednak tym razem z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że do promocji bezgotówkowych płatności „zachwalacze” zaczęły wykorzystywać w sposób nieuzasadniony autorytet WHO. Po drugie, proceder promocji bezgotówkowych form płatności przybrał globalne i niepokojące rozmiary. Niebezpieczne w pierwszej kolejności dla tych, którzy z różnych powodów nie chcą, albo nie mogą, korzystać z możliwości bezgotówkowych rozliczeń.
„Tymczasem jedyne co ogłosiła WHO, to przypomnienie, że po kontakcie z pieniędzmi należy umyć ręce. To zalecenie higieniczne i nie należy go odczytywać w żaden inny sposób” – tłumaczy Faida Chaib. Dodała również, że podobne zalecenie obowiązuje przy kontakcie z innymi przedmiotami takimi jak klamki, guziki w windzie, poręcze schodów czy wózki w sklepie. Należy myć ręce po każdym kontakcie z każdym takim przedmiotem i … tyle.
Podstawą do ostrzeżeń były wyniki badań naukowców, którzy stwierdzili, że koronawirus może się utrzymywać do czterech godzin na miedzi, do 24 godzin na tekturze i do dwóch-trzech dni na plastiku i stali nierdzewnej. „Polskie drobniaki to głównie mieszanka miedzi, niklu i brązu, a „żółciaki” – to stal powlekana mosiądzem. Natomiast głównym składnikiem banknotów jest… bawełna. Niestety, nie wiemy ile czasu wirus utrzymuje się na stopach metali. Wiemy, że w przypadku czystej miedzi są to cztery godziny” – przypomina komentator portalu „Subiektywnie o finansach.”
Prawdopodobnie jest to znacznie krócej niż na karcie wykonanej z plastiku. Przy dokonywaniu płatności powyżej limitu „na blik” (np. robiąc większe zakupy w markecie) trzeba wpisać PIN, dotknąć tym samym plastiku, z którego zrobiona jest klawiatura terminala. Plastiku, na którym – przypomnijmy – wg badań, koronawirus utrzymuje najdłużej spośród przebadanych materiałów.
Można by jeszcze długo rozważać, jakie formy płatności są „sterylne”, jakie nie. Te dokonywane za pośrednictwem internetu są najbezpieczniejsze. Po dokonaniu płatności w innej formie, także kartą, zawsze trzeba umyć ręce. Kasjer w obu wypadkach powinien chronić dłonie odpowiednimi rękawiczkami. Żadna z obu form płatności nie jest w pełni bezpieczna.
W tej sytuacji reklamowanie (a tym bardziej wymaganie) wyłącznie elektronicznych form płatności jako sposobu na walkę z koronawirusem jest nadużyciem. Może i przystoi drobnym geszefciarzom, ale poważnym firmom i instytucjom – już nie.
© mZdrowie.pl