Co kilka dni dowiadujemy się o dziesiątkach zarażonych koronawirusem gościach wesel i setkach osób skierowanych po nich na kwarantannę. Wiceminister Waldemar Kraska zaproponował rozwiązanie: kontrole policyjne lub Sanepidu. Tylko co taka kontrola miałaby sprawdzać?
Problem jest poważny. Jak donosi Polsat News, „koronawirus został wykryty u uczestników zabawy w Pszczynie. Z kolei po uroczystości w Gorzycach ustalono, że zakażoną osobą była panna młoda”. Łącznie w imprezach brało udział 180 osób. Efekt: 32 zakażonych, reszta – albo na kwarantannę, albo obserwację. Z kolei 20 osób zainfekowanych koronawirusem i ponad 260 osób poddanych kwarantannie – to efekt wesela, które odbyło się w Starachowicach.
Na weselu w Nawojowej bawiło się ponad 100 osób, w tym jedna zakażona koronawirusem. „Wystarczyło to do tego, aby miejscowość stała się największym ogniskiem COVID-19 w Małopolsce. Zarażonych jest już 151 osób, a blisko tysiąc trafiło na kwarantannę. Wśród gości był senator PiS Wiktor Durlak, jednak (co potwierdziły testy) politykowi udało się uniknąć zakażenia” – informował “Fakt”.
Waldemar Kraska, wiceminister zdrowia, dostrzegł problem i wywiadzie dla RMF FM zaproponował rozwiązanie – poddanie wesel kontroli policji albo Sanepidu. Według wytycznych Sanepidu, w ramach kontroli należałoby sprawdzić następujące:
Po pierwsze: „ograniczyć spotkania i narady wewnętrzne”. Dobra rada, ale jak Sanepid (lub policja) ma stwierdzić, czy rozmowa dwojga kuzynów jest „naradą wewnętrzną”. Nawet gdyby funkcjonariuszom udało się jakimś cudem ustalić, że jest narada wewnętrzna, jak zdołają ustalić, czy odbywa się w ramach zawarowanego prawem „ograniczenia”?
Po drugie: „postaraj się, aby przy stoliku siedziały razem osoby z tej samej rodziny lub z jednego gospodarstwa domowego”. Z definicji, na weselu siedzi ze sobą rodzina. Przeważnie w jednym miejscu siedzi rodzina panny młodej, a w innym – rodzina pana młodego. Czyli niby się wszystko zgadza. Ale mogą pojawić się rozbieżności interpretacyjne – np. czy teściowa to rodzina? Kwestią dyskusyjną jest także rozmiar “stolika” – na weselach normą jest siadanie przy dużych stołach. Przed kontrolerem staną zatem poważne wyzwania.
Po trzecie: „zapewnij płyn dezynfekcyjny w sali jadalnianej i przy toaletach”. Z tym przepisem nie powinno być problemów. Na polskich weselach płyn dezynfekcyjny stoi na każdym stole i jest na bieżąco rozlewany do kieliszków gości. W miarę jak impreza się rozkręca, często płyn rozlewa się po stole, przez co blaty i obrusy są porządnie dezynfekowane.
Co tu jeszcze mógłby skontrolować Sanepid (lub policja)? I jaki pożytek mogłaby przynieść taka kontrola?
Tak na poważnie – trzeba pogodzić się z myślą, że w myśl obecnych przepisów żadne kontrole wesel nic nie dadzą. Dlatego warto podjąć odważną decyzję: albo pogodzić się z tym, co jest, albo wesel z powrotem zakazać.
© mZdrowie.pl