Donald Trump oświadczył, że zastanawia się nad wstrzymaniem amerykańskich składek na rzecz Światowej Organizacji Zdrowia. Około pół miliarda dolarów przekazywanych dotychczas przez USA może być przekazane innym organizacjom zajmujących się zdrowiem. Jednym z pomysłów jest utworzenie przy ONZ niezależnej od WHO agencji zajmującej się COVID-19.
Prezydent USA nie podał żadnych bliższych szczegółów w tej sprawie, ale zapowiedział, że ogłosi je w specjalnym oświadczeniu w tygodniu po Wielkanocy. „Wydajemy na WHO około 500 milionów dolarów rocznie. I będziemy rozmawiać o tym w przyszłym tygodniu. Będziemy mieli wiele do powiedzenia. Zatrzymamy to” – mówił Donald Trump, jednocześnie zwracając uwagę, że choć Chiny wykładają na WHO kilkakrotnie mniej pieniędzy niż USA, organizacja jest „chinocentryczna” i „niesprawiedliwa dla Amerykanów”.
Władze USA rozważają pomysł, aby do celów walki z COVID-19 utworzono organizację wzorowaną na UNAIDS, czyli organie ONZ zajmującym się zwalczaniem HIV / AIDS. Instytucja ta została założona 25 lat temu jako skutek powszechnego niezadowolenia ze sposobu, w jaki WHO prowadziła walkę z epidemią AIDS. I to właśnie działania UNAIDS doprowadziły do zatrzymania epidemii AIDS.
Ostateczna decyzja prezydenta Trumpa może jeszcze zostać zmodyfikowana. Bardziej umiarkowani politycy amerykańscy wzywają prezydenta do ostrożności, argumentując, że bardziej owocna będzie próba zreformowania organu WHO za pomocą istniejących mechanizmów prawnych i politycznych.
Pojawiają się także obawy, że podważanie przywództwa WHO w środku kryzysu związanego z COVID-19 zagrozi chaosem i brakiem organizacji, a co za tym idzie zmniejszy skuteczność działań. Wycofanie amerykańskiego wkładu finansowego prawdopodobnie spotkałyby się również z dezaprobatą niektórych sojuszników USA i mogłyby dodatkowo wzmocnić wpływ Chin na Światową Organizację Zdrowia.
Amerykański prezydent już wcześniej obwiniał WHO, że nie dość szybko reagowała na sytuację i dopuściła do wybuchu pandemii. Jego amerykańscy oponenci z Partii Demokratycznej zarzucają mu z kolei, że sam reagował opieszale, a teraz próbuje zrzucić winę na WHO. „Jeżeli ktokolwiek chce oskarżyć WHO o zbytnią łagodność wobec Chin, musi jednocześnie oskarżyć organizację także za to, że w równym stopniu była i jest łagodna wobec USA” – mówi Jeremy Konyndyk, polityk odpowiedzialny zwalczanie skutków katastrof w administracji Baracka Obamy.
© mZdrowie.pl