Przedstawiciele szpitali marszałkowskich proszą o rozmowy na temat wysokości ryczałtu na 2021 rok. Znaczny spadek liczby wykonywanych świadczeń przez sieciowe szpitale może spowodować radykalne obniżenie ich ryczałtowego wynagrodzenia. Zgodnie z zaleceniami odkładały one wizyty planowe, wykonywały mniej świadczeń – a to wpłynie na wyliczenia wysokości ryczałtu.
Bez zmiany zasad obliczania ryczałtowego wynagrodzenia dla szpitali pracujących w sieci mogą one stanąć na skraju bankructwa. Związek Województw RP zaapelował do rządu o „wprowadzenie instrumentów finansowych bezzwrotnych jak i zwrotnych wsparcia jednostek ochrony zdrowia, które z powodu pandemii nie mogą w pełni realizować swoich zadań statutowych”.
Apelując o „instytucje zwrotne”, Związek ma na myśli możliwość zwiększenia zadłużenia. Miałoby to polegać na „wdrożeniu instrumentów dłużnych nowych i restrukturyzacyjnych pozwalających finansować Jednostkom Samorządu Terytorialnego na preferencyjnych warunkach w oparciu o między innymi bank BGK” – proponuje Związek Województw RP.
Związek podkreśla, że z uwagi na epidemię COVID-19 placówki ochrony zdrowia nie były w stanie uzyskać zakładanych przychodów. „Ta sytuacja w połączeniu z koniecznością ponoszenia kosztów stałych wpłynie na pogorszenie wyników finansowych tych instytucji. Wiązać się to może z koniecznością zwiększonego zaangażowania województw w finansowanie tych instytucji” – czytamy w dokumencie. Olgierd Geblewicz, prezes związku, podkreśla że samorządy nie chcą przerzucać na rząd ciężaru zobowiązań szpitalnych spowodowanych przez epidemię. „Chcielibyśmy wypracowania rozwiązań, które wspólnie ze stroną rządową pozwolą przezwyciężyć problemy i trudności wynikające ze skutków na każdym szczeblu administracyjnym kraju” – pisze Olgierd Geblewicz.
Wicemarszałek województwa opolskiego Roman Kolek, który przewodniczy Komisji ds. Ochrony Zdrowia i Polityki Społecznej Związku Województw RP, wskazuje na jeden z fundamentalnych problemów dotyczących funkcjonowania ochrony zdrowia w dobie pandemii – „Mamy gwarancję rządową, że szpitalne ryczałty w czasie pandemii wypłacane będą na poziomie sprzed niej, nawet gdyby szpitale (zachęcane do tego odrębnymi wytycznymi) wykonały mniej świadczeń.” Dodaje jednak, że obawy samorządów budzi sposób wyliczania ryczałtu szpitalnego nie teraz, ale na czas gdy pandemia ustąpi, czyli na rok 2021. „O ile rozliczenia na czas pandemii zostały sprecyzowane, nikt nie poprawił algorytmu wyliczania ryczałtu na kolejny rok w taki sposób, by brał pod uwagę zmniejszenie liczby świadczeń, np. zabiegów planowanych w 2020 roku. A to wprost grozi tym, że ryczałty będą niższe niż te, które wyliczono na rok bieżący. To dla naszych szpitali byłaby katastrofa, cofnięcie medycyny i ochrony zdrowia w Polsce o lata” – mówi Roman Kolek.
Jego zdaniem znalezienie wyjścia z impasu wymaga rozmów między samorządami i rządem. Samorządy wzięły na siebie dużą część odpowiedzialności za walkę z COVID-19, choćby ponosząc część wydatków na wyposażenie szpitali jednoimiennych, tracąc wpływy z tytułu podatku CIT, wprowadzając dla mieszkańców ulgi, umorzenia czy zwolnienia z rozmaitych płatności. To wszystko wpłynęło negatywnie na budżety samorządów województw, a tym samym ograniczyło możliwości wsparcia szpitali wyłącznie ze środków własnych.
„Kwestia ryczałtów szpitali wymaga jak najszybszego ustalenia. Obecne polegają na tym, że szpitale ograniczą na czas pandemii część aktywności i dołożą starań, by powstałe wskutek tego zaległości nadrobić w najszybszym terminie. Już dziś wiadomo, że np. w internie, czy psychiatrii to będzie bardzo trudne” – mówi Marcin Szulwiński, prezes Grupy Nowy Szpital, w skład której wchodzi dziesięć szpitali z całej Polski. Jego zdaniem obniżenie liczby świadczeń udzielanych przez szpitale w trakcie pandemii nie przełożyło się znacząco na obniżkę kosztów ich działalności.
„Gdy chodzi o zmniejszenie liczby świadczeń – to oczywiście miało wpływ na obniżenie naszych kosztów. Ale był to wpływ dość niewielki. Bo od 70 do 80 proc. kosztów naszej działalności to koszty stałe, ponoszone niezależnie od tego, czy na oddziale zajętych jest 15 łóżek, czy dwa. Gdy dołożymy do tego fakt, że zmuszeni byliśmy sobie radzić z dodatkowymi wymogami dotyczącymi środków ochronnych – praktycznie bez wsparcia rządu i na rynku, na którym ceny wrosły kilkunastokrotnie – skala trudności finansowych w trakcie pandemii okazuje się wyższa nawet przy zmniejszeniu liczby świadczeń. Zrobiliśmy mniej, ale płacąc więcej. Byliśmy dodatkowo proszeni o zachowanie pełnej gotowości, i tę prośbę spełniliśmy. Chcielibyśmy, by i to zostało uwzględnione w postaci odpowiednich ryczałtowych wycen na czas wychodzenia z pandemii” – mówi Marcin Szulwiński.
© mZdrowie.pl