Pandemia pokazała, jak małą mamy bazę do leczenia w pojedynczych salach – zwraca uwagę prof. Joanna Zajkowska z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
– Czy w obliczu znaczących spadków liczby zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2 w szpitalach zakaźnych widać już, chociażby namiastkę normalności, możliwości powrotu do sytuacji z początku 2020 roku?
Prof. Joanna Zajkowska – Teraz zaczyna funkcjonować w oddziałach zakaźnych system hybrydowy. Polega on na tym, że wydzielona jest część oddziału dla pacjentów z COVID-19. Pozostała część pozwala na realizowanie świadczeń pozacovidowych, zgodnych z profilem oddziałów. Jednak wszyscy są przygotowani na ponowne przyjmowanie pacjentów zakażonych koronawirusem SARS-COV-2, jeśli tylko będzie taka potrzeba.
– Jakie jest najważniejsze wyzwanie, z którym lekarze chorób zakaźnych będą musieli się zmierzyć w okresie po pandemii?
– To powrót do realizacji świadczeń zgodnych z kontraktami sprzed pandemii, ale także prowadzenie pacjentów, którzy przeszli COVID-19. Obserwujemy wzrost zakażeń szczepami wieloopornymi, zakażenia clostridium (bakteria, która może wywoływać zapalenie jelita grubego – PAP), co jest skutkiem dużej podaży antybiotyków w czasie zachorowań na covid. Tych wyzwań jest tyle, że trudno wszystkie wymieniać.
– Czy są cierpiące na inne choroby zakaźne grupy pacjentów, które właśnie teraz, w okresie spadków zakażeń, muszą stać się priorytetowymi, muszą dostać jeszcze szybszą i lepszą opiekę? Czy COVID-19 znacząco wpłynął na leczenie takich osób od wiosny 2020?
– Chorzy z chorobami ostrymi byli przyjmowani w innych oddziałach. Większy problem jest z pacjentami prowadzonymi przewlekle, np. z chorymi na zapalenie wątroby czy HIV. Pomalutku organizacja oddziałów zaczyna jednak wracać do swoich profili.
– Z jakimi największymi problemami musiały się mierzyć szpitale zakaźne jeszcze przed pandemią? Czy wpłynęła ona mocno na unaocznienie tych problemów, pogłębienie ich?
– Nie tylko oddziały zakaźne, ale też inne cierpiały z powodu braków personelu. Specjalistów chorób zakaźnych jest niewielu i brak jest zachęty do specjalizowania się w tym kierunku. Występuje także brak personelu średniego, tzn. pielęgniarek, które stanowią filar pracy szpitalnej. Jest ich mało i także brakuje zachęty dla młodych do kształcenia się w tym kierunku.
Z pewnością istotnym problemem w chorobach zakaźnych jest izolacja. W czasie pandemii zobaczyliśmy, jak małą mamy bazę do leczenia w warunkach sal pojedynczych. Tu nie chodzi tylko o covid. Leczenie pacjentów zakażonych szczepami bakterii opornymi na antybiotyki wymaga warunków, sal z możliwością izolacji. Myślę, że każdy szpital powinien mieć taki oddział lub wydzielone sale do leczenia chorych w warunkach izolacji.
(rozmawiał Tomasz Więcławski, PAP)