Przez Polskę zaczyna przetaczać się fala dyskusji o tym, czy warto utrzymywać system restrykcyjnych zakazów przeciwepidemicznych.
Nie brak też głosów współczucia dla tych, którzy dostali 5 tys. zł mandatu np. za trzyosobowy meczyk w piłkę, czy grilla w lesie. Czy można karać za tak niewinne rzeczy aż tak surowo?
Otóż można, a nawet trzeba. Dodatkowych argumentów „za” dostarczają wyniki badań Instytutu Psychologii PAN „Koronawirus w Polsce: Perspektywa psychologii społecznej”. Tych dodatkowych argumentów jest siedem, jak poniżej:
- 32 proc. Polaków wierzy, że przebywanie w bardzo wysokiej temperaturze chroni przed koronawirusem;
- 18 proc. Polaków wierzy, że koronawirus nie jest groźny dla młodych ludzi;
- 13 proc. Polaków wierzy, że skutecznym lekiem na koronawirusa jest witamina C;
- 11 proc. Polaków wierzy, że spożywanie alkoholu chroni przed COVID-19;
- 7 proc. naszych rodaków jest z kolei zdania, że przed koronawirusem chroni marihuana;
- 27 proc. Polaków wierzy, że koronawirusa zabijają antybiotyki;
- 25 proc. Polaków uważa, że koronawirus ma do spełnienia w misję w postaci pozostawienia przy życiu najsilniejszych i eliminacji słabszych.
„Nawet w sytuacji, gdy większość społeczeństwa zachowa się racjonalnie i odpowiedzialnie, zawsze znajdą się jednostki, czy całe grupy, które poczynią wyłom w tym systemie wzajemnej odpowiedzialności. Wyłom tak istotny, że postawi sensowność wysiłków innych pod znakiem zapytania” – zauważył w rozmowie z mZdrowie.pl prof. Krzysztof Kuszewski, epidemiolog.
Czyli: łańcuch jest na tyle mocny, na ile jego najsłabsze ogniwo. Gdy ono pęknie – przestanie działać cały łańcuch. Patrząc pod tym kątem na wyniki badania Instytutu Psychologii PAN widzimy, że w naszym łańcuchu zawieść może co trzecie ogniwo – bo co trzeci Polak wierzy, że z koronawirusa łatwo wyleczyć się można np. w saunie. Co dziesiąte ogniwo – bo zbagatelizuje zagrożenie, uważając, że skuteczną bronią okaże się wódka. Możemy się po tych słabych ogniwach spodziewać reakcji odwrotnych do pożądanych, np. łamania kwarantanny, lekceważenia zaleceń epidemiologicznych itp.
Oczywiście, że zdrowy rozsądek jest znacznie lepszą bronią na koronawirusa niż zakazy. Te ostatnie są jednak jedyną obroną w sytuacji, gdy tego podstawowego instrumentu (czyli właśnie zdrowego rozsądku) pod ręką nie ma. A badania PAN dowodzą, że stał się on towarem równie deficytowym jak maseczki higieniczne. Nie starcza dla wszystkich potrzebujących.
© mZdrowie.pl