O tzw. odwróceniu piramidy świadczeń, czyli m.in. przeniesienia ciężaru ich realizacji z lecznictwa szpitalnego do ambulatoryjnej opieki specjalistycznej oraz POZ, rozmawiali eksperci podczas inauguracji VIII Kongresu Wizja Zdrowia – Diagnoza i Przyszłość – Foresight Medyczny. Podkreślali, że potrzebne są kompleksowe zmiany, wzrost znaczenia koordynacji i współpracy jednostek leczniczych.
Jakub Szulc, wiceprezes Narodowego Funduszu Zdrowia, ocenił że Polska jest na początku procesu naprawiania systemu ochrony zdrowia – „Widać już pierwsze efekty wprowadzanej od blisko dwóch lat koordynowanej opieki, która już spowodowała wzrost wykonanych świadczeń o 3-4 proc. przy niezmienionym budżecie”. Jak zauważył, kierunek zmian jest słuszny, a sukcesem jest choćby to, że w niecałe dwa lata, koordynowaną opieką jest objętych 40 proc. populacji – „Ale tak naprawdę zaczynamy odwracanie tej piramidy, stawiamy go z głowy na nogi. I trzeba się przygotować na długi proces, żeby skoordynować całą ścieżkę leczenia pacjentów, w którym uwzględnimy podstawową opiekę zdrowotną, ambulatoryjną opiekę specjalistyczną, szpitalną a także rehabilitacyjną”. Dodał, że nie można patrzeć na każdy odcinek zdrowia osobno, tylko na całość – „Potrzebujemy podejścia całościowego i syntetycznego, z drugiej strony zejścia w dół do konkretnego pacjenta i zaplanowania jego ścieżki leczenia”. „Okazało się, że jest dwa razy więcej wypłat, ale nie kupujemy za to proporcjonalnie więcej zdrowia. Zatem nie wystarczy zdjąć limity, żeby było super” – zaznaczył Jakub Szulc.
Jakub Szulc przypomniał, że na ochronę zdrowia Polska wydaje prawie najmniej wśród państw OECD – „Mamy zapisane te 7 proc. PKB, ale to rachunek sprzed dwóch lat, czyli dziś realnie wydajemy ok. 5 proc. PKB na zdrowie. Owszem, wydatki nominalne na zdrowie są wyższe, ale w tym samym czasie koszty bardzo wzrosły. W efekcie, w ślad za zwiększeniem środków, nie ma wzrostu zakupionych świadczeń”. W jego ocenie nawet po zwiększeniu nakładów „nie wystarczy na wszystko, dla wszystkich”. „Potrzebne jest dosypanie pieniędzy, ale z drugiej strony szalenie ważne jest to, jak system zorganizować, żeby był efektywny” – wskazał. Jako przykład nieefektywności wskazał na ratownictwo medyczne, organizowane przez wojewodów, ale finansowane z NFZ.
Według Łukasza Jankowskiego, prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej, ocena wprowadzania koordynowanej opieki jest dobra a lekarze są optymistami. Jak mówił, czas oczekiwania na opiekę specjalistyczną zależy od organizacji czasu pracy lekarza – „Warto wprowadzić takie zmiany, żeby lekarz, który jest najdroższym element leczenia, zamiast wykonywać pracę administracyjną, skupił się na pacjencie. Potrzebujemy asystentów, bo lekarz jest od leczenia, a nie papierologii. Lekarze mają za dużo obowiązków niezwiązanych z leczeniem, przez co nie mają czasu dla pacjentów, a to wydłuża kolejki”.
Profesor Jarosław Fedorowski z Polskiej Federacji Szpitali, wskazał, że w reformowaniu szpitali, której elementem ma być dobrowolność przystąpienia, należy dążyć do zrównoważenia systemu w wielu aspektach. Wyjaśnił, że chodzi o integrację i współpracę podmiotów leczniczych oraz o odejście od „silosowego – fragmentarycznego patrzenia na zdrowie”. „Diagnoza jest słuszna, że system jest poszatkowany i brakuje współpracy między szpitalami. Trzeba doprowadzić do tego, żeby szpitale współpracowały, a nie konkurowały ze sobą. Tylko współpraca poprawi efektywność, a ta jest kluczowym elementem do budowania całego systemu. Jego zdaniem podmioty, które będą ze sobą współpracować, powinny być wynagradzane za efekty. „Mechanizmy współpracy da się wypracować i stworzyć zrównoważony system ponad podziałami” – podkreślił Jarosław Fedorowski.
Według Anny Gołębickiej z Centrum im. Adama Smitha zniesienie limitów nie pomoże poprawić sytuacji w ochronie zdrowia, jeśli nie pójdzie za tym poprawa efektywności wydatkowania. „Naprawiamy system w kawałkach. Teraz akurat od strony samorządów i podkupowania sobie specjalistów. Nie łączymy kropek i nadal fragmentarycznie naprawiamy całość” – oceniła. Jej zdaniem w takim systemie szpitale powiatowe będą chciały wyjść na zero i robić to, co się opłaca, a nie to, co wynika z mapy potrzeb. Jak podkreśliła Anna Gołębicka, wciąż nie ma systemu informacyjnego, żeby prześledzić ścieżkę leczenia pacjent -. „Mówi się o kadrach, a nie ma pomysłu, jak nimi zarządzać”.
Jak dodał Andrzej Mądrala, wiceprezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych, w tworzeniu nowoczesnego systemu ochrony zdrowia trzeba postawić na jakość i na pacjenta – „Mamy czas na reformę i zróbmy ją dobrze, korzystając z najlepszych rozwiązań innych europejskich państw, choćby Francji czy z Danii”.
Jakub Adamski z biura Rzecznika Praw Pacjenta zwrócił uwagę, że pacjenci najczęściej zgłaszają problem z dostępnością do lekarzy, dopiero następne są kwestie jakości i bezpieczeństwa leczenia. Wskazał, że zniesienie limitów nie pomogło poprawić opinii Polaków o systemie ochrony zdrowia. Podał przykład badania CBOS, z którego wynika, że 70 proc. respondentów, jest niezadowolona z systemu opieki zdrowia w Polsce, ale zagłębiając się w nie, większość niezadowolonych nie korzysta z tego systemu – „Zatem Polacy, którzy się leczą, mają lepszą opinię o systemie”. I dodał, że po stronie pacjenta jest głęboka potrzeba bycia zaopiekowanym i pokierowanym w dalszym leczeniu, dlatego w krótkim terminie najważniejsza jest koordynacja opieki nad pacjentem.
O przykładzie udanej reformy mówiła natomiast prof. Maria Mazurkiewicz-Bełdzińska z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, która opiekuje się pacjentami z rzadkimi chorobami neurologicznymi jak np. rdzeniowy zanik mięśni – „Pacjenci z rdzeniowym zanikiem mięśni to mała grupa ok. 1000 osób, więc łatwiej zrobić dobry program dla małej grupy. Uruchomienie badań przesiewowych u noworodków było podstawą sukcesu, bo chodzi o identyfikowanie chorych, zanim oni zachorują”. Zwróciła też uwagę, że łatwiej jest organziować i poprawiać opiekę dla dzieci niż dla dorosłych. Dodała, że ścieżki leczenia wymagają dopracowania i doprecyzowania, żeby np. do specjalistów neurologii dziecięcej nie kierować po zaświadczenie małych pacjentów z trudnościami w nauce – „Tym powinien zająć się pediatra, a nie specjalista neurolog dziecięcy”.