Program restrukturyzacji obejmie maksymalnie 50 spośród ponad 570 szpitali – powiedział wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski. Posłowie opozycji wskazywali, że będzie to kolejna nieudana reforma, podobnie jak sieci szpitali. Wiceminister zapowiedział, że projekt ustawy dotyczący reformy szpitali powinien być gotowy we wrześniu, a przepisy powinny wejść w życie od początku 2022 roku.
Sejmowa Komisja Zdrowia zajęła się w środę założeniami dotyczącymi reformy szpitali. Raport zawierający założenia tych zmian resort zdrowia przedstawił 31 maja. Kluczową rolę w restrukturyzacji ma odgrywać Agencja Rozwoju Szpitali. Ma nie tylko nadzorować, ale też prowadzić i monitorować cały proces. Będzie ona klasyfikować szpitale na cztery kategorie od A do D, biorąc pod uwagę ich sytuację ekonomiczno-finansową, ale też inne kryteria np. to, czy dana placówka realizuje świadczenia zgodnie określonymi potrzebami zdrowotnymi. Placówkom najniższej kategorii D agencja zaproponuje program restrukturyzacyjny, czasowo przejmując zarządzanie i nadzór poprzez ustanowienie pełnomocnika.
Posłowie opozycji ocenili, ze zapowiadane zmiany zakończą się fiaskiem, podobnie jak sieć szpitali. Zarzucali, że nie ma w tych rozwiązaniach przejrzystości. Natomiast wiceminister zapewniał, że resort “obrał drogę transparentności”, aby dyskutować o założeniach zanim przedstawi projekt samej ustawy. Nad rozwiązaniami pracowali eksperci, pomysły konsultowano w parlamencie, opublikowano raport, który porządkuje wiele kwestii i daje pole do dyskusji.
Monika Wielichowska (KO) zaznaczyła, że “dzisiaj zarządzający szpitalami i samorządowcy zachodzą w głowę, czy znajdą się na liście do likwidacji, tych, do których przyjdzie nadkomisarz, nadprezes”. Zauważyła dalej, że resort “proponuje nową reformę, która ma przykryć stary bałagan”. “Poprzez centralne zarządzanie chcecie skategoryzować szpitale i powołać nowy podmiot” – dodała. Inni posłowie twierdzili, że w raporcie źle postawiono diagnozę – problem leży w nieadekwatnej, czyli zbyt niskiej wycenie świadczeń szpitalnych, która nie pokrywa kosztów działalności wielu podmiotów.
“Uciekacie od odpowiedzialności za złą sytuację bardzo wielu szpitali. Odpowiedzialności, która wynika z błędnej wyceny procedur medycznych i nie uwzględniania tego, że rosną koszty osobowe. A koszty osobowe rosną dlatego, że mamy za mało pielęgniarek, za mało lekarzy i jeżeli będziemy administracyjnie różnymi ścieżkami obniżać pobory medyków spowodujemy jeszcze większy odpływ lekarzy poza granice Polski. Państwa propozycja niczego nie załatwi” – zaznaczył poseł Jerzy Hardie-Douglas (KO).
W podobnym tonie wypowiadał się Wojciech Maksymowicz z Polski 2050, który powiedział, że to “fatalny dokument, fatalna koncepcja”, a sam sposób myślenia osób zarządzających Ministerstwem Zdrowia jest zbyt ekonomiczny – “Zła diagnoza oczywiście jest podstawą, ale w ogóle sam sposób myślenia. Pięć osób zarządzających system zdrowia w Polsce myśli językiem technokratycznym, biurokratycznym (…), a nie funkcjonalnie. Przecież istotą problemu jest podejście funkcjonalne. Zmiana funkcji tych szpitali, które za mało realizują lub mają problem taki, że nie mogą zrezygnować np. z tego, żeby nie było na tym terenie położnictwa”.
Natomiast Andrzej Sośnierz z Koła Poselskiego Polskie Sprawy zauważył, że jedyną zaletą tego dokumentu jest to, że przyznaje, że “ustawa o sieci szpitali się właściwie się nie udała i trzeba to zmienić”. “Szkoda, że tyle lat realizowaliśmy zły projekt, a teraz będziemy robić jeszcze gorszy” – dodał. Zdaniem posłów opozycji, propozycje MZ sprowadzają się do tego, by uzasadnić powołanie Agencji Rozwoju Szpitali. “Jeśli będzie Agencja Rozwoju Szpitali, to będzie nepotyzm plus” – podsumowała poseł Krystyna Skowrońska (KO).
Natomiast poseł Wielichowska zwróciła uwagę na to, że Agencja będzie dysponowała “miliardami unijnych funduszy” i nie będzie musiała się rozliczać z ich wydawania. “Będzie mogła działać jak parabank, a nawet lepiej, bo będzie zwolniona z CIT, więc nie wiem jak to się ma do transparentności, o której mówił pan minister” – odniosła się do wcześniejszej wypowiedzi wiceministra Gadomskiego. “Moim zdaniem chcecie stworzyć Agencję, która przyniesie jedynie katastrofę i pozwoli na otwarcie kolejnych interesów, interesików, a takie już widzieliśmy w przypadku interesów z instruktorem narciarstwa czy handlarzem bronią do dziś niewyjaśnionych” – powiedziała.
Wiceminister odpowiadał, że nie zgadza się z oceną raportu przedstawioną przez posłów opozycji. “Stajemy w swoich okopach. A to, że resortem zarządzają ekonomiści to świetne rozwiązanie” – odniósł się do jednego z zarzutów. Wyjaśnił też, że resort zdecydował się na wybranie wariantu trzeciego reformy polegającą na ocenie funkcjonowania szpitali. Nie jest to – jak powiedział – żadna centralizacja szpitalnictwa. “Żeby coś scentralizować, trzeba to skupić w jednych rękach. To były warianty: pierwszy i częściowo drugi” – podkreślił Sławomir Gadomski. Odnosząc się do pomysłu powołania ARS zaznaczył, że chodzi o nadzór nad restrukturyzacją wybranych podmiotów, a nie samymi szpitalami.
“Jeżeli ARS obejmie nadzór nad szpitalami, to faktycznie nad wąską grupą szpitali o krytycznej sytuacji finansowej, pewnie mniej operacyjnej. Co rozumiemy przez wąską grupę? To pokażą kryteria. Natomiast jeżeli mamy podlegających analizie 575 podmiotów, to mówiąc o tych, nad którymi być może, potencjalnie Agencja przejmie zarządzanie, to dla mnie jest to grupa od 30 do 50. To maksimum. Myślę, że bliżej 30, a może nawet mniej. To nie polega na tym, że na hura rzucimy się na wszystkie podmioty, bo w końcu nie będziemy ich restrukturyzować, a udawać, że je restrukturyzujemy” – powiedział wiceminister Gadomski i podsumował – “Także ta grupa podmiotów polegających pod kategorię D będzie wąską grupą kilkudziesięciu podmiotów” – podsumował. (PAP)