Wzrosły czasy oczekiwania na część świadczeń a 91 podmiotów leczniczych wstrzymało udzielanie świadczeń od początku roku. Ministerstwo Zdrowia jako przyczynę wskazuje braki kadrowe. Natomiast opozycja mówi dziurze finansowej w NFZ.
W czasie posiedzenia sejmowej komisji zdrowia na wniosek posłów PiS Ministerstwo Zdrowia przedstawiło informacje o utrudnieniach „w realizacji świadczeń opieki zdrowotnej wynikających z sytuacji finansowej w systemie ochrony zdrowia”. Dyskusja nad tematem ograniczeń w przyjęciach do szpitali nowych pacjentów była kontynuowana także podczas obrad podkomisji do spraw ochrony zdrowia.
Wiceminister Jerzy Szafranowicz poinformował posłów o zaburzeniach w funkcjonowaniu systemu ochrony zdrowia – „W tym roku udzielanie świadczeń wstrzymało 91 podmiotów leczniczych, głównie z braku personelu”. Równocześnie podkreślił, że resort nie posiada informacji na temat odkładaniu zabiegów planowych w świadczeniach limitowanych m.in. operacji zaćmy czy wszczepiania endoprotezy. Wiceminister dodał ponadto, że w porównaniu do roku ubiegłego o 8 proc. wzrosła liczba konsultacji i pobytów szpitalnych. We wrześniu 2024 roku, w porównaniu do roku ubiegłego, wzrosła długość kolejek pacjentów oczekujących na wizytę. Szczególnie dotyczy to osób ze skierowaniami z adnotacją “pilne”. Na 501 kolejek lista osób oczekujących wzrosła w 279 w przypadkach pilnych i w 55 w przypadkach stabilnych. W porównaniu do ubiegłego roku w kolejkach pilnych czeka o 362 tys. więcej pacjentów, a w kolejkach stabilnych o 143 tys. więcej pacjentów.
Najbardziej wzrosła liczba oczekujących z adnotacją “pilne” do fizykoterapeutów (wzrost o 195 tys. osób w porównaniu z analogicznych okresem ubiegłego roku). Wydłużyły się także kolejki do ortopedów. W przypadku pacjentów bez wskazania “pilne”, największy wzrost odnotowano w liczbie oczekujących do fizjoterapeutów, na kolonoskopię oraz na gastroskopię. Efektem tego jest wydłużenie czasu oczekiwania na wizytę w 244 kolejkach.
Jak mówił min. Szafranowicz, zdaniem Ministerstwa kolejki się wydłużają, ponieważ nowe przyjęcia stanowią zaledwie kilkanaście procent wizyt i to mimo wzrastającej wciąż liczby świadczeń. Wiceminister Szafranowicz podał również, że oszacowana przez szpitale kwota nadwykonań za III kwartał tego roku wyniosła 2,8 mld zł. Podkreślił, że pieniądze te zostaną wypłacone przez NFZ. W tym celu Fundusz otrzyma 1,5 mld zł, które jest wynikiem bilansowania umów, a także 1,2 mld zł dotacji podmiotowej z budżetu państwa (co jest zawarte w ustawie, aktualnie procedowanej przez Sejm). Dodał również, że 800 mln zł zaoszczędzonych w tym roku przez resort zdrowia ma zostać przeznaczone na świadczenia w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej dla dorosłych i dzieci, oddziały dziecięce, onkologię, porody, programy lekowe, opiekę paliatywną, oraz hospicja.
Poseł Janusz Cieszyński (PiS) podkreślał, że są szpitale, które wstrzymały przyjęcia jedynie z powodu braku pieniędzy, a jako przykład podał szpital miejski w Elblągu, który wstrzymał przyjmowane pacjentów do programów lekowych – „W całej Polsce są szpitale, które z powodu dziury finansowej w NFZ przestają przyjmować pacjentów, a w 30-stronicowym dokumencie nie ma na ten temat ani słowa”. Jak dodał, informacje na ten temat posiadają oddziały NFZ, lecz resort ich nie wykorzystuje. Jego zdaniem przytoczone przez Ministerstwo Zdrowia dane nie były stanowiły odpowiedzi na wniosek złożony przez jego partię.
„Lada moment runie poczucie bezpieczeństwa zdrowotnego Polaków” – powiedział poseł Czesław Hoc, także z PiS, dodając, że wyliczenia mówią o brakujących 22 mld zł w NFZ. Z tego powodu część szpitali balansuje na granicy płynności. „Gdzie się podziały pieniądze, jeśli wpływy ze składki wzrosły. Kto jest winien niegospodarności?” – pytał poseł Hoc. Stwierdził ponadto, że trwają już przygotowania rządu do prywatyzacji szpitali, co jest jego zdaniem zawarte w projekcie reformy szpitalnictwa. Zakłada ona możliwość łączenia samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej ze spółką kapitałową wykonującą działalność leczniczą należącą do Skarbu Państwa, samorządu terytorialnego lub uczelni medycznej, przy czym 51 % ogólnej liczby akcji tej spółki musi pozostać w rękach publicznych.
„Gdyby było tak dobrze, jak teraz mówicie, to szpitale wojewódzkie nie zaciągałyby kredytów pod zastaw majątku, a władze regionów by nie poręczyły tych pożyczek” – mówiła Krystyna Skowrońska, posłanka KO. Według niej przy obecnym poziomie finansowania opieki zdrowotnej konieczna jest racjonalizacja w systemie – „Jeśli chcecie podnieść składkę, to powiedzcie”.
Natomiast Marcelina Zawisza z partii Razem zwróciła się do Ministerstwa Zdrowia z apelem o przeznaczenie 8 proc. PKB na ochronę zdrowia. Jak oceniła, nakłady miały wzrosnąć, lecz potem wycofano się z tego. Oceniła, że waloryzacja płac pracowników opieki zdrowotnej, którą zagwarantowała ustawa o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia, przyniosła korzyści. Jej zdaniem na 100 mld zł, które w ciągu trzech lat przeznaczono na ten cel, nie można patrzeć tylko przez pryzmat kosztów, ale trzeba zauważyć w tym inwestycje. „Ustawa o minimalnych wynagrodzeniach staje się chłopcem do bicia, a gdyby nie ona, mielibyśmy większy odpływ kadr niż dziś” – zauważyła.