To standardy kształcenia, a nie nazwa szkoły wyższej, gwarantują pacjentom jak najwyższy poziom świadczeń medycznych – podkreśla rzecznik prasowy MZ Wojciech Andrusiewicz, odnosząc się do stanowiska Komisji Europejskiej ws. minimalnych wymogów kształcenia lekarzy.
W listopadzie ubiegłego roku szef Naczelnej Rady Lekarskiej Łukasz Jankowski zwrócił się do Komisji Europejskiej w sprawie interpretacji przepisów dotyczących minimalnych wymogów kształcenia lekarzy. NRL apeluje bowiem o to, aby kształcenie przyszłych kadr medycznych odbywało się jedynie w warunkach uniwersyteckich, co – zdaniem NRL – jest zgodne z regulacjami Unii Europejskiej. Pismo do KE zostało przekazane również do wiadomości ministrowi zdrowia Adamowi Niedzielskiemu i ministrowi edukacji i nauki Przemysławowi Czarnkowi. Komisja Europejska – w odpowiedzi na prośbę NRL – przypomniała, że zgodnie z unijną dyrektywą (art. 24 ust. 2 dyrektywy 2005/36/WE), kształcenie medyczne na podstawowym poziomie powinno obejmować łącznie co najmniej pięć lat studiów, co można również wyrazić za pomocą równoważnych punktów ECTS, oraz powinno składać się z co najmniej 5500 godzin zajęć teoretycznych i praktycznych “prowadzonych na uniwersytecie lub pod jego nadzorem”.
“Oznacza to, że dyrektywa nie zabrania państwom członkowskim upoważniania instytucji innych, niż uniwersytety do prowadzenia takiego kształcenia medycznego na poziomie podstawowym, o ile ich działalność prowadzona jest pod nadzorem uniwersytetu oraz spełnione są istotne wymagania dotyczące treści studiów” – stwierdziła KE. Komisja podkreśliła również, że art. 24 określa “zharmonizowane minimalne wymogi dotyczące kształcenia, mające zastosowanie do kształcenia medycznego na podstawowym poziomie”. Komisja Europejska odniosła się też do kwestii czterech polskich instytucji edukacyjnych, które nie są uniwersytetami, ale są upoważnione do prowadzenia kształcenia medycznego na podstawowym poziomie w Polsce i wydawania dyplomów z podstawowym stopniem medycznym. “Dyrektywa nie zawiera żadnej definicji pojęcia +uniwersytet+. Istotnie, zgodnie z art. 165 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, państwa członkowskie są odpowiedzialne za organizację swoich systemów edukacyjnych. W związku z tym nie można wykluczyć, że wyższa uczelnia, która nie jest formalnie nazywana uniwersytetem, może spełniać dokładnie taki sam status, cel i funkcję” – wskazała KE.
Obecnie studia lekarskie są prowadzone w Polsce w 23 uczelniach – 19 z nich ma status uniwersytetu, 4 niemające statusu uniwersytetu to: Krakowska Akademia im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego w Krakowie, Uczelnia Łazarskiego w Warszawie, Wyższa Szkoła Techniczna w Katowicach i Uczelnia Medyczna im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie.
Rzecznik prasowy MZ Wojciech Andrusiewicz podkreślił, że “trudno nie odbierać pisma prezesa Jankowskiego jako obrony interesów korporacyjnych, które wydają się być w tym przypadku dla pana prezesa ważniejsze niż interes pacjentów”. “Niestety dla pana prezesa Jankowskiego i “stety” dla pacjentów Komisja potwierdziła stanowiska MEiN i MZ. Zapraszamy Naczelną Radę Lekarska do współpracy nad standardami kształcenia, które cały czas staramy się podnosić, bo to one decydują o poziomie absolwentów. To standardy kształcenia, a nie nazwa szkoły wyższej, gwarantują pacjentom jak najwyższy poziom świadczeń medycznych” – podkreślił Andrusiewicz. “Uspokajamy wszystkie uczelnie prowadzące kierunki lekarskie i zamierzające stworzyć takie kierunki, że stanowisko Komisji oraz przepisy prawa jasno wskazują, że proces kształcenia jest wyłączną kompetencją kraju członkowskiego. Wszystkie szkoły wyższe, które kształcą medyków, bez względu na nazwę, mają ten sam status” – skomentowała rzecznik prasowa MEiN Adrianna Całus-Polak.
W opinii NRL otwieranie kierunków lekarskich na kolejnych uczelniach wzbudza sprzeciw środowiska lekarskiego, które podkreśla, że zwiększanie liczby absolwentów nie rozwiąże problemów kadrowych w publicznej ochronie zdrowia, że istnieją wątpliwości do kwestii związanych z zapleczem dydaktycznym, że nie jest do tego dostosowany system kształcenia podyplomowego, że może wszystko to skutkować obniżeniem poziomu wiedzy i nieprzygotowaniem do należytej opieki nad pacjentami, a co za tym idzie – zmniejszeniem bezpieczeństwa pacjentów i jakości świadczeń zdrowotnych. (PAP)