Pod względem profilaktyki zdrowotnej Polska zajmuje jedno z ostatnich miejsc w Europie. Tymczasem inwestycja w działania profilaktyczne może pomóc uniknąć od 40 do 50 proc. przypadków chorób cywilizacyjnych lub znacznie opóźnić ich rozwój – oceniali eksperci podczas debaty Medycznej Racji Stanu.
Na począśtku debaty Grażyna Mierzejewska (współzałożycielka Medycznej Racji Stanu) przytoczyła wyniki badania, którym objęto 32 tys. pacjentów z 16 europejskich krajów, według których pod względem wykonywania badań profilaktycznych Polska zajmuje jedno z ostatnich miejsc w Europie . Jesteśmy na przedostatnim miejscu – po Serbii i przed Rumunią. Przodują Holandia i Wielka Brytania. Najwięcej badań robią osoby w grupie 40-50 lat, a następnie osoby w wieku emerytalnym. „
Dr Janusz Meder, prezes Polskiej Unii Onkologii ocenił, że nie można liczyć na powodzenie działań profilaktycznych bez dobrych nakładów na ten cel – „W Polsce na profilaktykę wydajemy tylko jedną dziesiątą PKB”. Przypomniał, że zgodnie z szacunkami Światowej Organizacji Zdrowia dzięki inwestycji w edukację zdrowotną, prewencję i wczesną diagnostykę można zapobiec od 40 do 50 proc. przypadków chorób cywilizacyjnych bądź opóźnić ich rozwój. Pozwoliłoby to zaoszczędzić 10 razy więcej na leczeniu. Eksperci wskazywali, że profilaktyka zdrowotna polega na walce ze starymi nawykami – jak niezdrowa dieta, palenie papierosów i picie alkoholu – oraz nabywaniu nowych zdrowych nawyków, jak zdrowe odżywianie się, aktywność fizyczna, szczepienie się, udział w badaniach profilaktycznych.
Prof. Mariusz Wyleżoł, kierownik Warszawskiego Centrum Kompleksowego Leczenia Otyłości i Chirurgii Bariatrycznej w Szpitalu Czerniakowskim, podkreślił, że wśród ponad 200 powikłań otyłości znajdują się nie tylko schorzenia kardiologiczne i metaboliczne, jak otyłość, ale również nowotwory – „W przypadku otyłości ryzyko pojawienia się choroby nowotworowej rośnie o ok. 50 proc. Z kolei leczenie otyłości zmniejsza częstość zgonów w przebiegu nowotworów złośliwych o ok. 50 proc.” Prof. Wyleżoł przypomniał, że przed dwoma miesiącami odbyły się konsultacje publiczne na temat pilotażowego programu zachowawczego leczenia otyłości – KOS-BMI 30 Plus. Obecnie pacjenci i lekarze czekają na jego wdrożenie. Do programu będą się mogły dostać osoby w wieku powyżej 18 lat ze zdiagnozowaną otyłością (BMI powyżej 30), która jest spowodowana nadmierną podażą energii i u których rozpoznano co najmniej jedno z dziewięciu powikłań otyłości. Jest to już drugi po KOS-BAR (chirurgiczne leczenie otyłości olbrzymiej) program kompleksowego leczenia otyłości. „Zakłada on kompleksowe leczenie choroby otyłościowej, ale nie umożliwia farmakologicznego leczenia chorych ze środków publicznych. A niestety, wśród chorych na otyłość większość stanowią osoby, które mają mocno ograniczone możliwości finansowe” – zaznaczył prof. Wyleżoł.
Prof. Lucyna Ostrowska, prezes Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości podkreśliła, że obecnie dostępna jest farmakoterapia, która działa na podstawowe przyczyny choroby otyłościowej. Nowoczesna farmakoterapia, oparta na tzw. podwójnym agoniście receptorów polipeptydu insulinotropowego zależnego od glukozy (GIP) oraz glukagonopodobnego peptydu-1 (GLP-1), zaczyna swoją skutecznością doganiać efektywność chirurgii bariatrycznej, oceniła specjalistka. U dużego odsetka pacjentów pozwala ona uzyskiwać redukcję masy ciała o co najmniej 15-17 proc., co utrzymuje się w czasie. „Poza leczeniem choroby otyłościowej pozwala nam to na leczenie powikłań otyłości, jak cukrzyca typu 2” – oceniła prof. Ostrowska. Prof. Wyleżoł mówił, że przynajmniej dla części otyłych pacjentów powinna pojawić się refundacja leczenia farmakologicznego – „Nie możemy tych chorych bez tej możliwości zostawić, bo jako społeczeństwo ponosimy koszty leczenia wszystkich powikłań choroby otyłościowej”.
Prof. Jarosław Pinkas, konsultant krajowy w dziedzinie zdrowia publicznego, zwrócił uwagę, że wielkim problemem zdrowia publicznego są odmowy szczepień profilaktycznych – „Mieliśmy ponad 80 tysięcy odmów szczepień ochronnych w 2023 r. To oznacza, że niedługo będziemy świadkami utraty odporności populacyjnej i dramatów spowodowanych chorobami zakaźnymi (…) oraz ich powikłaniami, z którymi do tej pory lekarze w Polsce się nie spotykali, np. powikłaniami odry czy polio”. Z kolei konsultant krajowy w dziedzinie chorób zakaźnych prof. Miłosz Parczewski zwrócił uwagę na konieczność wdrażania profilaktyki chorób zakaźnych w starzejącej się populacji. W jego ocenie wszystkie szczepionki, które zmniejszają ryzyko ciężkiego przebiegu chorób zakaźnych u osób w wieku 65 lat i więcej powinny być refundowane dla tej grupy wiekowej. Chodzi o szczepienia przeciwko wirusowi ospy wietrznej i półpaśca (VZV), wirusowi RSV oraz przeciw pneumokokom.
Prof. Krzysztof Tomasiewicz, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych w Samodzielnym Szpitalu Publicznym w Lublinie dodał, że szczepienie przeciw półpaścowi powinno być również refundowane niezależnie od wieku osobom szczególnie narażonym na półpaśca i jego powikłania. Chodzi przede wszystkim o pacjentów z obniżoną odpornością, chorych na nowotwory, otrzymujących chemioterapię lub steroidoterapię, leczonych immunosupresyjnie, a także zakażonych HIV. „Przebieg choroby zakaźnej u każdego pacjenta z immunosupresją jest nieprzewidywalny i piorunujący. To jest szczególna populacja. A tych pacjentów będzie przybywać, bo coraz więcej osób leczonych jest lekami immunosupresyjnymi” – ocenił specjalista. Chodzi między innymi o leki biologiczne stosowane w dermatologii, gastroenterologii, reumatologii i neurologii, w leczeniu stwardnienia rozsianego. „Nieszczepienie tych pacjentów to igranie z ogniem” – ocenił prof. Tomasiewicz.