Wybory – wybory – i po wyborach. W sondzie mZdrowie.pl zapytaliśmy wybranych w niedzielę posłów i senatorów z trzech największych partii parlamentu o ich plany na najbliższą kadencję. Rozmawialiśmy z Tomaszem Latosem (PiS), Beatą Małecką – Liberą (KO) i Wojciechem Koniecznym (Lewica).
Tomasz Latos
– Chciałbym przede wszystkim doprowadzić do sytuacji, w których w sprawach najważniejszych dla ochrony zdrowia zawarty zostanie ponadpartyjny kompromis. Rozpoczynamy nową kadencję, mamy do czynienia z nowym otwarciem, więc może i właśnie teraz takie porozumienie jest możliwe? Na pewno jest potrzebne. Na pewno jest też tak, że większość celów, które stawiamy sobie dzisiaj można i trzeba osiągać poprzez ewolucję. Są jednak i takie, gdzie trzeba przeprowadzić zmiany rewolucyjne, łamiące złe, a wyrabiane latami nawyki zarządcze i przyzwyczajenia.
Bywa, że zmiany te naruszać będą czyjeś interesy. I w tych wypadkach szczególnie warto myśleć o budowaniu szerokiej koalicji na rzecz zmian. To moja piąta kadencja w Sejmie. Mimo kilku nieudanych prób nie straciłem nadziei na zbudowanie takiej koalicji. Jednak czy się uda ją zawiązać, czy nie, rozwiązywać trzeba będzie konkretne sprawy.
Za najważniejsze dwie uznałbym reformę podstawowej opieki zdrowotnej oraz przygotowanie Polski do wyzwań, jakie niosą ze sobą zmiany demograficzne. Musimy się przygotować do tego, że znacznie zwiększy się odsetek Polaków w wieku podeszłym. To wymaga tez zmiany sposobu podejścia do lecznictwa szpitalnego. Wskutek postępu medycznego i terapeutycznego zmniejsza się zapotrzebowanie na klasyczne, w dzisiejszym rozumieniu tego słowa, lecznictwo szpitalne. A zwiększa na opiekę długoterminową, czy ZOL-e. Pora więc wyciągnąć z obu tych faktów wnioski, i sprawić by szpitale to dostrzegły. I zaczęły funkcjonować w obszarach, w których są najbardziej potrzebne. Oczywiście to też pora (i nasze jako posłów zadanie) na to, by otrzymały do tego odpowiednią zachętę w przepisach prawnych, czy taryfach rozliczeniowych.
Są też sprawy, które rozpoczęliśmy w poprzedniej kadencji, ale dokończyć nie zdążyliśmy. Wśród nich jest informatyzacja, dostęp do diagnostyki, reforma onkologii. Druga kadencja daje nam szanse, byśmy te sprawy dokończyli tak, by zmiany jak najlepiej służyły pacjentom.
Beata Małecka – Libera
– Po latach pracy w Sejmie – to moja pierwsza kadencja w Senacie. I do tej izby przeniosę swoje dotychczasowe zainteresowanie, wśród których nieodmiennie na pierwszym miejscu znajduje się zdrowie publiczne. O Senacie mówi się „izba refleksji”. A refleksja na temat stanu zdrowia publicznego w Polsce prowadzi do jednego wniosku: zależy on nie od wysiłków li tylko systemu ochrony zdrowia, ale i od zakresu wsparcia ze strony ludzi odpowiedzialnych za stan środowiska, edukację, rolnictwo i jakość żywności, od pracodawców i wielu innych czynników.
Mam nadzieję, że praca w Senacie sprzyjać będzie takiej ponadresortowej współpracy dla zdrowia. Gdy mowa o współpracy ponadresortowej – to jasne, że pora powiedzieć o ponadpartyjnej. To ciągle możliwe i z naszej strony pada jednoznaczna deklaracja: chcemy jej. Wiem, że to sprawa trudna, przekonałam się o tym podczas pracy w Sejmie poprzednich kadencji. Ale wiem też, że możliwa jest współpraca w wybranych sprawach i dziedzinach. To się nieraz udawało, i wierzę, że jeszcze nieraz uda.
Czeka nas też zderzenie z pilnymi i bieżącymi problemami naszej ochrony zdrowia. Kolejkami, brakiem kadr, ograniczonym dostępem do specjalistów. Będziemy uważnie przyglądać się rządowym propozycjom załatwienia tych spraw i przedstawiać własne.
Wojciech Konieczny
– Jestem dyrektorem Miejskiego Szpitala Zespolonego w Częstochowie. Mówię o tym, bo jednym z najważniejszych problemów, z którym od razu chciałbym się zmierzyć jest szybkie urealnienie wycen szpitalnych. Podkreślam – szybkie, bo obecnie prowadzona taryfikacja świadczeń w AOTMiT to metoda powolna i zawodna. Nie musimy iść tą niepewną drogą dalej, sprawę można przyspieszyć odpowiednio implementując w Polsce wzorce europejskie, czy to francuskie, czy to niemieckie, czy inne.
Prace nad przyjęciem nowego modelu wycen świadczeń prowadziło SGH, są mocno zaawansowane. Trzeba tylko chcieć, by wnioski wprowadzić w życie. Można to zrobić szybko. Nie tylko można, ale i trzeba – bo właśnie nieadekwatne wyceny są przyczyną fatalnej sytuacji finansowej lecznic. I mam nadzieję, że mój postulat znajdzie zrozumienie u posłów i senatorów z innych partii.
Druga sprawa – to limity. To kompletnie nierozsądne rozwiązanie. Problemem jest nie tylko to, że limity są powodem ograniczenia dostępu do świadczeń. Inny problem polega na tym, że wyznaczono je na absurdalnych pułapach. Są grupy schorzeń, w których trudno osiągnąć założony funduszowym planem limit wykonań, a są i takie, gdzie ten limit jest przekraczany. Stąd bierze się nie tylko wieczna kłótnia o nadwykonania, ale i ekwilibrystyka koderów i statystyków, by schorzenie, na które był leczony pacjent zapisać w sprawozdaniu finansowym w taką rubrykę, by zostało odpowiednio wycenione.
Zdaję sobie sprawę, że planu zniesienia limitów w ogóle nie da się wcielić w życie od razu. Ale można stopniowo. Dzieje się to i dziś, znoszone są limity kolejne, nowe grupy produktów leczniczych. Chciałbym ten proces kontynuować, przyspieszyć i gdy tylko to będzie możliwe doprowadzić do sytuacji, w której limitów nie będzie w ogóle.