Budżet NFZ zwiększył się tak naprawdę tylko o pieniądze, które miały być przeznaczone na podwyżki dla personelu. Natomiast pieniędzy na leczenie pacjentów cały czas brakuje – powiedział Marcin Karolewski, prezes Polskiego Towarzystwa Lekarzy Menedżerów w czasie III Ogólnopolskiej Konferencji Dyrektorów ds. Medycznych i Lekarzy Menedżerów.
Prezes PTLM, wiceprezes Okręgowej Rady Lekarskiej Wielkopolskiej Izby Lekarskiej Marcin Karolewski, w rozmowie z dziennikarzami wskazał m.in. na niedobory kadry i pieniędzy. Zaznaczył przy tym, że w niektórych regionach brakuje pielęgniarek, a w innych lekarzy. Mówiąc o finansowaniu ochrony zdrowia zaznaczył, że pieniędzy zawsze będzie mało – “Mówimy, że budżet NFZ się zwiększył. Natomiast jak on się zwiększył? Tak naprawdę tylko o pieniądze, które miały iść na podwyżki dla personelu i to najczęściej personelu średniego i niższego, któremu się te pieniądze słusznie należały. Natomiast pieniędzy na leczenie pacjentów cały czas brakuje”.
Według projektu przyszłorocznego budżetu państwa, spośród maksymalnych wydatków na poziomie ponad 921 mld zł, ponad 221 mld zł ma otrzymać ochrona zdrowia. Według zapowiedzi, ma być to wzrost nakładów w porównaniu do poprzedniego roku o blisko 31 mld zł, czyli 16,1 proc. Pytany, ile pieniędzy w budżecie mogłoby polepszyć sytuację służby zdrowia prezes PTLM powiedział, że cały czas jest mowa o dodawaniu pieniędzy, a ich cały czas brakuje – “Natomiast podobnego rodzaju szpitale jak w Polsce, za naszą zachodnią granicą dysponują budżetami ośmiokrotnie wyższymi. Tam płace naprawdę nie są dużo wyższe, koszty leczenia też nie są dużo wyższe, ale te szpitale są w stanie zapewnić pacjentom jakość”.
Zastrzegł przy tym, że jedynie 1 proc. pieniędzy na ochronę zdrowia trafia na profilaktykę. Wspomniał też m.in. o braku asystentów lekarzy czy informatyzacji systemu ochrony zdrowia – “Lekarz internista 20 proc. czasu spędzonego w szpitalu poświęca na pracę z pacjentem. Reszta to jest wypełnianie dokumentacji medycznej. Chirurdzy mówią o 30 proc. czasu spędzanego przy pacjencie. Oni powinni być cały czas na sali operacyjnej i operować, a nie wypełniać dokumentacje, papiery. Tymczasem w Polsce nie ma kto tego robić”. Zwrócił też uwagę na “brak stabilności” w służbie zdrowia – “Mówi się o reformach, a menadżerowie nie do końca wiedzą, jakie te reformy będą”. Odnosząc się do zmiany sieci szpitali, nowej kwalifikacji do sieci, ocenił że “projekty ustaw, jakie widzimy, nie dają tak naprawdę dużych możliwości reform”. “Wydaje się, że jedyne co zyskamy, to trochę zamieszania, ale prawdziwych reform nie będzie” – ocenił.
Mówiąc o brakach w liczbie lekarzy wskazywał m.in. na internistów, chirurgów, ale też pediatrów czy geriatrów. Przyznał, że jest duży problem z medykami, którzy nie chcą kontynuować pracy w szpitalach – “Bardzo mało lekarzy deklaruje chęć pozostania w szpitalu po zakończeniu specjalizacji. Szpital traktowany jest jako miejsce do wyspecjalizowania się i ucieczki do Ambulatoryjnej Opieki Specjalistycznej. Dużo ludzi wybiera specjalizacje bardzo szczegółowe, które są bardzo potrzebne w AOS-ach (…) natomiast brakuje tych lekarzy ogólnych, którzy zajmują się pacjentem na co dzień”.
Organizatorami poznańskiej konferencji są Wielkopolska Izba Lekarska, Komisja ds. Szpitalnictwa Naczelnej Rady Lekarskiej oraz Polskie Towarzystwo Lekarzy Menedżerów. (PAP)