Naczelna Rada Lekarska zaapelowała do medyków, by zlecali testy na obecność koronawirusa „w każdym medycznie uzasadnionym przypadku”. Samorząd lekarski wezwał swych członków, by w tej sprawie nie czekali na szczegółowe wytyczne Głównego Inspektora Sanitarnego.
„Zwiększająca się liczba dostępnych w kraju testów sprawia, że możliwości diagnostyczne w zakresie walki z koronawirusem poprawiają się i powinny być w pełni wykorzystywane” – brzmi apel NRL. Samorząd lekarski uważa, że regulacje rozszerzające możliwości wykonywania testów wprowadzone 4 kwietnia przez Narodowy Fundusz Zdrowia nie są precyzyjne, a NFZ nie odpowiedział na pytania do niego skierowane. “Jednak liczba wykonywanych testów, w szczególności personelowi medycznemu, musi stale się zwiększać. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie zapewnić bezpieczeństwo sobie aby móc dalej nieść pomoc naszym pacjentom” – pisze NIL w swoim komunikacie.
Andrzej Matyja, prezes NRL zwrócił się wcześniej do Głównego Inspektora Sanitarnego o przygotowanie wytycznych precyzujących, kiedy lekarz może zlecić wykonanie testu, tak by być pewnym, że zostanie on refundowany ze środków publicznych. Zdaniem samorządu lekarskiego obecne przepisy takiej pewności lekarzowi zlecającemu nie dają. Zdaniem dr Matyi zwiększenie liczby zleceń na wykonanie testów musi opierać się na jasnych zaleceniach ze strony władz publicznych co do warunków ich zlecania.
W ocenie samorządu lekarskiego uprawnienie do zlecenia wykonania testu na obecność koronawirusa, finansowanego ze środków publicznych, powinno przysługiwać każdemu lekarzowi, bez względu na miejsce czy formę jego zatrudnienia. Lekarze powinni mieć możliwość zlecenia testu swoim pacjentom, sobie oraz personelowi medycznemu zatrudnionemu w tym samym podmiocie wykonującym działalność leczniczą w przypadku wystąpienia wskazań medycznych.
Według informacji Ministerstwa Zdrowia mamy obecnie 60 laboratoriów i wystarczający zapas testów, który pozwala na wykonywanie blisko 20 tysięcy testów na dobę. Ich liczba jest jednak o wiele mniejsza, co – zdaniem resortu – zależy jedynie od decyzji lekarzy.
Łukasz Jankowski, prezes warszawskiej Izby Lekarskiej, przekonuje z kolei, że to kłopoty organizacyjne systemu pobierania materiału do badań są powodem nie wykorzystywania mocy przerobowych laboratoriów. „Dostęp do testów jest wciąż utrudniony. Długo czeka się na decyzję sanepidu i na wprawienie całej machiny w ruch po to, żeby testy robić” – mówi Łukasz Jankowski.
Według danych Worldometer, do 15 kwietnia w Polsce wykonano 4 tysiące testów w przeliczeniu na milion mieszkańców. Podobny współczynnik w USA wynosi 9,3 tys., w Niemczech – 15,7 tys.; w Czechach – 12,8 tys.; na Białorusi 8,5 tys.; Wielkiej Brytanii – 5,6 tys. Współczynnik mniejszy od polskiego odnotowano w Rumunii – 3,9 tys.; Bułgarii – 2,6 tys. i na Ukrainie – 0,9 tys.
© mZdrowie.pl