Informacje o nieprawidłowościach w POZ odbieramy jako bezpodstawne pomówienie. Po raz drugi przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia insynuują, jakoby był “problem z lekarzami POZ”. Rzucanie informacji o rzekomych nieprawidłowościach w POZ, bez podania konkretnych przykładów, odbieramy jako bezpodstawne pomówienie naszego środowiska – podkreślają przedstawiciele Porozumienia Zielonogórskiego.
We wtorek rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusewicz zapowiedział przygotowanie rozwiązań, by również lekarze POZ mogli zapisywać chorym lek Molnupiravir, powstrzymujący namnażanie się koronawirusa SARS-CoV-2 w organizmie. “W tej chwili przygotowujemy rozwiązania. One do końca tego tygodnia zostaną wypracowane, by to również lekarze POZ mogli ten lek zapisywać” – poinformował. “Z tym, że czasem mamy problem z lekarzami POZ, ponieważ w ostatnim czasie, jeżeli stwierdziliśmy, że pacjent przed okresem szpitalnym powinien być zaopiekowany przez lekarza POZ, niektórzy lekarze POZ odpowiedzieli, że oni chorych pacjentów przyjmować nie chcą” – powiedział Andrusiewicz.
“Po raz drugi w krótkim czasie przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia w przekazie medialnym insynuują, jakoby był +problem z lekarzami POZ+. Kilka dni temu resort ogłosił, że opiekę kompleksową, przedszpitalną mają obowiązek zapewnić chorym na covid właśnie lekarze POZ. Zapowiedziano też sankcje wobec tych, którzy nie będą się należycie wywiązywać ze swoich obowiązków” – napisali w swoim komunikacie przedstawiciele Porozumienia Zielonogórskiego. W ich opinii “rzucanie takich oskarżeń bez podania konkretnych przypadków jest niedopuszczalne. Szkodzi naszemu środowisku. Podważa zaufanie do wszystkich lekarzy POZ, w tak trudnej sytuacji, przed kolejną falą koronawirusa”.
“Już wtedy nas to oburzyło” – podkreśla Wojciech Pacholicki, wiceprezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie – “Mamy otwarte poradnie i normalnie przyjmujemy wszystkich pacjentów. Także zakażonych i chorych na covid. Wykonujemy testy, szczepimy i edukujemy. Ale też jesteśmy ostatnim ratunkiem dla innych chorych – z przewlekłymi dolegliwościami, z nowotworami, w trakcie specjalistycznego leczenia, którzy z uwagi na przekształcanie oddziałów na covidove mają utrudniony dostęp do lecznictwa szpitalnego. A teraz kolejny atak”.
“Rzucanie publicznie informacji o rzekomych nieprawidłowościach w POZ, bez podania konkretnych przykładów, odbieramy jako bezpodstawne pomówienie całego naszego środowiska. Co gorsza – to nie służy budowaniu zaufania pacjentów do lekarzy POZ na których teraz spoczywa cały ciężar edukowania w zakresie szczepień przeciwko covid, bo nikt inny oprócz nas tego nie robi. To my jesteśmy na pierwszej linii walki z piąta już falą COVID-19 i to my – często jako jedyni – opiekujemy się pacjentami, którzy nie mogą otrzymać pomocy w szpitalach i u lekarzy innych specjalności – np. u onkologów czy psychiatrów” – dodaje dr Pacholicki.
Natomiast Andrzej Zapaśnik, ekspert Porozumienia Zielonogórskiego przypomina, że opieka lekarzy POZ nad pacjentami z COVID-19, pozostającymi w izolacji domowej, nie może być kwestią chęci czy niechęci lekarzy POZ, ponieważ jest ona obowiązkiem wynikającym z zapisów umowy z NFZ oraz odpowiednich rozporządzeń ministra zdrowia i ustaw związanych z przeciwdziałaniem epidemii COVID-19. “Obowiązkiem, który w naszym przekonaniu znakomita większość podmiotów POZ realizuje z największym poświęceniem pomimo niewystarczających zasobów kadrowych i lokalowo–sprzętowych” – dodaje Andrzej Zapaśnik. Podkreśla także – “rola personelu medycznego przychodni POZ, pracującego ponad siły od wielu miesięcy w walce z pandemią COVID-19, jest fundamentalna i nie do przecenienia”.
Zdaniem przedstawicieli Porozumienia Zielonogórskiego, ministerstwo zdrowia i NFZ mają wystarczająco dużo danych, żeby przedstawić fakty – o ile wzrosło obciążenie pracą poradni POZ w porównaniu z latami sprzed epidemii. Ile wykonano w nich łącznie szczepień. Ilu pacjentów z COVID-19 zostało przyjętych w poradniach POZ i ile na ich rzecz zrealizowano porad. “Z naszych obserwacji wynika, że obciążenie pracą w przychodniach POZ wzrosło co najmniej o 10-20 proc. i to w sytuacji kurczenia się zasobów kadrowych, gdy medycy odchodzą z zawodu m.in. z powodu przejścia na zasłużoną emeryturę. To dotyczy lekarzy, pielęgniarek i położnych, których nie ma komu zastąpić. Zwłaszcza na obszarach odległych od dużych miast. Zapraszamy pana rzecznika do Sulechowa w woj. lubuskim, gdzie z tego powodu została ostatnio zamknięta przychodnia, w której opiekę znajdowało kilkanaście tysięcy pacjentów” – podkreśla Andrzej Zapaśnik. (PAP)