W pierwszych 15 dniach kwietnia sprzedaż na rynku aptecznym spadła o 38 proc. Wydawało się, że gorzej już być nie może. Otóż może: w pierwszych 15 dniach maja sprzedaż spadła o kolejne 20 proc. – wynika z raportu PEX PharmaSequence. „To grozi szeregiem bankructw” – komentuje Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Izby Aptecznej.
PEX PharmaSequence zestawił wyniki sprzedażowe polskich aptek w pierwszych 17 dniach maja porównując je do wyników osiąganych w pierwszych 17 dniach kwietnia 2020 r (czyli miesiąc do miesiąca) i tych zanotowanych w pierwszych 17 dniach maja 2019 r. (rok do roku). Odnotowano następujące spadki sprzedaży:
- Rynek ogółem: spadek o 20,1 proc. miesiąc do miesiąca i o 19,2 proc. rok do roku;
- Leki RX – spadek o 19,1 proc. miesiąc do miesiąca i o 17,4 proc. rok do roku;
- Leki non-RX – spadek o 21,4 proc. miesiąc do miesiąca i 21,3 proc. rok do roku;
- Leki OTC – spadek o 22,5 proc. miesiąc do miesiąca i 24,7 proc. rok do roku;
- Suplementy – spadek o 15,1 proc. miesiąc do miesiąca i 20,0 proc. rok do roku;
- Wyroby medyczne – spadek o 22,7 proc. miesiąc do miesiąca i 16,6 proc. rok do roku;
- Kosmetyki – spadek o 21,2 proc. miesiąc do miesiąca i 15,3 proc. rok do roku.
- W żadnym segmencie sprzedaży aptecznej nie odnotowano wzrostu.
„Po części to skutek zapasów, którzy pacjenci poczynili w marcu, gdy odnotowaliśmy ogromne wzrosty sprzedaży. Po części poluzowania przepisów dotyczących terminu wykupu recept. Pacjenci mają na to teraz więcej czasu na realizacjęrecept, dlatego część zakupów mogą odwlec. Ale zgoda, sytuacja jest niepokojąca i grozi nam seria bankructw aptek” – mówi w rozmowie z naszym portalem Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Izby Aptekarskiej.
Jego zdaniem w pierwszej kolejności dotyczyć to będzie tej grupy aptek, która już przed wybuchem pandemii zaciągnęła izstotne zobowiązania finansowe. „Myślę tu przede wszystkim o kredytach branych na rozwój, rozbudowę, poszerzenie działalności. Z punktu widzenia np. ubiegłego roku wszystkie konstruowane wtedy biznes-plany i umowy kredytowe mogły mieć sens i racje powodzenia. Duży zastrzyk finansowy mógł przysporzyć przewagi konkurencyjnej, wzmocnić pozycję względem innych podmiotów i w rozsądnym terminie zwrócić wraz z odsetkami. Dziś w warunkach kurczącego się rynku właśnie te apteki, które zainwestowały w ostatnim czasie dużo w pierwszej kolejności odczuwają kłopoty” – mówi Marek Tomków.
Wskazuje przy tym na kolejną grupę aptek, które mogą popaść w poważne tarapaty. To te, które utworzyły się w budynkach, czy bezpośrednim sąsiedztwie szpitali i dużych przychodni. Ich strategia biznesowa opierała się na tym, że pacjent tuż po wizycie w ambulatorium wychodził z receptą i realizował ją w pierwszym napotkanym punkcie – czyli aptece umieszczonej vis a vis przychodni. „Dziś zmienił się sposób odbywania wizyt, czy wydawania recept, które otrzymuje się na telefon. Najłatwiej w takiej sytuacji zrealizować ją w punkcie położonym nie najbliżej miejsca udzielenia porady, a po prostu najbliżej miejsca zamieszkania. To rokuje znacznie lepszą przyszłość aptekom osiedlowym, dotychczas nieco tracącym w porównaniu z tymi, które nastawiły na ścisłą współpracę z konkretnymi placówkami leczniczymi” – konkluduje Marek Tomków.
Na kolejne przyczyny kłopotów polskich aptek wskazuje Maciej Rek, Kierownik Praktyki Aptecznej, Pex PharmaSequence. „Rekordowy marzec wcale nie przełożył się na spektakularny wzrost zysków w branży aptecznej, z którego można by sfinansować chudsze miesiące, które nastąpiły po marcu.. – Apteki musiały ponieść ogromne koszty dostosowania się do działania w warunkach epidemii. Jednorazowy wydatek mógł sięgnąć nawet 10 tys. zł na aptekę. Warto zauważyć, że właściciele polskich aptek musieli te koszty pokryć z własnej kieszeni, gdy np. w Wielkiej Brytanii rząd, na zapewnienie działania aptek podczas epidemii, przeznaczył w kwietniu br. 300 mln funtów” – mówi Maciej Rek.
mZdrowie.pl