Minister Zdrowia Izabela Leszczyna w ostatnim czasie powiedziała, że zna przypadki lekarzy, którzy zarabiają miesięcznie prawie 300 tysięcy złotych. Wywołało to dyskusję na temat zarobków w ochronie zdrowia, również dlatego, że od kilku miesięcy pojawiają się informacje, że w Narodowym Funduszu Zdrowia brakuje pieniędzy.
“Z danych, które mam z Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji wynika, że tak: są tacy lekarze, którzy przedstawiają fakturę w wysokości 299 tysięcy” – oznajmiła minister Leszczyna. “Koszt ustawy podwyżkowej od 2022 do 2024 roku, to jest 100 miliardów złotych. Rzeczywiście to jest znacząca kwota i będę rozmawiała ze związkami zawodowymi, z przedstawicielami lekarzy, rozmawiam cały czas z przedstawicielami dyrektorów szpitali, czyli pracodawców, którzy rzeczywiście uważają, że ustawa podwyżkowa jest dla nich ciężarem nie do uniesienia i na każdym spotkaniu, na którym mówię o pewnych zmianach systemowych, które chcę wprowadzić. Leki to jest wycinek, natomiast system potrzebuje zmian systemowych, naprawdę fundamentalnych zmian” – podkreśliła minister Izabela Leszczyna.
Temat wywoływał już wcześniej inny polityk Koalicji Obywatelskiej, Przemysław Witek. “Każdą pulę pieniędzy, którą wrzucimy do systemu, czy to będzie 10, 20 czy 100 miliardów zjedzą lekarze”- stwierdził. W podobnym tonie wypowiadał się Andrzej Sośnierz, były prezes Narodowego Funduszu Zdrowia – “Wysokie wynagrodzenia też demoralizują. Jeden ze znajomych medyków pochwalił się, że od pracuje tylko 4 dni, bo zarabia tyle, że na pozostałe 3 dni wyjeżdża gdzieś, najczęściej zagranicę zwiedzać, odpoczywać. A potem ktoś w Polsce wymyśla, że brakuje lekarzy! Ale są też tacy, którym ciągle mało”.
Po wtorkowym posiedzeniu rządu premier Donald Tusk zapewniał na konferencji prasowej, że “żadnej nagonki na lekarzy i ich zarobki nie będzie”. Zwrócił jednak przy tym uwagę, że problemem jest ustawa o wynagrodzeniach w ochronie zdrowia, która zakłada coroczne podwyższanie płac w tym sektorze. W efekcie składka zdrowotna w “przygniatającej mierze” starcza na wynagrodzenia dla pracowników. “A ta składka jest po to, żeby też leczyć ludzi, jest też problem refundacji, trzeba utrzymać szpitale” – stwierdził.
O systemowym problemie dotyczącym zarobków kadr medycznych, które rosną bez związku z efektywnością wykonywanej pracy, mówiła dr Małgorzata Gałązka-Sobotka, dziekan Centrum Kształcenia Podyplomowego Uczelni Łazarskiego – “Niemal 80 mld zł na podwyżki dla medyków w trzy lata! Problem nie w tym, że to tyle pieniędzy, ale w tym, że nie wiążemy tych podwyżek z efektywnością pracy i jakością opieki. MZ i NFZ nie sięga po narzędzia, które już ma”.
Zdaniem dr. Adama Kozierkiewicza, eksperta ds. systemu ochrony zdrowia, aby wyjść z obecnej sytuacji, potrzebna jest gruntowna analiza wynagrodzeń poszczególnych grup zawodowych i poprawna analiza tych danych – “Nie może to być emocjonalnie motywowany odruch, że skoro jakiś lekarz zarabia 300 tys. zł, to obcinamy płace wszystkim. Wiedza o wynagrodzeniach w poszczególnych specjalizacjach, kategoriach wiekowych i rejonach kraju, aktualizowana co najmniej raz w roku mogłaby służyć temu, by sprawnie reagować na potrzeby kadrowe. Natomiast drugim elementem tego systemu powinien być mechanizm do oceny indywidualnej produktywności poszczególnych lekarzy, co przekładałoby się na wysokość wynagrodzenia. Można to osiągnąć poprzez odpowiednie rejestrowanie czynności danego lekarza, co jest generalnie treścią dokumentacji medycznej.”
Wypowiedzi minister Leszczyny i premiera Tuska skomentował na platformie X także były wieloletni lider OZZL dr Krzysztof Bukiel – “Pan premier Tusk jesy zirytowany, że ustawa o płacach minimalnych w ochronie zdrowia nie pozwala mu na dowolny wyzysk pracowników medycznych aby ukryć deficyt środków przeznaczonych na lecznictwo. Pan premier może dostać furii”.
Naczelna Izba Lekarska interweniowała w sprawie wypowiedzi Izabeli Leszczyny u premiera Donalda Tuska. Pisano o obraźliwym stanowisku partii rządzącej w stosunku do lekarzy. W swoim oświadczeniu Izba napisała, że “czeka na oficjalne dane na temat wynagrodzeń lekarzy w NFZ, by móc się odnieść do zarzutów. Wobec braku odpowiedzi traktujemy temat jako zastępczy, by opinia publiczna uznała lekarzy winnymi braków środków w NFZ”. Prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie Michał Bulsa zwrócił uwagę, że “niektórzy przedsiębiorcy zarabiają podobnie, prawnicy… i tak można byłoby wymieniać”. “Niektórzy, znaczy mała garstka i od tego nie rozwala się system” – dodał dr Bulsa.
Temat płac był poruszany na spotkaniu premiera Tuska z dyrektorami szpitali. “Pani minister Leszczyna powiedziała publicznie to, o czym alarmujemy od dawna. Tak, płace niektórych lekarzy sięgają miesięcznie 300 tys. zł i więcej, a już zupełną normą w szpitalach powiatowych jest to, że specjalista zarabia 30-50 tys. zł. Stawka godzinowa mało którego specjalisty wynosi nie mniej niż 120 zł, a częściej to 180, 200, 300 zł i więcej. Mówienie o tym nie jest wypowiedzeniem lekarzom wojny, chcę to mocno podkreślić. Lekarz jest w procesie leczenia najważniejszy i musi godnie zarabiać. Ale jest to sytuacja niemoralna, by z publicznych pieniędzy płacone były tak wysokie wynagrodzenia. Jestem za tym, by lekarze zarabiali bardzo dobrze, jednak nie może to stawiać całego systemu publicznej ochrony zdrowia na głowie. Tym bardziej, że lekarz kształci się za pieniądze publiczne i pracując w publicznej placówce korzysta z jej infrastruktury i wyposażenia” – uważa Mariusz Trojanowski. Podczas spotkania w KPRM przedstawiciele szpitali przekonywali premiera, że konieczne jest wprowadzenie jasnych ram wynagradzania w publicznej ochronie zdrowia. “Prezes Rady Ministrów, burmistrz, komendant policji, dowódca straży pożarnej itd. – każdego z nich obowiązują jasne reguły wynagrodzeń. Dlaczego nie lekarzy i wszystkich pracowników ochrony zdrowia? Musimy usiąść do rozmów społecznych w tej sprawie, z udziałem wszystkich zainteresowanych sprawą stron” – podkreślił przedstawiciel Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych.
Jak wynika z danych przedstawionych przez Porozumienie Rezydentów OZZL, lekarzy, którzy na kontrakcie zarabiają powyżej 100 tys. zł jest około 200. Jednocześnie w Polsce pracuje co najmniej 30 tys. lekarzy stażystów oraz lekarzy w trakcie specjalizacji oraz 22 tys. lekarzy specjalistów. Pensje minimalne lekarzy bez specjalizacji wynoszą od 6800 zł do 10 375 zł brutto.
Pensje minimalne lekarzy zatrudnionych na umowę o pracę, na jeden etat, bez dyżurów aktualnie wynoszą:
- Lekarz albo lekarz dentysta ze specjalizacją – 10 375 zł brutto
- Lekarz albo lekarz dentysta, bez specjalizacji – 8515 zł brutto
- Lekarz stażysta – 6797 zł brutto
Z opracowania przygotowanego przez serwis “Lekarze – oferty pracy” wynika, że średnia stawka godzinowa w całym 2023 r. wyniosła 198,29 zł za godz., a w najwięcej płaci się w miastach powyżej 500 tys. — 237 zł za godzinę. Psychiatrom oferowano średnio 304 zł za godzinę, a reumatologom 300 zł. Na najmniej mogli liczyć rehabilitanci medyczni (155 zł/h) i interniści (173 zł/h), choć to też kwoty wysokie, jak na średnią w gospodarce. Według raportu “Rynek Pracy Lekarzy i Specjalistów w branży medycznej w drugim kwartale 2024”, który powstał na podstawie analizy 2636 ofert pracy opublikowanych na portalu HireDoc.pl, stawki dochodzą nawet do 64 tys. zł miesięcznie. O popycie na usługi lekarzy świadczy to, że nowe oferty pracy na portalu pojawiały się w drugim kwartale średnio co godzinę, a najczęściej poszukiwaną specjalizacją byli psychiatrzy (6,6 proc. ofert) i dermatolodzy (5,8 proc.).