Uczestnicy konferencji „Konieczność zwiększenia inwestycji w polskiej gospodarce – rola i możliwości przemysłu medycznego” zastanawiali się, dlaczego RTR w Polsce nie działa. “Projekt był gotowy cztery lata temu, poddano go dyskusji. We wrześniu 2016 roku były pierwsze uzgodnienia. Od tego czasu jakbyśmy dreptali w miejscu” – podkreślają eksperci.
„Według naszych wyliczeń, wprowadzenie Refundacyjnego Trybu Rozwojowego przyniesie same korzyści, a zwiększone wydatki na leki zwrócą się Polsce w postaci podatków, miejsc pracy, dobrych zarobków w innowacyjnych firmach. Szkopuł w tym, że aby zacząć z tych korzyści czerpać, potrzebna jest kwota inicjująca, wydatek z budżetu na promowanie polskich producentów i wytwarzanych przez nich leków” – mówiła Katarzyna Śledziewska, ekspert Uniwersytetu Warszawskiego. Według szacunków „kołem zamachowym” potrzebnym do uruchomienia procedury RTR byłby budżetowy wydatek rzędu 400 milionów zł.
Dlaczego nie?
Mimo że kwota, którą musielibyśmy zainwestować, z pewnością była w zasięgu polskiego budżetu, do wprowadzenia RTR nie doszło. „Jednym z powodów jest silosowość polskiego systemu sprawowania władzy. Jego skuteczne wdrożenie wymaga i wysiłku i współpracy międzyresortowej. O to ostatnie jest najtrudniej” – mówił Krzysztof Łanda, były wiceminister zdrowia, współautor koncepcji RTR.
Według byłego wiceministra, istotną przeszkodą jest również przeciwdziałanie zagranicznych konkurentów polskich firm. „Nie ma co ukrywać, promocja produkcji leków w Polsce narusza interesy dotychczasowych wytwórców substancji czynnych czy gotowych produktów. Oni swoich interesów będą bronić i bronią, próbując torpedować ten projekt” – mówił Krzysztof Łanda.
Potrzebna “wola polityczna”
O kłopotach związanych z przekonaniem opinii publicznej do idei RTR mówił Krzysztof Kępiński z GSK Poland. „To temat trudny w odbiorze społecznym. Nie ma tu bezpośredniego przełożenia na zasobność portfeli większości Polaków. Temat budzi większe społeczne zainteresowanie dopiero wtedy, gdy zaczynamy zdawać sobie sprawę, że zagrożone jest bezpieczeństwo lekowe naszych pacjentów. Gdy zagrożenie mija, wokół tematu RTR jest niepokojąco cicho” – mówił.
„Właśnie dlatego trudno przekonać decydentów do wyłożenia konkretnych sum na RTR. Mało prawdopodobne jest, że będzie to miało większy wpływ na korzyści polityczne, na wynik wyborów” – dodawała Katarzyna Śledziewska.
Zdaniem Krzysztofa Łandy – to nie są przeszkody nie do pokonania. „Przypominam sobie wysiłki Ewy Kopacz, wtedy ministra zdrowia, przy wprowadzaniu ustawy refundacyjnej. Zmagała się wtedy z podobnymi przeszkodami jak my dzisiaj w wypadku RTR. Była jednak wola polityczna, wokół idei udało się skupić odpowiednie grono aktywnych zwolenników. I chciałbym wierzyć, że podobny los uśmiechnie się do RTR, że pojawi się odpowiednia koniunktura i determinacja decydentów” – mówił.
Na taką koniunkturę nie można czekać z założonymi rękami, na co zwraca uwagę Krzysztof Kępiński. „Wierzę w pracę u podstaw. Wierzę w siłę argumentów, skuteczność strategii cierpliwego przekonywania i zjednywania do idei nowych zwolenników. Wspominałem, że temat jest trudny w odbiorze społecznym, że odwołuje się do idei patriotyzmu gospodarczego. Z takimi argumentami przebić się trudno, ale jest to możliwe. I w Polsce potrafiliśmy to sobie udowodnić nie raz” – mówił.
O tym, że do idei RTR przekonać polski rząd jest trudno, mówiła Katarzyna Dubno z Adamedu. „Ale jest już pierwsza jaskółka. Mam tu na myśli dofinansowanie Polfy Tarchomin kwotą 200 mln zł z przeznaczeniem na rozwój produkcji w Polsce” – mówiła.
Dodała, że to nie jest kwota, która pozwoli stawić czoła wyzwaniom, przed którymi stoją polscy producenci leków, jak np. produkcja API. Odniosła to do doświadczeń Adamedu. “Gdy grupa przejmowała Polfę Pabianice, 100 mln złotych kosztowały same inwestycję w infrastrukturę i dostosowanie jej do norm chroniących środowisko. A to był dopiero początek, bo kolejne 500 mln zł przeznaczyć trzeba było na rozwój produktów” – mówiła, podkreślając, że jednak sam fakt wyasygnowania dodatkowych środków na produkowanie leków w Polsce to znaczący i pozytywny sygnał. „Krok w dobrą stronę, czekamy na następne” – podsumowała Katarzyna Dubno.
Tracimy, choć nie musimy
Na braku RTR już tracimy – przekonywał Wojciech Szefke, prezes Organizacji Pracodawców Przemysłu Medycznego Technomed, zrzeszającej producentów wyrobów medycznych, które również miałyby zostać objęte RTR. „Objaśnię to na przykładzie startupów. Wymyślają coraz to nowe technologie, coraz doskonalsze urządzenia wspierające system ochrony zdrowia. W ponad 90 proc. rozwijają je we współpracy z firmami zagranicznymi. Jako polscy wytwórcy staraliśmy się to zmienić i pomagać w rozwoju ich produktów. Trafialiśmy zawsze na tę samą barierę. Produkt był trudno zbywalny w systemie publicznym. Namówienie NFZ do refundowania nowego, innowacyjnego wyrobu medycznego – to zadanie bardzo trudne. Efekt jest taki, że rozwój polskiego produktu, jego komercjalizacja, a co za tym idzie profity, odpływają za granicę” – mówił Wojciech Szefke.
Jest też możliwe, że wprowadzenie RTR w Polsce wymuszą regulacje prawne zastosowane w innych krajach. „Niedawno szczyciliśmy się tym, że produkcję leków przenoszą do Polski duże międzynarodowe koncerny. Dziś ich kraje macierzyste podejmują wysiłki o to, by produkcję z powrotem przenieść w ich granice. Są odpowiednie systemy zachęt i nacisków. Możliwe, że jeżeli nie zaczniemy się przed tym zjawiskiem bronić własnym systemem zachęt do utrzymania produkcji w Polsce, tę produkcję, wraz z miejscami pracy, stracimy” – mówiła Katarzyna Śledziewska.
Jest jeszcze jeden czarny scenariusz. Zarysowała go Barbara Jagielak, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego, zwracając się do dziennikarzy. „Dziś piszecie i opowiadacie państwo o tragedii, która dotyka stosunkowo nieliczne grupy pacjentów, którzy nie mogą w Polsce znaleźć dla siebie odpowiedniej terapii, odpowiedniego leku. Nie jest mi jednak trudno wyobrazić sobie, że niebawem na czołówkach gazet znajdą się wiadomości o tym, że to nie tylko nieliczni, a miliony polskich pacjentów nie będą miały dostępu do swoich leków. Kryzys związany z obecnością nitrozamin w sartanach czy metforminie potraktujmy jako poważną przestrogę” – zaapelowała.
Wobec istotnych braków na globalnym rynku będą rosnąć ceny leków, nawet tych, które dziś są relatywnie tanie. Polska nie będzie w stanie przelicytować krajów bogatszych od siebie, a widmo braku leków w takiej sytuacji jest całkiem realne. „Jedyne rozwiązanie widzę w produkcji leków u siebie, na miejscu. A do tego potrzebny jest właśnie RTR” – podsumowała dyskusję Barbara Jagielak.
@mzdrowie.pl