Od stycznia do kwietnia 2020 r. wystawiono ponad 168 mln e-recept, zrealizowano niemal 140 mln. O tym, w jaki sposób e-recepta zmieniła rynek apteczny i które rozwiązania powinny być priorytetem w rozwoju polskiej telemedycyny, rozmawiamy z Markiem Tomkowem, wiceprezesem Naczelnej Rady Aptekarskiej.
Jakie zmiany na rynku aptecznym wymusiła pandemia?
Pandemia zmieniła całkowicie obraz rynku aptecznego. Jednym z najważniejszych aspektów, które zwykle decydowały o funkcjonowaniu apteki, była lokalizacja. Przed pandemią Pacjent jechał do swojej przychodni lub do szpitala, a wychodząc stamtąd, wykupywał receptę. Dziś większość pacjentów nie pojawia się w ośrodkach i placówkach medycznych. Dostają e-receptę zdalnie i wykupią ją najbliżej miejsca zamieszkania czy np. w pobliżu swojej pracy lub najbliższej miejscowości. W tej chwili możemy już zaobserwować, że np. do małych osiedlowych aptek trafiają recepty dotychczas niespotykane, np. na leki onkologiczne czy przeciwodrzutowe, które przeważnie są realizowane przy szpitalach wysokospecjalistycznych. To pokazuje też, że pacjenci, mówiąc kolokwialnie, decydują nogami. W czasie pandemii pacjenci właśnie decydowali nogami – poszli tam, gdzie jest najbliżej.
Sytuacja epidemiczna pokazała też, że w tej trudnej sytuacji pacjenci szukali w aptekach pomocy. Niewielu z nich szukało dermokosmetyków czy promocji na suplementy diety. Mimo że galerie były otwarte, poszli do tych najmniejszych aptek. POZ podkreśla, że w czasie tych dwóch miesięcy, kiedy mieliśmy zamrożenie systemu, 90 proc. porad lekarskich udzielono w formie zdalnej. Teleporada i e-recepta odegrały tu bardzo istotną rolę, są bardzo wygodnymi narzędziami.
Czy te zmiany będą trwałe?
W postcovidowskiej rzeczywistości nie będzie to już na pewno 90 proc., powoli będziemy wracać do normalności. O powszechności teleporady w dużej mierze będzie decydował płatnik. Stawka w pewnym stopniu będzie decydowała o tym, jak popularne będzie to narzędzie. Ale nawet, jeśli przynajmniej część wizyt zostanie w formie teleporady, wiele aptek diametralnie zmieni swoją funkcjonalność.
Sytuacja epidemiczna pokazała jednak, jak ważna jest kwestia opieki farmaceutycznej, o wprowadzenie której wciąż apelują eksperci.
Trzeba pamiętać, że od wielu lat mamy permanentny kryzys w ochronie zdrowia, więc NFZ dzisiaj nie ma innego wyjścia, jak wejść w opiekę farmaceutyczną. Za każdą wydaną na ten cel złotówkę, zaoszczędzi kilka złotych. Deloitte podaje, że wprowadzenie tak prostej usługi jak przegląd lekowy, który ma być wsparciem dla lekarza, to oszczędność dla NFZ rzędu blisko pół miliarda. Mamy doświadczenia z innych krajów – wprowadzenie opieki farmaceutycznej w Wielkiej Brytanii pozwala pacjentom zaoszczędzić ok. 600 mln funtów, a NHS oszczędza ok. 3 mld funtów rocznie. Minister Zdrowia po prostu nie ma innego wyjścia i musi jak najszybciej wprowadzić te usługi, traktując je jako inwestycję, a nie jako koszt. W niedofinansowanym systemie każda inwestycja, która przynosi zysk, jest na wagę złota. Nikt nie kwestionuje tego, że inwestujemy w specjalistykę, bo dobrze zdiagnozowany pacjent to zaoszczędzone pieniądze. Odpowiedzmy sobie więc na pytanie, czy nie zależy nam na tym samym w przypadku pacjenta dobrze ustawionego lekowo.
Dlaczego więc rozwiązanie, które przyniosłoby korzyści wszystkim uczestnikom systemu, nie zostało jeszcze wprowadzone?
Powodem, dla którego temat opieki farmaceutycznej do tej pory nie wybrzmiał odpowiednio głośno może być to, że głos farmaceutów był za słabo słyszalny. Natomiast czas pandemii, kiedy w ciągu tygodnia farmaceuci przejęli ponad 20 milionów pacjentów i pokazali, jak ważnym są ogniwem systemu ochrony zdrowia. Apteki w okresie pandemii sprawdziły się znakomicie, a jedyny koszt, jaki poniosło ministerstwo zdrowia, to była kwestia zapewnienia ochrony osobistej pracownikom aptek.
Resort zdrowia stanął na wysokości zadania?
Muszę oddać sprawiedliwość wiceministrowi Januszowi Cieszyńskiemu, który mocno wspierał nasz sektor. Stworzyliśmy wspólnie narzędzie, dzięki któremu farmaceuci mogą zamawiać te środki. Później z tego narzędzia zaczęły korzystać szkoły i przedszkola. Poradziliśmy sobie także z poważnymi problemami, jakimi były braki leków związane z problemami dostaw z Chin czy Indii.
@mZdrowie.pl