Rządowa agencja podzieli szpitale na cztery kategorie. Najgorsze, kategorii D, czeka komisaryczny zarząd Agencji Rozwoju Szpitale. Najlepsze funkcjonować mają bez żadnej ingerencji, czekać je może także nagroda w postaci lepszych kontraktów – zakłada rządowy projekt reformy.
„W wyniku dokonanej oceny ARS będzie przyznawała szpitalowi odpowiednią kategorię, odnoszącą się do sytuacji ekonomiczno-finansowej i innych kryteriów (np. zgodność z mapami potrzeb zdrowotnych)” – czytamy „Założeniach reformy podmiotów leczniczych wykonujących działalność leczniczą w rodzaju świadczenia szpitalne”. Dokument jest efektem prac zespołu powołanego przez ministra zdrowia 23 grudnia 2020 roku. Założenia zawarte w tym dokumencie stanowić będą podstawę przygotowania projektu ustawy reformującej sektor szpitalnictwa w Polsce.
Autorzy zastrzegają, że kryteria na podstawie, których szpitale będą otrzymywać poszczególne kategorie (A, B, C, D) są w trakcie opracowywania. Wiadomo już jednak jaki jest plan postępowania wobec lecznic zakwalifikowanych do poszczególnych kategorii.
Kategoria A – pomieści szpitale w dobrej sytuacji finansowej, dopasowane profilem do potrzeb regionalnych. Te szpitale nie zakwalifikują się do restrukturyzacji. „Ponadto, szpital tej kategorii może być priorytetowo traktowany w przyznawaniu funduszy na działania rozwojowe, a także wdrożenie rozwiązań mających na celu dodatkowe premiowanie np. w postaci zwiększenia wartości kontraktu, co będzie stanowiło dodatkową motywację do aspirowania do tej kategorii” – czytamy w dokumencie.
Kategoria B – szpitale wymagające wdrożenia działań naprawczych i optymalizacyjnych. Szpitale mają same przygotować program optymalizacyjny podlegający zatwierdzeniu przez ARS.
Kategoria C – to szpitale wymagające wdrożenia programu restrukturyzacyjnego. „Szpital przygotowuje program restrukturyzacyjny podlegający zaopiniowaniu przez NFZ i zatwierdzeniu przez ARS oraz zatrudnia doradcę restrukturyzacyjnego delegowanego przez ARS, który nadzoruje proces restrukturyzacji” – zakłada dokument.
Kategoria D – zgrupuje szpitale wymagające wdrożenia programu restrukturyzacyjnego i przejęcia zarządzania przez ARS. W ich wypadku nastąpić ma czasowe przejęcie nadzoru i zarządzania przez ARS, przygotowywany program restrukturyzacyjny podlegać będzie zaopiniowaniu przez NFZ.
„Bardzo się cieszę, że władze dostrzegły problem finansów szpitali. Są one w obowiązku pełnić służebną rolę wobec pacjentów i społeczności. I nie są w stanie wypełnić tego zadania, gdy mają kłopoty z pieniędzmi na zakup leków, inwestycje. Rozwiązaniem tych problemów nie powinna być zrzutka obywateli w regionie, w którym funkcjonują. Ani w formie bezpośredniej, ani w formie subsydiów z podatków lokalnych przekazywanych tym szpitalom przez samorządy” – ocenia Marcin Szulwiński, prezes Grupy Nowy Szpital.
Dodaje, że dotychczas balastem dla budżetów, centralnego i samorządowych, były szpitale zorganizowane w formie SPZOZ. „NZOZ mają relatywnie dobrą sytuację finansową, tu zmian się nie spodziewam. Gdy chodzi o SPZOZ – wiele z nich radziło sobie dobrze, jest jednak znaczna grupa takich, którym się to nie udawało. Szpitale te, posiadając w praktyce niczym nieograniczoną swobodę w zaciąganiu długów coraz bardziej popadały w spiralę zadłużenia w instytucjach pozabankowych, udzielających pożyczek na wysoki procent. Trzymam kciuki za to, by udało się im pomóc” – dodaje.
Rafał Janiszewski, właściciel kancelarii doradczej, zauważa, że aby reforma była efektywna, Agencja Rozwoju Szpitali powinna dysponować odpowiednimi instrumentami finansowymi i pozafinansowymi – „W wypadku tych pierwszych jest jasne, że każda reforma kosztuje. Pieniądze potrzebne są na inwestycje w infrastrukturę, w tym na informatyzację – tych środków szpitale w złej kondycji po prostu nie mają, co sprawia, że nie są i nie będą w stanie sprostać wymaganiom stawianym przed nimi przez pacjentów i otoczenie polityczne. Potrzebna jest interwencja pozafinansowa, w postaci restrukturyzacji kontraktów z NFZ, zwolnieniem ich z obowiązku prowadzenia niektórych rodzajów działalności”.
Dodaje, że wątpliwości krytyków wzbudzi zapewne to, że niejasne są kryteria, które będą zastosowane do kategoryzacji szpitali. „I to, że w ostateczności o przypisaniu szpitala do konkretnej kategorii nie będzie zasady automatyzmu w stosowaniu tych kryteriów, że zadecyduje decyzja agencji. Ale to chyba nie do uniknięcia. Inaczej przecież podchodzić trzeba do szpitali działających w regionach o dużej dostępności do świadczeń medycznych, inaczej w tych, których ta dostępność jest niska” – mówi Rafał Janiszewski.
„Projekt jest ciekawy, ale jak na razie zbyt wiele w nim niewiadomych” – ocenia Ewa Książek – Bator z Federacji Polskich Szpitali. Jej zdaniem trzeba się będzie bacznie przyglądać kolejnym etapom wprowadzania reformy w życie – „Na przykład zastosowanym kryteriom oceny, jak i samym decyzjom o przydziale konkretnego szpitala do odpowiedniej kategorii. I choć zgodzić się trzeba co do tego, że sytuację każdego szpitala trzeba rozpatrywać indywidualnie, do każdego dobrać inne instrumenty restrukturyzacji, trzeba przy tym zauważyć, że takie podejście – choć słuszne – jest czasochłonne. I to kolejna niedogodność, bo wielu szpitalom pomoc potrzebna jest już, teraz i zaraz”.