Wzrasta zainteresowanie operacjami bariatrycznymi w Polsce. Wielu rodzimych i zagranicznych pacjentów korzysta z zabiegów i opieki bariatrów w naszym kraju. Pandemia obnaża prawdę o otyłości i ryzyku, jakie niesie ona dla zdrowia i życia pacjentów – mówi bariatra i chirurg naczyniowy dr Rafał Mulek ze szpitala EuroMediCare we Wrocławiu.
– Jak wygląda opieka bariatryczna w czasie epidemii COVID-19?
Dr Rafał Mulek – Przed zabiegiem każdy z pacjentów poddawany jest testowi wymazowemu przeciw SARS-CoV-2, od pacjenta zbierany jest też wywiad epidemiologiczny. Chodzi o wykrycie na wczesnym etapie wszystkich pacjentów mogących być osobami zakażonymi lub poprzez kontakt z innym chorym przenosić wirusa. Jeśli wynik jest dodatni, termin jest przesuwany. Środki zapobiegawcze nie są stosowane wyłącznie w celach profilaktycznych, ponieważ dzięki badaniu udało nam się u kilku pacjentów zdiagnozować wirusa COVID-19. Pacjent był wtedy poddawany wytycznym zaleconym przez sanepid.
Na początku ubiegłego roku, kiedy nikt tak naprawdę nie wiedział w jaki sposób będziemy funkcjonowali w czasie pandemii w naszym harmonogramie pojawiła się obowiązkowa tomografia płuc każdego z pacjentów. Zrezygnowaliśmy z tej praktyki po kilku miesiącach, ponieważ wirusa nie zawsze dało się wykryć w obrazie radiologicznym. Badanie nie poprawiało wykrywalności wirusa, a było czasochłonnym i kosztownym przedsięwzięciem.
– Czy operacje udaje się realizować zgodnie z harmonogramem?
– Nasz regularny harmonogram został nieco zaburzony. Zdarza się, że pacjenci, którzy mieli ustalony termin operacji za kilka dni informują nas, że dowiedzieli się o zakażeniu COVID-19 i przebywają w izolacji. Część pacjentów przesuwa termin operacji, gdy poddaje się kwarantannie – dowiaduje się, że osoba, z którą miał kontakt jest lub może być zakażona koronawirusem. Podejrzewamy, że część pacjentów rezygnujących z zabiegu bez podania powodów medycznych robi to ze względów finansowych, a my, jako placówka oferująca leczenie komercyjne musimy taką decyzję przyjąć. Znacznie częściej trafiają do nas pacjenci, którzy mieli zaplanowany zabieg refundowany, ale z powodu pandemii jego termin był odraczany dwu- a nawet trzykrotnie. Tacy pacjenci (a jest ich już około 10 procent), choć wcześniej tego nie planowali, decydują się podjęcie leczenia w prywatnym ośrodku.
– Czy osoby z otyłością są bardziej narażone na negatywny przebieg infekcji wirusem SARS-CoV-2?
– Pacjent otyły – to osoba z przynajmniej jedną chorobą towarzyszącą. Choroby te wpływają na zdolność walki z innymi chorobami i zakażeniami. Cukrzyca ma negatywny wpływ na przebieg każdej infekcji. Podobnie jest z nadciśnieniem tętniczym, czy wpływem otyłości na rozwój chorób układu oddechowego. Stan zdrowia pacjenta pogarsza bezdech senny, często występujący u osób z otyłością, przewlekle zmniejszając poziom utlenowania krwi. Taki pacjent w godzinach nocnych jest przewlekle niedotleniony, co wpływa na przepływ tlenu w komórkach w ciągu dnia. Ze względu na ucisk tłuszczu w jamie brzusznej na klatkę piersiową utrudniona jest mechaniczna wentylacja organizmu. Pacjent z zajęciem miąższu płucnego (kiedy każdy centymetr tkanki płucnej jest na wagę złota), który zaczyna rozwijać objawy zakażenia wirusem natychmiast traci wydolność. Szybciej ulega dekompensacji układu oddechowego.
– Czy ryzyko powikłań u pacjentów z otyłością również wzrasta?
– Już sam przebieg choroby jest zdecydowanie cięższy niż z przypadku osób, w których otyłość nie występuje. Pacjenci z otyłością zdecydowanie szybciej będą potrzebowali tlenu i terapii, ponieważ tzw. rezerwa, która pozwala chorować na COVID-19 w jego początkowej fazie u osób otyłych jest dużo mniejsza lub w ogóle nie istnieje. Pacjent z infekcją covidową szybko wymaga intensywnych działań, najczęściej z podaniem tlenu na oddziale intensywnej terapii. Statystyki pokazują też, że rokowania na przeżycie takich osób są dużo mniejsze. To, o czym bardzo mało się mówi to, że na COVID-19 najczęściej umierają osoby z otyłością. Opinia publiczna często informowana jest, że umierają osoby niechorujące, co jest dużym uproszczeniem. Nie wspomina się bowiem, że w dużej mierze zmarli na COVID to osoby otyłe. W Polsce otyłość nadal postrzegana jest jako inny rodzaj urody. Tymczasem – jak dobitnie pokazuje sytuacja, w której obecnie się znajdujemy – otyłość jest chorobą, niosącą za sobą poważne skutki dla zdrowia. Na przechorowanie wirusa bez poważnych dla zdrowia powikłań wpływa nie tylko wiek, ale także waga.
– Jak zmienia się proces leczenia i rehabilitacji osób z otyłością przechodzących zakażenie wirusem SARS-CoV-2?
– COVID – to nie tylko tzw. ostra faza. Poważne są także jego powikłania, które wpływają na układ nerwowy, rozwój chorób kardiologicznych, nasilają się choroby autoimmunologiczne. Proces powrotu do zdrowia osoby otyłej, posiadającej choroby towarzyszące, będzie znacznie dłuższy niż dla pacjenta z ciężkim przebiegiem, który nie cierpiał na choroby towarzyszące. Osoba otyła, z ciężkim przebiegiem COVID-19 – to także pacjent z zanikami mięśniowymi, który będzie wymagał również terapii usprawniającej, która powoli mu na sprawne poruszanie się. Otyłość już bez obecności wirusa wpływa na rozwój chorób towarzyszących i przebieg życia tych pacjentów. COVID-19 jedynie przyśpieszył procesy, które lekarze obserwują na co dzień. Pacjent otyły jest na granicy równowagi, którą łatwo można przełamać np. wpływem wirusa jak SARS-COV-2. Zatem zanim pacjent zostanie zoperowany, musi być do takiej operacji odpowiednio przygotowany, uzupełniając np. niedobory jakościowe.
– Ile osób w Polsce kwalifikuje się do leczenia bariatrycznego?
– Operacja pacjentów z otyłością jest większym wyzwaniem niż w przypadku osób zdrowych. Częściej w ich przypadku może dojść do tzw. zawału okołooperacyjnego wynikającego z niedoborów krwi lub innych powikłań, wynikłych z chorób, na które cierpi pacjent. Pułapek jest bardzo dużo. Epidemia SARS-CoV-2 coraz częściej obnaża prawdę o otyłości, a osób z III stadium otyłości, czyli kwalifikujących się do leczenia jest w Polsce już pół miliona. Do 2030 roku co trzeci Polak będzie osobą, której wskaźnik ciała przekroczy normy BMI. W czasie trwania pandemii liczba wykonywanych przez nasz zespół zabiegów nie zmalała, lecz wzrosła. Rośnie też potrzeba diagnostyki pacjentów, co mnie z punktu widzenia lekarza niezwykle cieszy. Należy pamiętać, że operacja bariatryczna jest jednym z elementów na drodze powrotu pacjenta do zdrowia. W naszej klinice umożliwiamy mu kompleksowe leczenie, zaczynające się od postawienia diagnozy, poprzez konsultację psychologiczną, opiekę dietetyka. Operacja jest jednym z elementów leczenia.
Operacja bariatryczna – to nie tylko sposób na pozbycie się zbędnej tkanki tłuszczowej. Pacjent leczony jest również z chorób towarzyszących, poprawiamy statystyki zachorowalności na nowotwory, do których pośrednio prowadzi otyłość, nadmierna masa ciała ma też wpływ na płodność u kobiet, które leczone bariatrycznie zwiększają swoje szanse na zajście w ciążę. Pacjent musi jednak zrozumieć problem, my pomagamy mu zdiagnozować najczęściej popełniane błędy i staramy się nim pokierować w taki sposób, by po operacji miał jak najlepsze warunki do chudnięcia. Poza wprowadzeniem zdrowych nawyków żywieniowych i kontrolowaniem ilości spożywanego jedzenia kluczowe jest przeprowadzenie kompleksowego procesu leczenia, ponieważ otyłości nie da się wyleczyć wyłącznie metodami zachowawczymi.
(rozmawiała: Apolonia Cichocka)