Zatrzymanie gospodarki i nadciągająca recesja mogą diametralnie zmienić rzeczywistość polityki lekowej, w tym refundacyjnej. Potrzebna będzie większa elastyczność, poszukiwanie efektywności i tym mocniejsze opieranie działań na dowodach klinicznych – przewiduje Magdalena Władysiuk.
– Jakich zmian możemy się spodziewać w obszarze refundacji leków wskutek pandemii?
Magdalena Władysiuk, wiceprezes HTA Consulting – Pytanie, co będzie po pandemii, zadaje sobie cały świat, zastanawiają się nad nim dzisiaj tysiące mądrych ludzi. Z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że czeka nas recesja. Będzie miała negatywne przełożenie i na naszą ochronę zdrowia, i na cały kraj. Musimy się więc zastanowić strategicznie, długofalowo – na co nas będzie stać po wyjściu z pandemii, jak budować system ochrony zdrowia w nowych warunkach. Może się okazać, że na jakiś czas będziemy się musieli wstrzymać z apetytami na wzrost budżetu na leki czy refundowanie kolejnych drogich cząsteczek. Alternatywą będzie być może budowanie nowych strategii cenowych, czy nowych form finansowania leków
– Z powodu epidemii i zatrzymania gospodarki NFZ będzie miał z pewnością mniej pieniędzy.
– Na pewno będzie miał mniej pieniędzy, pytanie tylko – o ile mniej. Czy trzeba będzie tylko zatrzymać poszerzanie listy refundowanych leków, czy może konieczne stanie się obcinanie wydatków tego, co mieliśmy dotychczas. Istnieje duże prawdopodobieństwo drugiego, gorszego scenariusza. Niestety nie widzę obecnych danych, lecz pytanie jak już zmieniła się struktura refundacji leków – zarówno przed samą pandemią i jaki będzie obraz jak sytuacją się ustabilizuje.
– Trzeba będzie poszukać oszczędności.
– W niektórych schorzeniach można myśleć o takim poprowadzeniu pacjenta, aby całkowity koszt prowadzenia był niższy, na przykład zmniejszając częstość hospitalizacji. Myślę, że pojawią się nowe elementy analiz, jak system może funkcjonować efektywniej – nie tylko w warstwie klinicznej, ale również w,organizacji, dystrybucji leków, komunikacji. Będziemy musieli podnosić wydajność, ograniczać liczbę błędów i szukać elastycznych rozwiązań dopasowanych do potrzeb.
– Gdzie można je znaleźć?
– W gruncie rzeczy, gdyby popatrzeć na programy lekowe – to wiele z nich można byłoby zmienić w modele opieki zintegrowanej, w których lek jest tylko jednym z wielu elementów, szczególnie dla leków, które znacząco obniżyły ceny w ostatnich latach. Można ustawić całe ścieżki postępowania, nie obwarowane tak ścisłymi kryteriami, jakie mają programy lekowe, co zaczęliśmy już przed epidemią. W znacznie szerszym stopniu można też wykorzystywać teleporady. Posiadamy już dzisiaj te rozwiązania , potrzebny jest tylko impuls i chęć podążania w tym kierunku w przyszłości
– Elastyczność, telemedycyna.
– Trzeba będzie też przechodzić z hospitalizacji do opieki ambulatoryjnej, a także do POZ. Toczymy przecież dyskusję o lekach biologicznych, których spadek cen związany z biosymilarami powoduje, ze wcale nie muszą pozostawać w programach lekowych. Mogą z powodzeniem przejść do leczenia specjalistycznego, tak jak prowadzona jest lista chemioterapeutyków. Wystarczy, że będzie to zaplanowane, objęte monitoringiem i analizą kosztów i efektów. To tylko jeden z przykładów kwestii, które będą wymagały rewizji i innego podejścia w zmienionych, trudniejszych warunkach finansowych. Oczywiście ktoś powie, że trzeba zainwestować dopiero w systemy zbierania danych – tylko czy my, nie wiedząc jak będzie wyglądała sytuacja za pół roku czy za rok, nie powinniśmy właśnie teraz tego zaplanować i rozpocząć prac w tym kierunku. To co wydawało się 3 miesiące nierealne, jak szerokie teleporady, stało się rzeczywistością, więc…
– Zmniejszenie środków na refundację oznacza, że nowe decyzje będą podejmowane z większym zastanowieniem i po głębszych analizach?
– Odwróciłabym to pytanie. Czy wpisywanie nowych cząsteczek na listę nie jest czymś normalnym, co powinno robić każde państwo zarządzające swoją polityką lekową i zdrowotną? Do finansowanych terapii trzeba dodawać te, które są skuteczne, bezpieczne i kosztowo efektywne. Patrząc na strategię naszego ministerstwa trzeba przyznać, że w ostatnim okresie negocjacje związane z poszerzaniem listy były prowadzone konsekwentnie i z dobrym skutkiem. Były też decyzje odważne. Jeśli jednak w wyniku pandemii i recesji będziemy mieli problem z brakiem pieniędzy, to trzeba się liczyć z tym, że w niektórych obszarach pojawią się poważne cięcia.
– Czyli wybory będą trudne.
– Te wybory zawsze są trudne, a mogą być jeszcze trudniejsze. Wszystkie procesy oceny leków, które mieliśmy do tej pory, staną się jeszcze istotniejsze i powinny być dokładniejsze. Będzie potrzebna jeszcze wyższa wiarygodność analiz. Nie uciekniemy od paradygmatu, że najważniejsze są badania kliniczne. Epidemia przyczyniła się zresztą do powszechnego zrozumienia, jak bardzo potrzebne są badania i jak wiele od nich zależy. Dla wielu środowisk jest to nauka, że badania są najważniejsze i nie należy się łudzić, że bez nich można coś osiągnąć.
– I to właściwie w każdej dziedzinie.
– Staną przed nami także problemy w chorobach podstawowych. W czasie epidemii ci pacjenci poznikali, boją się wyjść z domu, odkładają zabiegi i konsultacje, nie wiemy jak jest z farmakoterapią. Trudno ocenić skalę tego zjawiska, ale może być ogromne i nałożyć się potem na skutki walki z epidemią. A to wszystko ma związek z refundacją leków. Być może będziemy musieli w ogóle zmienić strukturę systemu refundacji, tak aby przede wszystkim zaspokajać tylko bardzo określone potrzeby poszczególnych grup pacjentów. Oceny kliniczne w połączeniu z priorytetami zdrowotnymi i myśleniem długofalowym mogą spowodować potrzebę wdrażania takich rozwiązań jak analiza wielokryterialna czy inne jeszcze algorytmy oceny. Natomiast kluczowa będzie kwestia ograniczeń finansowych. Nawet najlepsze badanie kliniczne nie pomoże, jeśli nie zmieścimy się w budżecie. Rewizja podejścia czeka zatem obie strony tego procesu.
– Czy ograniczenia finansowe mogą przyczynić się do upowszechnienia współpracy poszczególnych krajów, na przykład w negocjowaniu cen leków?
– Może się okazać, że strategie „fair pricing” nabiorą większego znaczenia w tych obszarach, gdzie mamy do czynienia z bardzo wysokimi cenami. Trudna sytuacja pandemii sprawia, że zaufanie i wiarygodność (działań, informacji…) do siebie nawzajem, instytucji, państwa jest rewidowana Być może kraje staną się bardziej gotowe do współpracy, zwłaszcza jeśli mówimy o tych mniejszych państwach, z niewielkimi budżetami i słabszą pozycją negocjacyjną.
Mogą również pojawić się tendencje do centralizowania pewnych procesów na poziomie Unii Europejskiej W obszarze chorób zakaźnych centralizacja przepływu informacji i koordynacja działań mogą stać się normą, bo przecież dzisiejsza epidemia nie skończy się prędko i nie wiemy, jak trzeba będzie żyć z koronawirusem w przyszłości. Na ewentualne zacieśnianie współpracy czy też centralizację decyzji będzie miała wpływ sytuacja gospodarcza i możliwości finansowe niektórych krajów. Pamiętajmy też, że pojawią się nowe lub pogłębią się problemy społeczne i ekonomiczne w wielu krajach, które będą wymagać także reakcji ze strony państw.
– Czy w sytuacji takiej niepewności procesy związane z rejestrowaniem, ocenami i refundacją leków powinny się toczyć nadal?
– Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że problem jest powszechny i trzeba znaleźć wyjście z tej sytuacji. Czy zawieszenie wszystkich procesów jest w ogóle możliwe z przyczyn prawnych? – nie jestem prawnikiem. Na pewno spowodować może kłopoty długofalowe – spiętrzenie się prac, opóźnienia oraz dodatkowe obciążenie instytucji publicznych w przyszłości. Dlatego nie wszędzie mamy do czynienia z takim zatrzymaniem procesów refundacyjnych jak w Polsce. W wielu krajach resorty zdrowia i agencje oceny technologii medycznych pracują, być może niezupełnie w normalnym trybie, wolniej – lecz pracują.
– Czyli i przemysł, i rząd powinny nadal robić swoje.
– Zamrożenie ogłaszania listy refundacyjnej nie oznacza, że procesy dotyczące refundacji po prostu się totalnie zatrzymały. Wszyscy rozumieją, że w nadzwyczajnym czasie pandemii pewne sprawy rząd odkłada na bok, ale to przecież kwestia organizacji pracy, aby urzędnicy pilnowali formalnych procesów, minister raz na jakiś czas podejmował decyzje, a komisja negocjacyjna negocjowała zdalnie – tak jak to się dzieje teraz. Nic też nie stoi na przeszkodzie, aby AOTMiT normalnie pracował, a nawet wsparł ministerstwo zdrowia w planowaniu nowych rozwiązań. NFZ czy Sanepid w tej chwili są przeciążone. Jeśli procesy nie będą się nadal toczyć, to powstaną ogromne zaległości i po jakimś czasie może dojść do prawdziwego paraliżu. Zatrzymanie pracy przyniesie więcej szkody niż pożytku. W tych obszarach, gdzie to jest możliwe, mimo trudnej sytuacji, trzeba robić swoje. Życie musi się toczyć i kiedyś wróci do normy, mimo że – być może – będzie to inna norma.
(rozmawiał: Krzysztof Jakubiak)
© mZdrowie.pl