Rząd stara się zmienić polską ochronę zdrowia bez próby poważnej debaty z ugrupowaniami opozycji. I to najpoważniejsza ułomność wysiłków podejmowanych przez PiS – mówi prof. Urszula Demkow, liderka zespołu medycznego Instytutu Strategie Polska 2050.
– Gdyby czwarta fala pandemii dopadła nas nie pod rządami PiS, a Polski 2050 to…
Prof. Urszula Demkow – To na pewno bylibyśmy na nią lepiej przygotowani. Ta czwarta fala nie spadła nas przecież jak grom z jasnego nieba. Były poprzednie fale, były prognozy, ostrzeżenia, obserwacje. Był czas na to, żeby się odpowiednio przygotować. I czas ten w dużej mierze zmarnowano, co skutkuje między innymi wysoką w porównaniu z innymi europejskimi krajami śmiertelnością.
– Co zawiodło?
– Wskazałabym na trzy podstawowe zaniedbania. Po pierwsze akcja szczepień nie przyniosła zadowalających efektów. Mamy niższy od średniej europejskiego poziom wyszczepienia i ma to bezpośredni wpływ na wysoką śmiertelność. Po prostu – niezaszczepieni ciężej przechodzą zakażenie. Dwa kolejne błędy mają przyczynę głębszą, systemową. To są niedomogi transportu medycznego i przeciążenie SOR-ów. Efekt jest taki, że chorzy trafiają na oddziały szpitalne za późno, bo karetka nie mogła dojechać, bo na SOR była kolejka. Ten stan rzeczy ma oczywiście głębsze przyczyny. Zarówno transport jak i SOR-y niewłaściwie funkcjonowały już przed pandemią, wzrost fali zachorowań w dramatyczny sposób zaostrzył i tak złą sytuację w tych elementach systemu ochrony zdrowia.
– Ale przeciążenie SOR nie wzięło się znikąd. Żeby je rozładować trzeba dokonać szeregu systemowych reform, od udrożnienia kolejek do diagnostyki po poprawę funkcjonowania tzw. wieczorynek. Tego nie uda się osiągnąć w ciągu kilku miesięcy między kolejnymi falami pandemii.
– Powtórzę, że skoro te dwa elementy (myślę o SOR i transporcie) zawodziły podczas pierwszej, drugiej i trzeciej fali pandemii można było znaleźć doraźne rozwiązania, na czas spodziewanej czwartej fali. Ale co do zasady zgoda. Takie doraźne zmienianie poszczególnych elementów systemu pod presją czasu to rozwiązanie wyjątkowe, a nam potrzeba reformy znacznie głębszej, bardziej metodycznej.
– Co do konieczności reformy zgadzają się niemal wszyscy. Pytanie tylko – jak reformować.
– Przestrzegałabym przed pokusą reformowania poszczególnych elementów z osobna. Trzeba reformować całość. Posłużę się porównaniem naszego systemu do domu, w którym przecieka dach, ściany są zagrzybione, a w piwnicy zebrała się woda po kolana. Samo załatanie dachu nic nie da, podobnie jak samo wypompowanie wody. Trzeba remontować, czytaj reformować, wszystko.
– Posługując się Pani porównaniem do zaniedbanego domu: takiego remontu, takiej reformy nie uda się przecież zrobić w kilka miesięcy czy nawet lat.
– Zdajemy sobie sprawę z tego, że jedna czy nawet dwie kadencje parlamentarne – to za krótka perspektywa czasowa. I na to w zasadzie jest jedna mądra rada. To trudne, ale w wielu krajach okazało się możliwe: ponadpartyjne porozumienie. Szerokie spektrum partii politycznych od koalicji po opozycję powinno się dogadać co do kamieni milowych reformy. I trzymać się tych fundamentów. W takim wypadku zmiana rządu nie równałaby się zaniechaniu reform. Byłaby możliwa ich kontynuacja.
– Są zatem zaproponowane przez obecnie rządzących przynajmniej trzy takie kamienie milowe: centralizacja, informatyzacja i zapewnienie opieki koordynowanej.
– Zanim się odniosę do tych trzech procesów mam uwagę generalną. Rząd po prostu stara się zmienić polską ochronę zdrowia krokami w tych trzech kierunkach bez nawet próby poważnej debaty z ugrupowaniami opozycji. I to najpoważniejsza ułomność wysiłków podejmowanych przez PiS.
– Gdyby politycy z PiS zapytali o zdanie przedstawicieli opozycji, co usłyszeliby od Pani w odpowiedzi?
– Co do opinii, iż informatyzacja powinna być jednym z najważniejszych kierunków zmian nie mam zasadniczych zastrzeżeń, te zmiany postępują i posuwają się w dobrym kierunku. Zupełnie odwrotnie myślimy, jeśli chodzi o centralizację. Uważam, że polskiej ochronie zdrowia potrzebna jest decentralizacja, potrzebne są inicjatywy lokalne i rozwiązania dostosowane do specyfiki lokalnej i do lokalnych potrzeb. Inne potrzeby dotyczą powiatu, inne dużej aglomeracji, inne Podkarpacia, jeszcze inne np. Wielkopolski. Szkoda, że PiS nie poddał sprawy centralizacji szerszej debacie publicznej.
– Zatem informatyzacja – tak, centralizacja nie. A co z opieką koordynowaną?
– Tu sprawa nie jest prosta. Bo oczywiście idea opieki koordynowanej jest słuszna. Jej skuteczność np. w programie KOS- Zawał jest oczywista i wierzymy, że podobnej skuteczności można oczekiwać we wszystkich segmentach systemu, w którym koordynacja opieki się poprawi. Bo obecna fragmentaryzacja opieki – to prawdziwa zmora naszego systemu. Chory jest w systemie zagubiony, samotny ze swoimi problemami. Przepychany z jednego poziomu na drugi.
Tyle, że uważamy, że nie uda się tej koordynacji poprawić nie załatwiając problemu systemowo, czyli organizacji, wyceny, powiązania poszczególnych poziomów systemu tj. POZ, AOS i lecznictwa szpitalnego także za pomocą taryf. Kolejno retaryfikacja świadczeń oraz utworzenie koszyka świadczeń gwarantowanych są niezbędnym narzędziem regulacji problemu zadłużenia szpitali, a odwrócenie piramidy świadczeń sposobem ograniczenia liczby hospitalizacji na rzecz opieki ambulatoryjnej.
– Kłopot w tym, że ustalanie taryf jest jak praca syzyfowa. Bo gdy już w końcu uda się wyliczyć odpowiednie wyceny, pojawia się innowacja albo podstawowy lek tanieje, bo straci ochronę patentową i wyliczenia trzeba będzie zaczynać od nowa.
– Tak się przecież dzieje na całym świecie. Na zachodzie Europy czy za oceanem płatnicy przecież śledzą te zmiany i na bieżąco uwzględniają w wycenach. Tak też musi być w Polsce, aby system był wiarygodny, transparentny a pacjent znalazł się w jego centrum. Zresztą obecny rząd już postawił pierwszy krok na tej drodze. Kilka miesięcy temu ukazało się ministerialne rozporządzenie dotyczące standardu rachunku kosztów, które w dużej mierze określało zasady, jak liczyć jednostkowe koszty. Pozostało ono przepisem martwym, bo na razie szpitale nie są w stanie liczyć kosztów zgodnie ze standardem, głównie za względu na brak kadr i narzędzi cyfrowych do tego celu. Będziemy się starać to zmienić i akurat w tym zakresie, gdy nasza partia wygra wybory można się spodziewać kontynuacji, przyspieszenia.
(rozmawiał: Bartłomiej Leśniewski)
© mZdrowie.pl