Około 93 proc. pacjentów obecnie hospitalizowanych w Polsce w związku z COVID-19 – to osoby niewymagające respiratora. Wciąż jednak zarządzanie szpitalami w czasie pandemii jest gorącym tematem, szczególnie w obliczu rosnącego zagrożenia. „Zwracaliśmy już uwagę ministra zdrowia na pewną nadgorliwość w kierowaniu personelu medycznego do izolacji. Dostępność do szybkich testów to kolejny problem, podobnie jak kwestia wykorzystywania lekarzy innych specjalności do opieki nad pacjentami covidowymi” – mówili eksperci na konferencji Hospital Management.
Reprezentujący Polską Unię Szpitali Klinicznych Szczepan Cofta mówił, że w czasie pandemii szpitale powinny być szczególnie chronione. Restrykcje związane z pandemią – to szczelny triaż, sprawna diagnostyka i zapewnienie kompleksowej polityki covidowej, która musi być znana wszystkim pracownikom. Bardzo ważne jest też zapewnienie ciągłości finansowania i kierowanie pacjentów do ośrodków II stopnia zabezpieczenia. „Udało nam się przez pół roku utrzymać szpital bez zakażenia, nie mieliśmy problemów z planowymi zabiegami w najważniejszych obszarach „- podkreślał dyrektor Cofta. Podstawowym powodem do zadowolenia jest to, że przećwiczono procedury i zweryfikowano kwestię izolacji, dostosowano zarządzanie personelem oraz skuteczne wykonywanie badań pacjentów i personelu – „Bywało, że mimo badań przed przyjęciem i negatywnego wyniku testu, pod 2-3 dniach okazywało się, że pacjenci są dodatni”.
Polska Federacja Szpitali złożyła na ręce ministra zdrowia propozycje standardów opieki nad pacjentami z COVID-19. Opierają się one na założeniu, że konieczne jest stworzenie ośrodków koordynacji ruchu pacjenta covidowego. Kontrola ruchu powinna być wdrożona i ewentualnie uzupełniona o konsultacje online ze specjalistami w zakresie chorób zakaźnych.
Jarosław Kończyło, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Kędzierzynie-Koźlu, przedstawił swoje doświadczenia w zarządzaniu szpitalem, w którym wydzielono część skrzydła dla pacjentów covidowych, następnie poszczególne oddziały były przekształcane w podmiot jednoimienny – „Mamy około 360 łóżek, 3 lokalizacje stacjonarne, z których główna została przekształcona. Najważniejszy był oczywiście personel medyczny. Krytyczną kwestią jest komunikacja z kadrą medyczną. Stworzyliśmy komunikator, dyskutowaliśmy na temat bezpieczeństwa i procedur”.
„Komunikacja jest rzeczywiście niesłychanie ważna. W Azji personel medyczny dostał całkowity zakaz wypowiadania się w mediach i w internecie na temat COVID-19. W Polsce wciąż specjaliści dyskutują na łamach mediów z osobami, które nie mają na ten temat żadnej wiedzy” – podkreślał prof. Jarosław Fedorowski.
Dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego prof. Grzegorz Gielerak mówił, że w pierwszych dniach epidemii wojskowa medycyna wyprzedziła o 3-4 tygodnie wprowadzane zalecenia. Szybciej wprowadzono m.in. zewnętrzne punkty, które miały na celu wstępną weryfikację osób zakażonych przed przyjęciem do szpitala. „Dzisiaj, w trakcie drugiej fali, zmodyfikowaliśmy infrastrukturę, będziemy przyjmować pacjentów w specjalnych kontenerach. Wzorujemy się na rozwiązaniach włoskich, gdzie stworzono właśnie takie punkty kontrolne, jednak musimy mieć lepsze zabezpieczenia, chociażby ze względu na warunki pogodowe” – mówi Grzegorz Gielerak.
Dyrektor Marcin Jędrychowski, szef Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, miał w pewnym momencie w placówce pod opieką 400 pacjentów z COVID-19 – „Mamy nowoczesną infrastrukturę, więc mogliśmy wydzielać pewne sekcje. Skupiamy natomiast wszystkie problemy związane z pandemią. Mieliśmy dużo zakażeń w DPS, jednak największy problem w woj. małopolskim – to kwestia wielu ognisk rozproszonych. Cały system opieki nad pacjentem z COVID-19 został oparty na naszej placówce, co zaczęło nas mocno obciążać”. Dyrektor poruszył też kwestię wyznaczenia szpitali koordynujących – „Kwestia dyspozytora kontroli jest bardzo odpowiedzialna. Jeśli mamy w województwie sztaby kryzysowe, nie ma potrzeby dokładać im funkcji szpitala koordynującego, należy tylko usprawnić działanie tych lokalnych sztabów. O tym, że jesteśmy szpitalem koordynującym, dowiedziałem się z mediów i o to mam żal do ministra zdrowia. Komunikacja pozostawia wiele do życzenia” – dodaje dyr. Jędrychowski.
Dyrektor Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku Jakub Kraszewski wskazał, że chociaż pandemia przybiera na sile, to na szczęście większość pracowników pozbyło się strachu – „Przetrenowaliśmy chyba wszystkie formy przeciwdziałania zakażeniom. Postawiliśmy na przebudowanie szpitala na szpital barierowy, pacjenci byli poddawani triażowi. Obecnie każdy pacjent jest testowany, mamy codziennie 200-300 pacjentów planowych oraz około 200 pacjentów przywożonych z interwencji. Duży problemem stanowią pacjenci onkologiczni i transplantacyjni. Pacjenci hospitalizowani z powodu COVID-19 – to zaledwie pół procenta wszystkich przyjmowanych.”
Dyrektor Kraszewski podkreślał, że specjalne procedury i zamykanie oddziałów z powodu pojawienia się osób zakażonych COVID-19 destabilizują pracę szpitali- „Ten system obecnie działa beznadziejnie. Dzisiaj zamknęliśmy dwa SOR w mieście, codziennie tracimy personel – zaczęliśmy dzień z 50 pacjentami ratunkowymi, których nie mamy gdzie położyć, bo nie są pacjentami covidowymi”. Tymczasem obowiązkiem szpitala – jak podkreślał Jakub Karaszewski – jest przecież udzielanie pomocy wszystkim pacjentom.