Najczęstszym zarzutem stawianym partii rządzącej w kwestii zdrowia publicznego przez polityków uczestniczących w debacie na kongresie Rzecznicy Zdrowia było niedofinansowanie systemu. Oprócz problemów finansowych, wskazywano, że polska opieka zdrowotna boryka się obecnie z deficytem kadrowym i trudnościami w zarządzaniu szpitalami. Jakie zadania na najbliższą przyszłość, politycy wymienili m.in. decentralizację NFZ oraz uregulowanie relacji między sektorem publicznym i prywatnych.
Jeden z paneli kongresu Rzecznicy Zdrowia 2023 został poświęcony dyskusji o zdrowiu z udziałem przedstawicieli kilku partii politycznych. Ponieważ od 2015 roku nieprzerwanie partią rządzącą jest PiS, zaproszeni do debaty goście oceniali jej działalność na rzecz zdrowia publicznego. Dominowały negatywne oceny, przy czym najczęściej wymienianymi porażkami polityków w obszarze opieki zdrowotnej były: niedofinansowanie systemu, brak spojrzenia przyszłościowego, nierozwiązany problemem kolejek pacjentów, dalsze zadłużanie się szpitali.
Stefan Bogusławski (Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego) we wprowadzeniu do dyskusji podkreślał, że od 2016 roku jeden z najważniejszych wskaźników dbania o zdrowie, czyli oczekiwana długość życia w zdrowiu obywateli, przestał wzrastać. W przypadku kobiet oczekiwana długość życia w dobrej kondycji zdrowotnej wręcz się skróciła. Wpływ opieki zdrowotnej jest tu jednak mniejszy niż innych zmiennych, takich jak styl życia, nierówności w zdrowiu, środowisko naturalne czy pandemia oraz wojna u naszych wschodnich sąsiadów. Jeżeli chodzi o system opieki medycznej, to za jego największy problem dr Bogusławski uznał chroniczne niedofinansowanie. Niekorzystnie odbijają się na nim również błędy przeszłości – np. spora luka pokoleniowa w grupie zawodowej pielęgniarek. Inną negatywną cechą polskiego systemu jest dysfunkcyjna relacja pomiędzy obszarem finansowanym publicznie a tym finansowanym z prywatnych środków, co skutkuje spadkiem efektywności obu wymienionych. Na to wszystko nakłada się słabość administracji publicznej i krótkoterminowe rozwiązana polityczne. Zdaniem Stefana Bogusławskiego, wyzwaniem jest wprowadzenie koniecznych zmian ze świadomością, że ich efekty będą widoczne dopiero po kilku latach.
Poseł Bolesław Piecha (PiS) przypominał, że system jest reformowany – raz lepiej, raz gorzej – od lat, nie tylko w czasie kadencji obecnego rządu. Ciągłe modyfikacje nie znajdują odbicia w oczekiwanej długości życia w zdrowiu obywateli. Poseł Piecha największy problem widzi w tym, że proces odbudowy kadr medycznych będzie trwać wiele lat. Jako kolejną dużą trudność w funkcjonowaniu systemu wskazał braki wiedzy o zarządzaniu osób stojących na czele szpitali, które powodują ciągłe wpadanie tych jednostek w długi. Wspomniał również ostatnią, nieudaną próbę uchwalenia ustawy o jakości w ochronie zdrowia, jako zdarzenie, które będzie miało negatywne konsekwencje dla systemu. Nie zabrakło także obietnic wyborczych – jako pierwsze wymienione zostały kwestie personelu medycznego m.in. kształtowania płac czy rozwoju kadr, a także uzdrowienie finansów szpitali.
Senator Beata Małecka-Libera (KO) powiedziała, że przez ostatnie osiem lat żadna z poprzednich obietnic wyborczych PiS dotyczących systemu opieki zdrowotnej nie została spełniona. Z kolei pomysły wprowadzone w życie okazały się porażką, czego przykładem jest sieć szpitali. Największą klęską według niej był okres pandemii, gdzie wskutek błędnych decyzji, takich jak np. odwoływanie operacji kardiochirurgicznych oraz niewydolności systemu zmarło wielu obywateli. Efekty tych błędów w postaci długu zdrowotnego będą widoczne przez wiele lat. Wskazała również, że z powodu słabej dostępności opieki zdrowotnej Polacy uprawiają samoleczenie, co widać po statystykach spożycia leków OTC. Beata Małecka-Libera wymieniając postulaty KO w obszarze zdrowia na nadchodzące wybory wymieniła finansowanie systemu na poziomie UE, decentralizację systemu, nacisk na profilaktykę, oraz faktyczny wzrost odsetka PKB przeznaczanego na opiekę medyczną.
Posłanka Marcelina Zawisza (Lewica) również postulowała zwiększenie realnych nakładów na ochronę zdrowia, wskazując że te oficjalnie podawane są naprawdę o około 2 proc. PKB wyższe od faktycznych. „Stale niedofinansowany system nie ma prawa sprawnie działać” – podkreśliła. Przypomniała, że Polacy coraz częściej sięgają po prywatne usługi medyczne, „bo chcąc ratować swoje życie można nie doczekać w ramach publicznego systemu”. Potwierdzają to skargi trafiające do Rzecznika Prawa Pacjenta, których nie dość, że z roku na rok przybywa, to większość dotyczy właśnie dostępności opieki. Zauważyła przy tym, że trudno dyskutować, gdy brakuje danych i statystyk. Jej zdaniem, rząd unika publikowania danych, jeśli gdy stają się one niewygodne, czego przykładem są informacje dotyczące zadłużenia szpitali. Oprócz wielu negatywnych zjawisk, posłanka Lewicy wskazała także pozytywne zmiany, które nastąpiły w ostatnim czasie: ustawę o minimalnym wynagrodzeniu (choć jej zdaniem należy do niej wprowadzić poprawkę, aby liczyło się nie tylko wykształcenie, ale też doświadczenie), standaryzację wynagrodzeń oraz wielki sukces związany z wdrażaniem cyfryzacji. Celem na najbliższe lata powinna być wypracowanie skutecznych działań państwa przeciwko pełzającej prywatyzacji, którą możemy obserwować w stomatologii czy psychiatrii.
Poseł Dariusz Klimczak (Koalicja Polska) powiedział – „Niedofinansowanie to choroba przewlekła polskiego systemu ochrony zdrowia”, która generuje pozostałe problemy w tym obszarze. Jako elementy programu wyborczego swojego ugrupowania poseł Klimczak wymienił: decentralizację, zmiany w naborze na specjalizacje lekarskie (liczba miejsc, ich podział etc.) oraz reformy obejmujące opiekę hospicyjną i procedurę in vitro. Dodatkowo Klimczak wskazał jako ważny problem brak współpracy sektora publicznego i prywatnego w udzielaniu świadczeń medycznych.
Krzysztof Łanda (były wiceminister zdrowia) powiedział, że od czasów Ewy Kopacz nie nastąpiły żadne konkretne zmiany w systemie opieki zdrowotnej, o czym świadczą kolejki pacjentów i zadłużanie się szpitali. Źle ocenił działania zarówno rządów PiS jak i rządów PO. Wprowadzone w ostatnich latach modyfikacje mają charakter punktowy, brak jest natomiast generalnych reform – ocenił. Jego zdaniem, większość wspomnianych przez przedmówców czynników to jedynie czynniki polityczne, a to, czy mamy centralizację czy decentralizację systemu nie jest najważniejsze. Jego zdaniem kluczowa kwestia – to zawartość koszyka świadczeń. Krytykował także takie zjawiska jak zbyt wolną taryfikację świadczeń, upolitycznienie sieci zamiast obiecanego pacjentocentryzmu oraz wadliwy system finansowania świadczeniodawców, którego skutkiem jest nadprodukcja świadczeń w niektórych obszarach. Nie zgodził się z tezą, że niedofinansowanie jako główną bolączkę obecnego systemu -„Pacjent krwawi z trzech dużych naczyń, a my zamiast je zabezpieczyć, będziemy jedynie przetaczać krew. Tak jak ta krew, uciekają teraz pieniądze z systemu”. Wiele ostatnich rządowych projektów uznał za „działania zastępcze”, czego przykładem była próba przeforsowania ustawy o jakości. W tym kontekście podkreślił, że polski pacjent dobrze ocenia jakość świadczonych usług zdrowotnych, natomiast największym problemem budzącym najwięcej negatywnych emocji jest problematyczna dostępność opieki medycznej.